Martynka Martynka
3900
BLOG

KIM SĄ BIEGLI PROKURATURY?

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 32

Od kilku tygodni cała uwaga mediów skupia się na ekspertach współpracujących z ZP, a walczący o uśmiech premiera dziennikarze do dzisiaj prześcigają się w pomysłach na skompromitowanie profesorów i storpedowanie dalszych prac nad katastrofą smoleńską.

Szczególnie mocno dostało się trzem spośród nich, to jest profesorowi Biniendzie, Obrębskiemu i Rońdzie. Ileż to ostatnio tzw. autorytetów, gwiazd kina i telewizji rwało sobie włosy z głowy nad mizerią intelektualną ekspertów ZP, którzy mieszają ludziom w głowach, a przecież wszystko już wyjaśniono. Niestety podejrzewam, że wszyscy ci państwo, którzy tak bardzo są przekonani, że Miller z Laskiem rozwikłali zagadkę katastrofy smoleńskiej, nawet nie sięgnęli do podstawowych dokumentów związanych z tą sprawą, jak choćby do „Uwag RP do raportu MAK”, na podstawie których, bez specjalnego wysiłku, można wyrobić sobie pogląd na temat jakości prac rządowego gremium. W zasadzie wystarczy przeczytać pierwsze kilka stron z tabelami braków oraz ostatnią, 148 stronę, owego dokumentu, by wiedzieć, że jeszcze w grudniu 2010 roku eksperci z komisji Millera wnioskowali o ponowne zbadanie przyczyn i okoliczności katastrofy TU 154 M, uznając, że dotychczas przeprowadzone prace, na wyjątkowo skąpym materiale, bez podstawowych dowodów, nie są w stanie w pełni odpowiedzieć na pytanie: jak i dlaczego do tego doszło. Pomimo, iż do lipca 2011 roku strona polska nie otrzymała żadnych nowych dokumentów, Rosjanie nie zrealizowali większości wniosków o pomoc w sprawie kluczowych dowodów, raport Millera, w którym powtórzono tezy MAK, ujrzał światło dziennie.

Niestety, nie zanosi się, że opinia sporządzona przez biegłych prokuratury wojskowej będzie bardziej fachowa i pełniejsza od raportu komisji Millera, choć z pewnością dysponują oni, w przeciwieństwie do ekspertów Millera, pomiarami brzozy oraz próbkami z wraku TU 154 M.

W dzisiejszym wydaniu Naszego Dziennika Piotr Falkowski przyjrzał się bliżej osobom, wchodzącym w skład zespołu biegłych, który powołano do życia dopiero półtora roku po katastrofie, co jest chyba ewenementem na skalę światową.

Analiza doświadczenia i kompetencji poszczególnych ekspertów PW pozwala na wysnucie wniosku, że nie są to osoby starannie dobrane, a fakt, ze znaleźli się w tym zespole, był raczej podyktowany brakiem innych chętnych, gdyż jak wyznał jeden z oficerów byłego specpułku, „nikt się do tego nie garnął”. Z trudem skompletowany zespół, niestety nie wygląda imponująco:

„Tylko jedna osoba z tego gremium pracowała jako członek komisji zajmującej się katastrofą dużego odrzutowca. Nikt nie ma uprawnień lotniczych na Tu-154M. Prokuratorscy biegli co najwyżej zajmowali się „zdarzeniami” z udziałem samolotów bojowych lub szkolnych, ewentualnie małych transportowych (nie odrzutowych) lub śmigłowców. Doświadczenie w ustalaniu przyczyn katastrofy dużego wielosilnikowego odrzutowca ma tylko szef grupy, płk dr inż. Antoni Milkiewicz, który zasiadał w komisji badającej katastrofę Iła-62M w Lesie Kabackim (9 maja 1987 r.), gdzie kierował podkomisją techniczną. To on wskazał przyczyny awarii silnika wynikające z wad projektowo-konstrukcyjnych”.

Doceniając wkład pana Milkiewicza w badanie katastrofy w Kabatach, należy zaznaczyć, że jednak od 1987 roku minęło sporo czasu, co w lotnictwie jest już epoką. Poza tym w tamtej katastrofie Polacy mieli tę przewagę, że dysponowali wrakiem,  mieli nieograniczony  dostęp do miejsca katastrofy, które, co warto podkreślić,  nie było przez nikogo modyfikowane buldożerami.

„Pozostali, poza Milkiewiczem, eksperci, których prokuratura zalicza do specjalności „badanie wypadków lotniczych”, zajmowali się maszynami o rząd wielkości mniejszymi od tupolewa.

Żaden z biegłych powołanych w specjalizacji z zakresu budowy płatowca, techniki lotniczej, aerodynamiki czy pilotażu nie badał katastrofy CASY C-295 z 2008 r., ani w Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ani w śledztwie prokuratorskim”.

Warto wspomnieć, że wśród biegłych nie ma więcej osób z doświadczeniem służby w specpułku.

W tym kontekście szczery śmiech wzbudzają zarzuty pod adresem ekspertów ZP, z których każdy jest wybitnym specjalistą w swojej dziedzinie. Z Zespołem A. Macierewicza współpracują osoby związane z lotnictwem, konstruktorzy samolotów, piloci, wojskowi kontrolerzy lotów, inżynierowie od wytrzymałości materiałów w lotnictwie, eksperci od aerodynamiki,  balistycy, eksperci w dziedzinie skutków wybuchów i działania materiałów wybuchowych. ZP konsultuje się także ze specjalistami w zakresie medycyny sądowej, patomorfologami oraz z osobami, wchodzącymi w skład międzynarodowych gremiów badających katastrofy lotnicze. Nie dziwi więc widoczna gołym okiem panika w szeregach rządowych ekspertów oraz dziwne ruchu NPW, która też chce swoje ugrać.

 

http://www.naszdziennik.pl/wp/55774,biegli-debiutanci.html

 

 

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka