Tak rozpadał się TU154M
Tak rozpadał się TU154M
Martynka Martynka
3506
BLOG

KADŁUB JAK OTWARTY CYLINDER I INNE OSOBLIWOŚCI

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 130

Emocje wczorajszego dnia koncentrowały się głównie wokół sensacyjnej informacji, że sam Władimir Putin dzwonił do profesora Wiesława Biniendy na skype’a, a wraz z nim, co najmniej kilkadziesiąt innych osób, które stały za gówniarskim wyczynem, do którego doszło w trakcie trwania posiedzenia Zespołu Parlamentarnego. Oczywiście taka gratka nie zdarza się często, a już próżno jej szukać na konferencjach zespołu Laska, toteż media, mając na talerzu tanią sensację, poczuły się zwolnione z nawet próby zrelacjonowania tego, co mieli do przekazania eksperci zespołu Macierewicza.

A szkoda, bo informacje, jakie pojawiły się w czasie posiedzenia ZP były nie tylko sensacyjne, ale niektóre z nich wręcz przełomowe.

Słuchając wystąpień kolejnych ekspertów, przyglądając się prezentowanym przez nich materiałom można powiedzieć jedno: pan Lasek i jego koledzy mają poważny problem i to nie na poziomie przepychanki ze zdjęciami, czy gierkami słownymi, ale na poziomie dużo wyższym, który wymaga nieco bardziej specjalistycznych umiejętności, niż metoda „jak walnęło, to urwało”.

Doktor Lasek na wczorajszej konferencji, choć udowadniał, iż skrzydło uderzyło o brzozę, to jednak nie był w stanie określić dokładnego momentu odpadnięcia końcówki skrzydła, co przecież było kluczowym wydarzeniem ostatnich sekund, które zadecydowało o tym, że samolot zamiast odejść na drugi krąg lub osiąść awaryjnie, odwrócił się na plecy, a wszyscy pasażerowie ponieśli śmierć na miejscu. Na pytanie o miejsce i czas oderwania końcówki skrzydła odpowiedział dość zawile, cytuję w skrócie i z pamięci, że według niego skrzydło nie odpadło na samej brzozie, ale w sumie to przy samej brzozie, taka jest jego opinia. Wypowiedź szefa zespołu rządowego dobitnie pokazała, że komisja Millera przyjęła a priori fakt urwania skrzydła, nie analizując tego zdarzenia pod kątem prawdopodobieństwa jego zaistnienia w naturze, z uwzględnieniem wysokości gruntu, czasu potrzebnego na obrót, wytrzymałości materiałów takich jak skrzydło, czy drzewo. Nikt nawet nie policzył, czy taka figura w opisanych warunkach była możliwa, a przecież w matematyce, fizyce, czy mechanice nie ma słowa „wydaje mi się”, wszystko da się dowieść za pomocą wzorów i liczb: co i kiedy odpadło, jaką to wywołało reakcję, a jakiej na pewno wywołać nie mogło itd. Badanie katastrofy, w której zginął prezydent i generałowie wszystkich rodzajów SZ, nie  może polegać na wierze, czy intuicji nawet najlepszych specjalistów, tu musi być konkret, szkiełko i oko.

Pan Lasek wraz z kolegami rzucił tezę: odpadnięcie 6 metrów skrzydła spowodowało obrót samolotu, po czym kazał w to bezwzględnie wierzyć. A ja jednak jestem niedowiarkiem i pytam, kto policzył, że taka figura, a więc obrót samolotu na kilku metrach nad ziemią, był wykonalny, w sytuacji, gdy sam kikut skrzydła miał długość około 13 metrów? Dlaczego było to możliwe po urwaniu akurat 6 metrów skrzydła, a nie na przykład 3 lub 10? Gdzie w oficjalnych dokumentach można to sprawdzić? Otóż nie można, bo w oficjalne raporty można tylko wierzyć i je wyznawać.

Zupełnie inne stanowisko zajęli eksperci skupieni wokół Zespołu Parlamentarnego, którzy, jak przystało na rasowych naukowców, postanowili wszystko sprawdzić empirycznie, policzyć, by niejako dotknąć materii, z którą przyszło im się zmierzyć, wiarę zaś rezerwując dla innych obszarów. Jedną z czołowych postaci wspierających ZP jest doktor inżynier Bogdan Gajewski, specjalista w dziedzinie badania katastrof lotniczych, członek ISASI (International Society of Air Safety Investigators), zrzeszającego ekspertów badających katastrofy lotnicze z całego świata, starszy inżynier w kanadyjskiej agencji rządowej National Aircraft Certification.  Wyznacza on obszary badań, które powinny przybliżyć rzeczywisty przebieg katastrofy w Smoleńsku. W czasie swojego wystąpienia przedstawił niezwykle interesujący materiał w oparciu o podręcznik ICAO,  jako że badanie katastrofy z 10 kwietnia odbywało się według procedur cywilnych (załącznik 13 do Konwencji z Chicago). Szczególnie ważny jest rozdział zatytułowany „Badanie wypadków szczególnych. Eksplozja wewnątrz samolotu”, z którego dowiadujemy się, że obecność na pokładzie samolotu głowy państwa lub innych dostojników powinna być wskazaniem do zbadania możliwości zamachu bombowego. Taki scenariusz należy też brać pod uwagę w sytuacji, gdy uszkodzenia maszyny są charakterystyczne dla wybuchu (wywinięte poszycie, duża ilość odłamków), a także wówczas, gdy śmierć pasażerów była nagła i jednoczesna w wyniku przeciążeń co najmniej 100g, a w ciałach ofiar znajdowano drobne fragmenty samolotu.

Jak to się ma do Smoleńska? Wywinięte burty kadłuba na zewnątrz, wyrwane nity, nie dające się wyjaśnić przebiegiem katastrofy gigantyczne przeciążenia rzędu 100g, „wsie pagibli”, wbite w ciało śp. Anny Walentynowicz nity z poszycia - to wszystko miało miejsce w przypadku tragedii smoleńskiej. Bogdan Gajewski przywołał też fragment książki  M. Cox’a i T. Foster’a  „Their Darkest Day”, opisującej przebieg katastrofy pod Lockerbie, będącej skutkiem zamachu terrorystycznego. W publikacji znalazło się zdanie, które z powodzeniem można odnieść do katastrofy smoleńskiej:

„Kadłub wyglądał, jak otwarty cylinder”.

Warto w tym miejscu nadmienić, co wielokrotnie było przedmiotem sporów i gorących debat, że  szyby samolotu zazwyczaj nie ulegają uszkodzeniu w czasie eksplozji, gdyż stanowią jeden z mocniejszych elementów kadłuba, mającym za zadanie wytrzymać duże zmiany ciśnień podczas lotu.  Ciekawie wyglądały też zaprezentowane przez doktora Gajewskiego przykłady zapisów zmiany przyspieszeń w sytuacji, gdy dojdzie do eksplozji na pokładzie, chodzi o charakterystyczne „piki”. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że takie zapisy, piki „w dół”, już gdzieś widziałam.

Absolutnym hitem ostatniego posiedzenia ZP była prezentacja wykonana przez profesora Jacka Rońdę. Pokazał on mechanizm rozpadu kadłuba samolotu oraz wskazał na szereg anomalii w ułożeniu szczątków, których układ wyklucza scenariusz rozpadu konstrukcji w wyniku uderzenia w ziemię.

Kadłub otworzył się, jak puszka konserwy, lewe skrzydło rozpadło się na dwie części, z których każda – dolna oraz górna – znalazły się w różnych, oddalonych od siebie miejscach. Kokpit wylądował w pozycji normalnej, ale pozostała część samolotu już w pozycji odwróconej, co nie mogło się zdarzyć w sytuacji, gdyby katastrofa odbyła się na ziemi. W powietrzu odpadł też lewy statecznik poziomy, który później przenoszono bliżej miejsca katastrofy. I co ważne -  zniszczenia samolotu na całej jego długości mają tę samą naturę.

Pojawiło się też wiele nowych wątków, jak choćby kwestia obecności hemoglobiny tlenkowęglowej (COHb) we krwi ofiar, co również może być ważną wskazówką pokazującą, co się stało na pokładzie.

Wobec powyższego, a jest to tylko niewielki fragment z wczorajszych prezentacji, trudno się dziwić, że zespół Laska nie chce i nigdy nie siądzie do debaty z ekspertami ZP. W świetle tego, co mówił doktor Gajewski, że dla wydania prawidłowej diagnozy o przyczynach katastrofy, ważne jest badanie miejsca i samego samolotu w stanie przed jakąkolwiek ingerencją, informacje zawarte w Załączniki 4 do raportu Millera bardzo wiele mówią na temat możliwości zbłądzenia ekspertów rządowych w swoich opiniach na temat przebiegu tragedii:

W dniach 11-13 kwietnia 2010 r., dobę po katastrofie, umożliwiono polskim ekspertom dokonanie oględzin miejsca zdarzenia oraz wykonanie zdjęć. Zgromadzony materiał fotograficzny nie był udokumentowaniem stanu wraku samolotu bezpośrednio po zaistniałej katastrofie (co uczyniła zapewne komisja rosyjska), gdyż wiele elementów samolotu zostało przemieszczonych w trakcie prowadzonej akcji ratowniczej lub zmieniło swoje położenie w wyniku prowadzonych przez komisję rosyjską badań”

Dlatego też dla ekspertów Donalda Tuska jedyną formą obrony była i jest nachalna propaganda oraz nieznani sprawcy umiejący sprawnie kliknąć w skype okienko „zadzwoń”, by zakłócić wystąpienia naukowców.

 

PREZENTACJA -  „Jak rozpadał się TU 154 M”:

http://vod.gazetapolska.pl/node/5398

 

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka