Marysieńka Marysieńka
383
BLOG

Operacja "Pojednanie"

Marysieńka Marysieńka Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Tomasz Turowski pełni obecnie funkcję ambasadora tytularnego w Moskwie. Jest to tytuł przyznawany osobom wyjątkowo zasłużonymdla służby dyplomatycznej swojego kraju, mogące go używać niezależnie od pełnionej obecnie funkcji dyplomatycznej.

Do służby szpiegowskiej Tomasz Turowski został wytypowany przez Departament I – elitę Służby Bezpieczeństwa w połowie lat siedemdziesiątych. Wydział XIV, któremu podlegał, był najbardziej zakonspirowaną strukturą w tajnych służbach PRL. Jako oficer wywiadu, Turowski wstąpił do zakonu jezuitów w Rzymie i szybko stał się jedną z najbardziej zaufanych osób ojca Antoniego Mruka, ostatniego spowiednika Jana Pawła II i jednego z najbardziej wpływowych Polaków w Watykanie. Szpiegowanie środowisk kościelnych trwało dziesięć lat, co Turowski zataił w swoim oświadczeniu lustracyjnym, ujawnionym niedawno przez Instytut Pamięci Narodowej. Z zakonu wystąpił, kiedy postanowił się ożenić. Na przełomie lat 80 i 90 sporo podróżował do ZSRR.

W 1996 roku wyjechał do ambasady w Moskwie. Według „Naszego Dziennika“ w latach dziewięćdziesiątych Turowski kontaktował się z Grigorijem Jakimiszynem – oficerem prowadzącym agenta „Olina“. W 2001 zostal ambasadorem na Kubie z rekomendacji Władysława Bartoszewskiego. Turowski stał się jedną z najbardziej zaufanych osób Radosława Sikorskiego. Jemu zostało powierzone zadanie przygotowania wizyty Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. 10 kwietnia 2010 czekał na polską delegację na płycie lotniska w Sewernym wraz z Jerzym Bahrem, który stracił stanowisko ambasadora 30 września 2010.

Dlaczego właśnie Turowski otrzymał misję organizacji dwóch wizyt katyńskich?

12 kwietnia 2010 roku miał miejsce reportaż radiowy w rozgłości radia online finam.fm w Rosji z udziałem Tomasza Turowskiego i dwóch rosyjskich komentatorów: Fiodora Łukianowa, redaktora naczelnego gazety „Rosja w globalnym świecie“ oraz Pawła Sahlina, eksperta z Centrum Politycznej Koniunktury. Oto, w jaki sposób as wywiadu PRL, komentuje wydarzenia w Smoleńsku w rosyjskim studiu radiowym:

Tomasz Turowski:

„Tak, przeżyłembardzo dziwne uczucie,patrząc na ludzi, którzy zebrali sięw Warszawiespontanicznie.Swego czasupracowałem w drużynie Radia Watykańskiego, podczas pierwszej wizytypapieżaw Warszawie i prowadziłem sprawozdanie z tej wizyty w języku rosyjskim.Zobaczyłem wtedy ludzi, którzyzebrali sięi zaczęlibyćsolidarni. Tak narodziła się nowa Polska. To pamiętam. Teraz zobaczyłem ogromną rzeszę ludzi, których łączyło jedno uczucie: smutek i głębokie uczucie dla ojczyzny. W tym momencie tłum nie był już tylko tłumem, ale grupą obywateli, narodziło się społeczeństwo obywatelskie.

Tak więc, komentując tę tragedię, chciałbym powiedzieć, że jest ona elementem nowego poziomu  świadomości obywatelskiej Polaków, ale także - jestem absolutnie tego pewien - nowego etapu w stosunkach między Polską i Rosją. Dlaczego? Zarówno Rosja, jak i Polska należą do - myślę, że ten pogląd podzieliłby tragicznie zmarły prezydent - są członkami tej samej wielkiej tradycji judeo-chrześcijańskiej. Wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się na krwi. Jestem pewien, że z tej krwi wzrośnie to, na co wszyscy czekają - nowe, dobre stosunki między narodami Polski i Rosji. Patrzę na reakcję waszego społeczeństwa. Nie mówię o najwyższych przestawicielach waszej władzy, którzy przyszli wyrazić w ambsadzie swoje współczucie, czy o szykujących się na udział w pogrzebach w Warszawie, ale mówię o normalnych ludziach, o narodzie. Teraz nie widzę ambasady obrzuconej jajkami, nie widzę drutu, który oddzielałby ludzi z Polski i Rosji. Widzę ambasadę w ścianie kwiatów,  i to nie tylko znak wiosny -  to znak wiosny w naszych wzajemnych stosunkach.

Reporter:

A jakim był człowiekiem Lech Kaczyński?

„Powiedziałbym, że(możetonie zabrzmitak jak powinno), to byłbardzo prostolinijnyczłowiek,bardzo emocjonalnyczłowiek, który mógłłatwowybaczyć,iw tym samym czasie,łatwosię zdenerwować.I to miało wpływ na jego polityczne zachowanie, alebył to człowiekabsolutnejetyki,czystościmoralnej.Może dlategoczasamibyłostry”.

Fiodor Łukianow został zapytany, czy rekacja rosyjskich władz na polską tragedię była prawidłowa.

Łukianow: „Nie wyobrażam sobie, co mógłbym jeszcze więcej zrobić na miejscu naszych władz. Często krytykuję je na łamach prasy, ale widzę, że reakcja była absolutnie adekwatna w sensie politycznym i ludzkim. Na pewno prezydent i premier mają świadomość, jak straszna symbolika kryje się w tym wydarzeniu i jak łatwo przy braku dobrej woli obrócić ją w pogorszenie stosunków z Polską. Na szczęście zrobiono wszystko, aby temu zapobiec. Nie wyklucza to oczywiście możliwości pojawienia się marginalnych, nieadekwatnych wersji tego wydarzenia, ale to po prostu część ludzkiej natury… 

Reporter: One już się pojawiły.

Łukianow: Tak, ludzie nigdy w nic nie wierzą. Zawsze szukają spisku. Odnosi się to do każdego kraju, a do Polski i Rosji w szczególności. Myślę, że pozostanie to jednak absolutnie marginalnym stanowiskiem. Ja sądzę, że mamy do czynienia z nowym typem stosunków dwustronnych.

Reporter Prońko: Czy Pan w to wierzy?

Łukianow: Mam nadzieję.

Reporter: Paweł, przejdźmy do trudniejszych kwestii. Prezydent Polski, Lech Kaczyński, delikatnie mówiąc, często krytykował władzę Rosji. Ta krytyka nie była miękka, ale, jak powiedział pan ambasador, prostolinijna. Miał w tym rację czy nie?

Paweł Sahlin:

Obiektywizm w polityce nie istnieje, a każdy prezydent myśli o swoich ludziach i wyraża takie poglądy, które wydają mu się dobre dla swojego narodu. Na pytanie, czy jest to pogląd, czy jest on nieco zniekształcony, nie ma sensu mówić teraz szczegółowo. Kaczyński uważał, że los Polski i jej misja były takimi, jakimi on je widział. Rosja, która była dla niego zerem, nie pasowała do tej misji, więc ją krytykował przez lata. Widzimy jednak, że retoryka władz Rosji jeszcze przed tragedią i władz Polski znacznie się zmiękczyła. Doszliśmy do kompromisu w sprawie Katynia, tego żenującego momentu w naszej najnowszej historii. Tak więc myślę, że gdyby, daj Bóg, Lech Kaczyński żył kolejne lata, ta retoryka by się znacząco zmiękczyła, byłaby bardziej przyjazna, tak samo jak retoryka rosyjska, stałaby się bardziej przyjazna dla władz polskich (…)”.

Pośród rozmów o politycznej sytuacji w postkoministycznej Europie, gdzie Łukianow zauważył, jakoby Lech Kaczyński stał błędnie na stanowisku, że dopóki nie rozliczymy się z historii, nie będziemy mogli pójść do przodu, a Europa odrzuciła pragmatycznie ten ton, chcąc patrzeć w przyszłość, Turowski ponownie zabrał głos:

„Ja oczywiście zgadzam się z Wami.CałaPolskainteligencjarozumie, żenie możnasię cofać.To jest niemożliwe.Nie zapominając,powinniśmy starać sięiść do przodu,aledo przodumożna iść tylko wtedy, gdyprzeobrazi się świadomość historycznąmłodego pokolenia”.     

W rozmowie pojawia się wątek o Bronisławie Komorowskim, którego przedstawia się, jako pewnego zwyciężcę na podstawie oficjalnych sondaży. Turowski twierdzi, że dzięki temu zmienią się stosunki polsko-rosyjskie na lepsze.

Dodaje: „(…) w tym dziele ustanawiania dobrych stosunków między Polską i Rosjąważną rolę odgrywa kościół prawosławny irzymskokatolicki kościółpolski. Często spotykam się z przedstawicielami Patriarchatu, i wiem, że ich wolą jest zbliżenie młodzieży chrześciajańskiej Polski i Rosji .

Reporter: Chodzi o utrzymanie stałego dialogu.

Turowski: Tak. Dialogu na najniższym poziomie. Oczywiście nie chodzi o to, aby duchowni rozmawiali między sobą, ale żeby młodzież integrowała się na podstawie wspólnych wartości prawosławnych i katolików. Jest to jeden z zarodków, nie jedyny, ale który daje nadzieję na dobre zbiory”.

Dalej mowa jest o czasie, który musi upłynąć, aby w polskim narodzie zabliźniła się rana, spowodowana tragedią smoleńską. 

Turowski: „Jeśli można. Powiedział Pan, że blizny będą się goiły przez dekady, wieki. Myślę, że w tym przypadku będzie to trwało szybciej, do roku… Dlaczego? Bo teraz w ogóle wszystkie zmiany cywilizacji…

Łukianow: przyspieszają

Reporter: To prawda, prawda.

Turowski: One mają swój rytm, którego trochę się boję. Ale w tym przypadku, jeśli ten rytm dotyczy poprawy relacji polsko-rosyjskich, a mam nadzieję, że tak będzie, (myślę, że rozmawiamy o latach), to słowa Władimira Putina i Donalda Tuska z 7 kwietnia 2010 pokazują nam kierunek.Wciąż wierzę wstwórczą mocsłowa.Jeśli padana ziemię, która później rodzi plony, akatyńska ziemia paradoksalnie, mam nadzieję i jestem prawie pewien, da pozytywne skutki w stosunkach polsko-rosyjskich, to może będzie to paradoksem, ale największym pośmiertnym dziełem prezydenta Kaczyńskiego, będzie zbliżenie Rosji i Polski.

(…) Myślę, że nie będzie walki politycznej. Trzeba zastąpić kadry i spokojnie pracować.

(…) W Polakach pojawiło się teraz wyraźnie poczucie odpowiedzialności za państwo”.

Czy szpieg z Watykanu jest odpowiednią osobą do mówienia o pojednaniu w duchu chcrześcijańskim?

Marysieńka
O mnie Marysieńka

Londynka (nie mylić z blondynką)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości