Mateusz Szymański Mateusz Szymański
262
BLOG

Kryzys, bessa czy... apokalipsa? cz. 1

Mateusz Szymański Mateusz Szymański Polityka Obserwuj notkę 6

Giełdy szaleją, frank i złoto biją rekordy, państwa stają się niewypłacalne, a ludzie w dojrzałych demokracjach zaczynają wychodzić na ulice. Można powiedzieć "to już było". Owszem, było. Ale jak się kończyło? Jak Europa i Stany Zjednoczone poradzą sobie z koniecznością zmiany mentalności i zmianą podstawowych zasad, na których zbudowane są państwa i wspólnota międzynarodowa?

Postanowiłem pobawić się w futurystę i przedstawić w kilku odcinkach czarny, ale, mimo wszystko, realny scenariusz. Poprzedzony opisem i diagnozą obecnej sytuacji. Czy się sprawdzi? Przyszłość pokaże. Przemyślenia te są w dużej części inspirowane moimi wielogodzinnymi rozmowami z przyjaciółmi, którzy również są ciekawi przyszłości naszej cywilizacji.

Giełda spada, ale to nie 2008 rok

WIG20 wrócił już do poziomu z listopada 2009 roku. W kilka dni. Nie lepiej dzieje się w pozostałej części Europy - główne indeksy, takie jak niemiecki DAX, franuski CAC40 czy brytjski FTSE również się czerwienią. amerykańskie Dow Jones, Nasdaq i S&P - to samo. Cyz to powtórka z 2008 roku? Niezupełnie. Po pierwsze dlatego, że do tamtych spadków jeszcze nam daleko. Po drugie - inne są ich podstawy.

W 2008 roku bankrutowały banki, głównie za sprawą pęknięcia bańki na rynku nieruchomości. Po prostu w pewnym momencie przestały pożyczać sobie pieniądze. W tej chwili niewypłacalne stają się państwa. Zadłużenie większości z nich jest nie do spłacenia (chyba, że sprzedanoby całą gospodarkę). Stają się przez to mniej wiarygodne, co przekłada się na obniżanie ich ratingów. A co oznacza obniżanie ratingów? Ich obligację uznawane są za mniej wiarygodne. Dochodzi do sytuacji, że skupuje je Europejski Bank Centralny, bo nikt inny już za bardzo nie chce. A EBC to instytucja polityczna, więc nie podejmuje racjonalnych rynkowo decyzji.

Zadłużenie dobre, zadłużenie złe

Gospodarka światowa oparta jest na rynku długu. W samym założeniu nie ma nic złego. Problem polega na tym, że pieniądze te wykorzystuje się jak kredyt konsumpcyjny, a nie inwestycyjny. Pożyczone pieniądze są przejadane na bieżące potrzeby, bo Zachód oduczył się produkować i sprzedawać - to wymaga wysiłku. Wolimy kupować (na przykład od Chin). Szkoda tylko, że nie za swoje pieniądze...

cdn...

Przeczytaj i wyrób sobie opinię

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka