Od dawna mówi się o braku zdolności koalicyjnej PiS i zdecydowanej niechęci Prezesa do sojuszu z SLD. Dotychczas wydawało się jednak, że koniunkturalne PSL mogłoby rozważyć możliwość wejścia w koalicję z PiS po ewentualnie nieznacznie wygranych przez nie wyborach. Cóż z tego, skoro ostatnie wybory skierowały agresję Kaczyńskiego w kierunku PSL, co oznacza utratę ostatniego potencjalnego partnera koalicyjnego. Prezes już nazywa PSL jedyną konsekwentnie prorosyjską partią w Polsce – jakież to nierozsądne i nieprawdziwe.
Z kolei zupełnie niepotrzebne ściskanie graby z Millerem da teraz powód PO, żeby oskarżać Prezesa o próby zawiązywania koalicji z SLD – wiadomo, że taka koalicja raczej nie wchodzi w grę, ale błoto już się przyczepiło.
A do tego wyrażane głośno przekonanie o sfałszowaniu wyborów przy braku ewidentnych dowodów, jedynie na podstawie poszlak.
Cóż, trzeba stwierdzić, że całym zamieszaniem wyborczym udało się wyprowadzić Prezesa z równowagi i doprowadzić go do utraty resztek rozsądku.
Boże, broń nas przed takim przywódcą jedynej realnej partii opozycyjnej.