mefistofeles mefistofeles
100
BLOG

Pasmem Gubałówki

mefistofeles mefistofeles Kultura Obserwuj notkę 3

darmowy hosting obrazków

Za oknem śnieg. Cały centymetr. Nawet nie ma co marzyć by śmigac na nartach... Przenieśmy się więc dwa tygodnie wstecz.


Jest niedziela, 3 lutego. Nad Zakopanem piękne słońce. Mróz nie taki jak zapowiadali, ale jednak jest i śnieg pięknie błyszczy się w słońcu. Wczoraj rozgrzewaliśmy się w Chochołowskiej i ćwiczyliśmy zjazdy na biegówkach na przywyciągowej oślej łączce. Cel na dzisiaj - Gubałówka.

Pieszo dostajemy się w okolice zakopiańskiego starego szpitala. Tam można już przypiąć narty. Zaśnieżoną drogą w górę do osiedla Kotelnica. Tu pojawiają się pierwsze schody - lód na drodze uniemożliwia poruszanie się na deskach do przodu. Na jakiś czas odpinamy. Druga próby jazdy pod koniec przysiółka. Po lewej widok na Tatry, my zaś twardo do góry. Śnieg puszysty, więc łuska** nie trzyma specjalnie - muszę podchodzić zakosami. Pod nieczynnym wyciągiem odpinam deski i najbardziej stromy kawałek pokonuję na nogach.

*


W końcu jesteśmy na szczycie. Widok oszałamia. Slalom między pieszymi, samochodami i pędzącymi saniami. Przy Butorowskim Wierchu opuszczamy ruchliwą promenadę i kierujemy się w las. Z lasu zaś na dużą polanę gdzie rozlokował się przysiółek Butorów. Widać całe Tatry, nawet ryczące skutery śnieżne nie są w stanie tego popsuć. Teraz znowu lasem. Trochę do góry, po płaskim i w dół. Miejscami nieco stromo, na wąskiej drodze nie mogę hamować, więc zaliczam "bałwanka".

* *

Cały w śniegu wychodzę na grzbietową polanę Mietłówka. Na prawo widok na Orawę i królującą nad nią Babią Górę. Z polany kawałek lasem, znowu łąką i tak na zmianę. Ostatni odcinek lasem jest najbardziej stromy. Tu bałwanków jest kilka, narty nabierają prędkości a co jest za zakrętem drogi nie widać. Nierówny, pełen dziur śnieg na drodze nie pozwala mi na żadne hamowanie. W końcu wyjeżdżamy na łąki nad Kojsówką - przysiółkiem Witowa. Czeka nas długi zjazd. Śnieg po kilku godzinach pracy słońca jest pokryty cienką warstewką lodu, która załamuje się pod ciężarem nart. Nie jest to zbyt przyjemne, nie da się w żaden sposób skręcać, ale nie można się też zbytnio rozpędzić. Szerokimi zakosami tracimy wysokość. Końcówkę przebywamy na butach - łąkę przedzielają żywopłoty a na dróżce brakowało śniegu.



Na tym się ładna pogoda skończyła. Następnego dnia wiał halny, było pochmurno i nieprzyjemnie. I choć Dolina Białej Wody była jak zwykle piękna to śniegu ubywało z każdą godziną... trzeba było więc nam wracać...

 

* Zdjęcia z gwiazdką wykonał MiG

** Specjalne nacięcia na spodzie nart zapobiegające cofaniu się narty przy podchodzeniu pod (niezbyt stromą) górę. Przypominają rybią łuskę.

Blog o podróżach. Dawniej moich, teraz naszych. Zapraszamy na nasz fb po więcej zdjęć. www.facebook.com/NosiNasBardzo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura