Melwas Melwas
53
BLOG

Nie o Leppera Ziobro się potknie

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 89

Dużo się dzieje. Jakieś konfrontacje i różne inne cuda rozlewają się po naszych mediach. Na salonie, też gorąco, skoro Free Your Mind w swoim tekście już pogrzebał Andrzeja Leppera. Nie mniej jednak, ja uważam, iż sprawa Leppera (ta obecna) ma znaczenie czysto marginalne. To nie o nią potknie się Ziobro, jeśli potknięcie jest mu w ogóle pisane.

Tak pisał Free Your Mind:

I co teraz? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Lepper wnet trafi do więzienia, gdzie - co całkiem prawdopodobne - będzie czekał na swojego kolegę Kaczmarka. Możemy się tylko z tego cieszyć.

Jutro minister Zbigniew Ziobro ma dostarczyć prokuraturze dowód, który miałby świadczyć o tym, że Andrzej Lepper kłamie. Jedynym sensownym wyjściem wydaje się zatem wniosek, iż minister dysponuje jakimś nagraniem. Do jutra jeszcze dużo czasu, ale niedzielny wieczór młody, więc śmiało można się pobawić w dywagacje.

Załóżmy, że minister Ziobro ma nagraną własną rozmowę z Andrzejem Lepperem. Znając życie jutro jeszcze się o tym nie dowiemy, bo jutro dopiero prokuratura ma otrzymać te porażające dowody od Ziobry, a ta pewnie nie będzie skora do odtajnienia tychże dowodów tak jak nie jest skora do ukazania opinii publicznej jakichkolwiek przesłanek, które obciążają Kaczmarka. Swoją drogą bardzo bym się zdziwił, gdyby prokuratura takie nagrania natychmiast odtajniła, skoro już od kilku tygodni bez żadnych rezultatów bada autentyczność taśm Rydzyka. Ale to margines. Wróćmy do sedna. Zbigniew Ziobro nagrywa swoją rozmowę z wicepremierem. *Czemu nagrał akurat tą rozmowę z Lepperem a nie inną? A może nagrywał więcej rozmów? W każdym razie sytuacja, w której ministrowie nagrywają się wzajemnie jest dość kuriozalna.

Jednak mimo wszystko, puśćmy płazem i takie zachowanie ministra. Ziobro ma taśmę, na której nie ma ani słowa o CBA, ba! - prokuratura błyskawicznie uznaje, że taśmy są prawdziwe. Prokurator wychodzi z marsową miną i ogłasza, że Lepper będzie miał zarzut fałszywego składania zeznań. Idźmy dalej nawet, do domu Leppera wpada komando CBA i odnajduje w ogródku szklarnię z poletkiem marihuany, okazuje się, że w młodości przemycał papierosy i wódkę oraz że dręczył krowy w oborze. Lepper jest winny stuprocentowo i tak bardzo jak się tylko da. Uff. Już widzę reakcję fanów Prawa i Sprawiedliwości, transparenty, na których z dumą łopoce sukces IV RP i ten ton komentarzy, z protekcjonalnym: "i co teraz komuszki?". Nie trudno sobie wyobrazić taką sytuację, więc ja pozwolę sobie zapytać prewencyjnie - i co z tego?

Każde dziecko w Polsce wie, że Lepper to człowiek marnej reputacji, który jest niewiarygodny. Wiedział to nawet prezes Kaczyński tuż przed tym, jak przyjmował go drugi raz do rządu. Skąd więc może się brać zdziwienie, że Lepper mógł kłamać? Od początku twierdziłem, że Lepper jest niewiarygodny. Innego zdania był chyba tylko Jarosław Kaczyński, gdy był z szefem Samoobrony w jednym rządzie. 90% społeczeństwa uważa Leppera za niewiarygodnego i chyba większa jego część ze zniesmaczeniem kręciła głową, gdy Lepper ni z gruszki, ni z pietruszki wyciągnął rozmowę z Ziobrą. Ale Lepper stanie się w oczach fanów PiS i tak najbardziej reprezentatywnym członkiem antyrządowej opozycji. Stanie się tylko dlatego, iż dla zwolenników PiS jak i samej partii jest najłatwiejszym celem. Jeśli okaże się, że Lepper kłamie to PiS będzie miał ułatwione zadanie, bo będzie mógł kopać leżącego. Ale może sobie nie zdawać sprawy, że w cieniu stoi bokser dużo groźniejszy.

Bo to nie Lepper ze swoimi nieskładnymi oświadczeniami jest zagrożeniem dla Ziobry. Najgorszym wrogiem Zbigniewa Ziobro jest pozbycie się przez PiS władzy i nowe rozdanie. Kaczyński może wierzyć, że jeśli Tusk teraz obieca mu pokój, to później dotrzyma słowa, ale są to płonne nadzieje. Jeśli do władzy dojdzie PO, nie sądzę, by choć przez chwilę wahało się, by odpuścić atak na Ziobrę. Chyba, że mogłoby dojść do koalicji POPiS, ale nie chce mi się wierzyć by taka koalicja była możliwa z Jarosławem Kaczyńskim i Zbigniewem Ziobrą w pierwszym garniturze PiS. Tak więc najbardziej prawdopodobne będzie mniej lub bardziej subtelne pałowanie Zbigniewa Ziobro w przyszłej kadencji.

I wówczas największym zagrożeniem dla Ziobry będą jego dawni koledzy. Gdyż Zbigniew Ziobro na ministerialnym stołków i Zbigniew Ziobro, szeregowy członek partii to nie ta sama osoba. Ziobro jeśli odda Ministerstwo Sprawiedliwości praktycznie nie będzie miał szans na powrót na tak eksponowane stanowisko. Możliwe jest nawet, iż jego rola w partii nie będzie tak silna, jak obecnie. Nawet, gdy oskarżenia Leppera nie sprawdzą się, to i tak całe zamieszanie wokół osoby ministra, wraz z rewelacjami Kaczmarka i coraz intensywniejszym zainteresowaniem mediów nie wyjdzie mu na dobre. W takiej sytuacji może się powtórzyć historia Millera, którego jako dość wstydliwego partia odsunęła na boczny tor. A gdy minister nie będzie już tak silny, to, ho ho - mogą zacząć się harce.

Wówczas wielu ludzi może nie mieć już hamulców, by opowiadać o Ziobrze. I nie muszą być to wcale zeznania, które się potwierdzą, nie musi być dużo dowodów. Ważne, że w mediach zaczną się pojawiać ludzie, którzy to z jednej, to z drugiej strony zaczną oskarżać ministra. A Ziobro oderwany od aparatu sprawiedliwości nie będzie miał kompletniej żadnej możliwości obrony. W końcu Leszkowi Millerowi oficjalnie nikt nie udowodnił bezpośredniego udziału w aferze Rywina, a mimo wszystko były premier stoczył się w bólach na partyjne dno. Polska bowiem jest takim krajem, gdzie do medialnej śmierci nie są potrzebne żadne paragrafy. Wystarczy, by Janusz Kaczmarek zaczął opowiadać o swoich rozmowach z Ziobrą, by Zbigniew Wassermann wykorzystał okazję, by poszturchać "przyjaciela" z Krakowa, by jakiś prokurator postawił znaki zapytania nad działalnością ministra. Dziś, w okresie wyborczym - takie zarzuty nie mają siły oddziaływania, ale po wyborach, to już inna bajka.

Nie można więc wysnuć innego wniosku, jak tylko takiego, iż sprawa Leppera dla Zbigniewa Ziobry nie ma żadnego znaczenia. Ot, chwilowy przerywnik przed prawdziwą burzą. A jeśli przy okazji Andrzej Lepper miałby zniknąć z polskiej polityki dopiero po tym, jak Kaczyński zrobił go premierem? No cóż, płakać nie będę.

PS. "Szkarłatne usta" dla posłanki Beger, która stwierdziła, że "ten mówi prawdę, kto mówi pierwszy". Gratulacje od kapituły.

*Usunąłem błędny fragment, nagrywanie rozmów jest legalne - przepraszam za pomyłkę.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka