menda menda
68
BLOG

Dany, Adam, Donald i kubeł na głowie Ricoeura

menda menda Polityka Obserwuj notkę 5
Walka w Europie rozgrywa się nie tylko o podział głosów w Parlamencie Europejskim, o dywersyfikację dostaw energii czy dopłaty do produkcji rolnej. W tle sytuacyjnych i doraźnych potyczek cały czas toczy się fundamentalny spór kulturowy, którego polski rząd albo w ogóle nie rozumie, albo celowo oddaje walkowerem.
 
Kiedy w maju 1968 r. do studentów Uniwersytetu w Nanterre pod Paryżem, skandujących "interdit d'interdire!" , wyszedł profesor tej uczelni, wybitny filozof  Paul Ricoeur, któryś z uczestników rewolty zaszedł go od tyłu i zarzucił mu kubeł na głowę, powodując zawał serca u profesora i kończąc w ten sposób dyskusję. Jednym z przywódców tej lewicowej zadymy był Daniel Cohn-Bendit, zdeklarowany pedofil, no i przyjaciel Adama Michnika, który nazywa go "Dany'm". Tenże Adam Michnik, w tym samym roku stanął na czele "marca 1968". "Marzec 68" jest dla Michnika tym samym, czym "maj 68" dla "Dany'ego":
 
"Etos marcowego buntu był dość podobny do etosu paryskiego Maja (...) Gdy wtedy obserwowałem paryski Maj, to cały czas myślałem: jak to daleko, jak blisko. Z jednej strony wyczuwałem tę samą pasję, ten sam gniew, tę samą potrzebę zakwestionowania świata, w którym żyłem. Z drugiej strony widziałem fotografie z Mao, Trockim, Guevarą, Castro, Leninem. Ja w tym czasie chodziłbym z portretami Mickiewicza, Kołakowskiego, Miłosza."  ("Marzec-Maj, a z wolnością kłopot", dyskusja Michnika i Cohn-Benditha, GW 24 marca 2008 r.)
Dziś wydaje się, że Adam Michnik, który wziął na siebie obowiązek inkorporowania w Polsce zasad paryskiej rewolty, używa wyłącznie metody "kubła na głowie Ricoeura" dla pacyfikacji niewygodnych oponentów, czego przykładem jest nagonka - jak pokazuje kazus Cenckiewicza - skuteczna, na historyków posiadających inną wizję najnowszych dziejów, dziennikarzy konserwatywnych (Targalski, Czabański itd.) i stygmatyzowanie przeciwników ideologicznych obelgami i insynuacjami z antysemityzmem na czele (vide ostatni wywiad Michnika dla Le Figaro, sugerujący "Rzeczpospolitej" tolerowanie antysemityzmu).
 
Jednocześnie "maj 68" jest projektem wcielanym w życie pod kierownictwem m.in. "Dany'ego"  w Unii Europejskiej, co objawia się na przykład sankcjonowaniem  przez władze unijne tzw. "homofobii" czy naciskami na państwa członkowskie by legalizowały aborcję na życzenie. Tam również dochodzi do brutalnych rozwiązań z przeciwnikami ideologicznymi, by wspomnieć choćby słynny kazus Rocco Buttiglionego, który nie został dopuszczony do funkcji urzędniczych tylko z powodu swoich chrześcijańskich poglądów.
 
No dobrze, ale co ma z tym wszystkim wspólnego Pan Donald? Ano nic. I to jest największy problem. Wpatrzony w słupki sondaży, unika jak ognia jakichkolwiek deklaracji ideologicznych, a nawet uchyla się od rozmowy o polskiej wizji historii. Jakkolwiek hunwejbińskie metody salonu, który zakłada kubły na głowy swoich oponentów ideologicznych, są dla Tuska wygodne, bo oczyszczają mu przedpole z wszelkich przeciwników politycznych, to jednocześnie taka postawa bierności (mniej lub bardziej celowej) w sprawach kulturowych i ideologicznych powoduje, iż Polska w ogóle nie uczestniczy w wielkim sporze o kształt Europy. Co za tym idzie, to nie Tusk kształtuje polskie poglądy na sprawy fundamentalne, tylko kolega "Dany'ego" pedofila, Adam Michnik, podczas takich międzynarodowych debat, jak ta zacytowana przeze mnie powyżej.
 
Choć, z drugiej strony, czego wymagać od partii będącej nieudaną kopią Unii Wolności, nawet jeśli sama określa się mianem konserwatywno-liberalnej? Że będzie bronić polskiego konserwatyzmu i podstawowych wartości przed przyjaciółmi Adama Michnika?
 
menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka