menda menda
32
BLOG

W obronie dobrego imienia

menda menda Polityka Obserwuj notkę 4

Jak była już o tym mowa, tradycję mają nie tylko konserwatyści i prawicowcy, ale także - wbrew pozorom - postępowcy. Co ciekawe, postępowcy w Polsce mają tradycję dłuższą i bogatszą w doświadczenia dziejowe od konserwatystów, których ideologiczni poprzednicy zostali zmieceni przez wiatr historii. Ten sam wiatr dziś nadyma wybujałe ego postępowców, a wcześniej dął w czerwone sztandary ich poprzedników.

Oto bowiem okazało się, że w ramach obrony tej tradycji, redaktor naczelny Najbardziej Konserwatywnej Gazety w Polsce (konserwatywnej, bo od kilku pokoleń niosącej sztandar komunistycznej rewolucji, w który niezmiennie dmie wiatr historii, bądź to tragicznej, jak za PRL bądź to tragikomicznej, jak za III RP) pan Adam Michnik, pozwał IPN do sądu o obronę dobrego imienia swojego ojca Ozjasza Szechtera, który w opracowaniu na temat "Marca 1968 w dokumentach MSW" został określony jako osoba skazana przez polski sąd za "szpiegostwo na rzecz ZSRR."

Michnik stwierdził, że jego ojciec nie został skazany za "szpiegostwo" na rzecz ZSRR tylko - jak ustaliła  Rzeczpospolita - za "zbrodnię stanu", która polegała na dążeniu do oderwania od Polski części terytorium, siłowe obalenie ustroju oraz zainstalowanie w jego miejsce ustroju jedynie słusznego, o który Ozjasz Szechter, jak wszyscy członkowie Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, w całości zależnej od ZSRR, walczyli ramię w ramię ze Stalinem. A zatem byli oni - według dzisiejszej nomenklatury salonowej - odpowiednikami "człowieków honoru", w osobach takich przyjaciół Michnika jak Kiszczak, Urban czy Jaruzelski.

Dobre imię Ozjasza Szechtera ("odpieprzcie się od" Szechtera!), czyli "zbrodniarza stanu", wymaga obrony szczególnie w III RP, gdzie "policjanci pamięci" z IPN-u próbują podstępnie naruszyć świętość tradycji, z której wywodzi się salon. Tak się bowiem przypadkowo składa, że tradycja owa rodziła się w takich partiach jak KPZU tudzież jej matka, KPP - organizacjach stalinowskich i radzieckich sensu stricto. Ustalenie więc, czy w stosunku do Polski twórcy tej tradycji byli "zbrodniarzami stanu" czy może jedynie "szpiegami" obcego mocarstwa, tylko pozornie ma drugorzędne znaczenie. Uznanie bowiem za "szpiegostwo" przeciwko Polsce i na rzecz ZSRR, działalności człowieka, który nie czuł się Polakiem, dążył do rozbicia i przyłączenia do zaborcy polskiego terytorium, jest z logicznego punktu widzenia niemożliwe i nie oddaje w całości ideologii stojącej u genezy tej tradycji. Dlatego tak ważny jest dobór właściwych słów, co słusznie zauważa Adam Michnik, niosący po swoim ojcu sztandar komunistycznej rewolucji. A jak powszechnie wiadomo, to w języku przechowuje się tradycja...

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka