menda menda
24
BLOG

Pan premier od samolotów

menda menda Polityka Obserwuj notkę 9

Polityk do historii może przejść przez to, że uwolnił świat od totalitaryzmu, jak Ronald Reagan, albo że na przykład wyprowadził przeciwko swoim współobywatelom wojsko, jak Wojciech Jaruzelski. Ale można też przejść do historii z powodów bardziej błahych, czego przykładem może być Bill Clinton, który penetrował swoją asystentkę przy pomocy cygara.
 

Obserwując wczorajsze reakcje zwolenników i przeciwników Donalda Tuska na aferę "samolotową", z jednej strony pełne aprobaty i nieskrywanej satysfakcji, że się premier wreszcie "postawił" Kaczorowi, z drugiej - świętego oburzenia i gestów odrazy ("najgorszy premier w historii Polski"), nie mogłem powstrzymać się od wrażenia, że trafiają one w próżnię, że przechodzą obok istoty, obok problem pierwotnego, który najpierw wymaga rozstrzygnięcia, aby w ogóle móc rozważać czy mamy do czynienia z najgorszym, najlepszym, czy zupełnie przeciętnym politykiem.

Otóż, tym problemem jest zagadnienie, czy my mamy w ogóle do czynienia z politykiem, czy rządzi nami premier, czy może niekoniecznie. Gdy spojrzeć na dotychczasową karierę Donalda Tuska jako prezesa rady ministrów, możemy zaobserwować, iż, jak każdy polityk, mniej lub bardziej świadomie stara się odcisnąć piętno na naszym zbiorowym życiu, ergo przejść do historii. Tymczasem, mimo przychylności wszystkich dużych mediów, które tylko czekają by wyciągnąć na wierzch jakieś spektakularne sukcesy polityczne rządu, pan premier daje się zapamiętać głównie z tego powodu, że ma wysokie poparcie, że oddaje mocz, krew i szpik kostny, że hemoglobinę ma w normie, że jeździ w podróże życia i że nie ma swojego zdania na jakikolwiek poważny temat polityczny. Brak tego zdania rozumiem, rzecz jasna, jako brak projektu politycznego, a nie tylko poglądu na to jak należy uprawiać politykę.

Wreszcie, po wczorajszym bezprecedensowym akcie, kiedy to formalnie czwarta osoba w państwie postanowiła fizycznie uniemożliwić pierwszej osobie w państwie wyjazd zagraniczny, możemy mówić, że premier Tusk, to ten, który odmówił prezydentowi samolotu. Ale czy możemy mówić, że przez to Tusk jest złym politykiem? Że próba prymitywnego uziemienia głowy państwa to jest jakaś polityka? Jaka niby idea ma stać za tą polityką? Konserwatyzm, liberalizm, a może jakaś "trzecia droga"?

Z tych przyczyn, Tusk nie zasługuje na miano najgorszego premiera, bo kategorie polityczne do niego w ogóle nie przystają. Z tego samego powodu zasługuje on raczej na uśmiech politowania i współczucie aniżeli sromotną krytykę, bo jest on na dobrej drodze, by przejść do historii polityki jako polski Bill Clinton, którego wszak zabawy ze stażystką nie były - tak jak i medialne zabawy Tuska - projektem politycznym, a mimo to stały się jego wkładem w najnowszą historię świata.

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka