menda menda
62
BLOG

Czip prowincjonalizmu

menda menda Polityka Obserwuj notkę 36

Ileż cmokania, ileż mlaskania, same "ochy", "achy" i zachwyty! Polska prasa zauroczona "standardami" amerykańskimi, jęła dziś od rana "zazdrościć" Ameryce jej polityków, którzy ozuci w błyszczące pantofelki i odziani w białe, aksamitne rękawiczki stanęli w szranki kulturalnej kampanii prezydenckiej. Patrzcie jak wielki świat politykuje, mówią, wskazując palcem dla porównania, na naszych lokalnych  watażków w gumofilcach i waciakach co to jeno brudnych chwytów się imają, po łbach się piorą i dziadków z Wehrmachtu dawno w grobie zaległych wyciągają.

Pani prof. Magdalena Środa "zazdrości" Ameryce, że "kampania właściwie wolna była od chwytów poniżej pasa i nie zaniżała poziomu politycznej debaty" oraz że "żaden z kandydatów nie zatrudnił w swoim sztabie Jacka Kurskiego, więc zamiast dziadka z Wehrmachtu była autentyczna babcia z Hawai." Z kolei dziennikarz Polsatu, Tomasz Machała "zazdrości" Amerykanom "wielkiej kultury politycznej" i pragnie z całego serca aby "hasło wyborcze tej kampanii McCaina "Country First" stało się stałym hasłem, nie wyborczym, ale codziennym wszystkich polskich polityków."

Słowem, odezwał się w przedstawicielach naszych mediów, a zarazem - co tu dużo kryć - establishmentu, także tego politycznego, znany od dawna kompleks prowincjonalizmu, który powoduje od czasu do czasu westchnienie nostalgii za tym co obce. Westchnienie to zawiera, co prawda niezwerbalizowany, ale łatwy do odczytania przekaz: Patrzcie, pośród jakiego szamba przyszło mi żyć! Na zachodzie bowiem wszystko jest lepsze, począwszy od pogody, poprzez drogi, na politykach skończywszy. I nie ważne, że premier Włoch dłubie w nosie i udaje kopulację na masce samochodu i nie ważne że jeden z najbardziej wpływowych polityków Unii Europejskiej pisze o sobie jako pedofilu, nie obchodzi naszych prowincjuszy - elitariuszy też to, że kanclerz Niemiec zatrudnił się we wspieranej przez siebie spółce założonej przez sowieckie służby specjalne, a prezydent Francji - Elegancji, latami tamował proces korupcyjny przeciwko swojej osobie. To wszystko jest nie ważne. Oni i tak są lepsi od nas i to ich trza stawiać za wzór naszym - pożal się Boże - politykom.

Tym razem okazją do pielęgnowania tego kompleksu stały się dla polskich elitek wybory w USA, które według Gazety Wyborczej oraz reszty mediów obyły się bez brudnych chwytów i stanowić mają wzór dla Polski. Widać, sami Amerykanie mają na ten temat inne zdanie, o czym świadczy wypowiedź kandydata na wiceprezydenta z ramienia demokratów Joe Bidena, iż jego sztab jest "atakowany w najbardziej paskudny sposób". Ci wysublimowani Amerykanie nie omieszkali tygodniami rozprawiać nad ciocią Obamy, która żyje na socjalnym garnuszku współobywateli, lub rzekomymi terrorystycznymi powiązaniami nowo wybranego prezydenta USA. Także jego konkurentowi wyciągano rzekome niecne sprawki, ot na przykład tę, jakoby z powodu jakichś przestępczych działań sprzed 20 lat był osobiście odpowiedzialny za dzisiejszy kryzys bankowy.

Ci, którzy znają dobrze amerykańską scenę polityczną, nie mają wątpliwości, że specjalnie stworzone sztaby specjalistów od czarnego PR, aktywne przy poprzednich kampaniach, nie próżnowały także i w ostatnich wyborach. Nie mają oni także złudzeń co do ogromnej roli jaką odegrały ogólnoamerykańskie media, które pierwszy raz w historii tak otwarcie poparły jednego kandydata. Z tych też przyczyn utyskiwania Tomasza Machały, który wspólnie z mamą współodpowiedzialny jest za "kulturę polityczną" w Polsce, na temat polskich polityków (w domyśle, wiadomo jakich), którzy "szukają spisku i układu" oraz "mówią o liberalnych mediach", są po pierwsze dowodem hipokryzji, a po drugie wynikają z całkowitego niezrozumienia fundamentalnych różnic między postsowiecką rzeczywistością Polski a charakterem liberalizmu amerykańskiego.

Ale nasze elitki mimo wszystko przywoływać będą nieszczęsnego dziadka z Wehrmachtu, który de facto niczym nie różni się od cioci z Hawai, tylko dlatego, że mają w głowie jakiś tajemniczy, przez kogoś wszczepiony czip. Ten czip, jak ustalono w supertajnym śledztwie dziennikarskim na zlecenie mendy, emituje fale radiowe do mózgu nosiciela, zmuszając tym samym do biadolenia nad stanem polskiej "kultury politycznej", która w porównaniu do eleganckiego zachodu jest ponoć jednym wielkim ściekiem i kompromitacją. Ten czip powoduje nostalgię prowincjusza za tzw. "wielkim światem". Ten czip, to czip prowincjonalizmu.

Ps.: Jest jednak jeden przedstawiciel polskich elit, u którego kompleksu nie stwierdzono. To Wałęsa Lech, który nie tylko nie czuje się gorszy od Obamy i McCaina, ale wręcz poucza Amerykę z pozycji belfra  o tym, jak najstarsza demokracja świata ma swoje polityczne sprawy rozwiązywać. "Najlepiej gdyby w USA było dwóch prezydentów. Jeden na dni parzyste, drugi na nieparzyste", rozsądził ostatnio na antenie TOK FM nowo mianowany Mędrzec Europy.

Można? Można!

Można patrzeć na Zachód bez kompleksów, czego uczy autorytet Lecha Wałęsy. Powinny więc nasze elitki z niego częściej czerpać. W końcu same go wykreowały...

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka