menda menda
58
BLOG

Pielęgnowanie legendy

menda menda Polityka Obserwuj notkę 32
Na okoliczność hucznych obchodów 25-lecia przyznania Lechowi Wałęsie Nagrody Nobla, premier Tusk pełnym patosu głosem, ku wzruszeniu samego jubilata oraz milionów Polaków, wyznał swojemu "diamentowi": "Byłeś, jesteś i będziesz legendą", trochę freudowsko, trochę z braku erudycji zasiewając w naszych głowach semantyczny niepokój. Czy aby Lech Wałęsa jest tylko "legendą" to znaczy mitem, bajką?
 
Jak powszechnie wiadomo, Lech Wałęsa uważa że "obalił komunizm sam z żoną i dziećmi", no i z kapitanem Graczykiem, rzecz jasna, "bo ludzi nie miał". Podobno za to 25 lat temu otrzymał pokojową Nagrodę Nobla. Nagrodę tę otrzymywały wcześniej inne "legendy", ot choćby Michaił Gorbaczow, który przeprowadził kontrolowany proces implozji totalitaryzmu sowieckiego, do swoistego nomenklaturowego samodzierżawia zarówno w ZSRR, jak i całej Europie środkowo-wschodniej, zwany "pierestrojką" i "głasnostią" i utożsamiany na zachodzie z jakimiś honorowymi, demokratycznymi przemianami autorstwa komunistów. Nagrodę ową otrzymali także tacy miłośnicy pokoju jak Jasir Arafat, Icchak Rabin i Szimon Perez, odpowiedzialni za obustronne hekatomby ludności cywilnej. Do pokojowej Nagrody Nobla nominowany był  (i to bodaj dwukrotnie) sam "Chorąży Pokoju", to jest Josif Wissarinowicz Dżugaszwili, znany szerzej jako Józef Stalin. Wszyscy oni dostali swoje nagrody dzięki "legendzie", tj. odpowiednio sfabrykowanej, spreparowanej i nagłośnionej wersji życiorysu.
 
Czy zatem to miał na myśli premier Tusk zapewniając na wczorajszej uroczystości, że nasz laureat to "legenda"? O, co to, to nie. Pan premier Tusk, po raz kolejny użył owej "legendy" do rozegrania własnego pojedynku na miny, jaki urządza sobie z panem prezydentem i wraz ze sprzymierzonymi mediami, zrobił z fety kolejny PR-owy "event". Media bowiem dziwnym trafem zgodnie uznały, że uroczystości ku czci Wałęsy to "promocja Polski", w której brały udział najważniejsze osobistości świata polityki, na czele z Dalajlamą, bez którego decyzji - jak powszechnie wiadomo -  na świecie nie może zdarzyć się nic. Oczywiście celem całej akcji było skonfrontowanie wczorajszej "promocji Polski" z tym co się działo miesiąc temu, a więc z niepodległościową galą prezydencką, z której pamiętamy tylko tyle, że była "nieudana" i że pojawił się na niej "drugi garnitur"  na czele z Józefem Oleksym. Patrzcież jaki to fikołek w ciągu tych trzech tygodni wykonano: bal prezydencki z udziałem głów czternastu państw i kilkuset przedstawicieli państw pozostałych był "nieudany", zaś uroczystość ku czci Lecha Wałęsy z udziałem Sargozy'ego i Barosso, to doskonała "promocja Polski".
 
No, ale wróćmy do tej legendy. Gdyby czytać strategię Komitetu Noblowskiego z podanego przeze mnie klucza, to można by dojść do wniosku, że aby wręczyć komuś Nobla, najpierw trzeba odpowiednio spreparować mu "legendę". Potwierdził to po freudowsku pan premier Donald, występujący na gdańskiej "promocji Polski" w charakterze przedstawiciela salonu III RP. A nikt chyba o preparowaniu mitu Lecha Wałęsy nie może więcej wiedzieć, jak ów salon, który najpierw wspólnie z Wałęsą (i "liczącym głosy" Tuskiem) zablokował w 1992 r. lustrację, która zagrażała niejednej legendzie, potem zażarcie - gdy mu było tak wygodnie - atakował Wałęsę wyzywając go od "antysemitów", "prostaków" i "nacjonalistów", a teraz, gdy widmo lustracji powróciło, znów wziął "legendę" pod swój parasol, robiąc z niego "Mędrca", autorytet i  zwalczając zaciekle, wbrew oczywistym faktom, każdą próbę ujawnienia, czy choćby dyskusji na temat agenturalnej przeszłości byłego prezydenta. Członkowie salonu doskonale bowiem wiedzą, że przyznanie znanych już faktów na temat zdrady Wałęsy będzie dla niego zabójcze. A jego legenda podtrzymuje istnienie innych mitów okrągłostołowych, tj. mitów założycielskich III RP.
 
Ostatnim aspektem, na który chciałbym zwrócić uwagę jest fakt, iż - wbrew temu co twierdzą rozanielone media - zarówno Sarkozy, jak i Barosso a nawet Dalajlama mają w głębokim poważaniu to, jakich złotych cielców czczą Polacy. Jeśli swoją wizytę traktują jako rzeczywistą chęć oddania szacunku Polsce i Polakom, to oczywiście będą cieszyć się tym, czym cieszymy się my, chociażby z przyczyn dyplomatycznych, a nadto - jeśli mają minimum erudycji historycznej i politycznej - doskonale zdają sobie sprawę, że wbrew zapewnieniom Wałęsy, komunizm obaliła raczej "Solidarność" kilku milionów Polaków, a nie uwikłany w agenturę robotnik, który stał na jej czele.
 
I tu pojawia się dosyć kłopotliwe pytanie. Jeśli bowiem uznamy, że to "Solidarność" zapoczątkowała upadek komunizmu, to w takim razie czy uczyniła to dzięki Lechowi Wałęsie, czy pomimo Lecha Wałęsy?
 
menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka