menda menda
45
BLOG

Rok 2009 rokiem konfidenta?

menda menda Polityka Obserwuj notkę 4

Być może rok 2009 będzie tym, w którym poparcie dla premiera Tuska przekroczy magiczną granicę 100 procent, być może nawet po srogiej zimie, zaczniemy walczyć z globalnym ochłodzeniem, jednak z całą pewnością rok 2009 zapowiada się jako rok konfidenta. Pewność tę wzmacnia fakt, że rokiem konfidenta był także ten poprzedni i jeszcze poprzedni i wszystkie wcześniejsze lata "młodej polskiej demokracji".

Kiedy pod koniec ubiegłego roku ks. Michał Czajkowski triumfalnie wracał na łamy Tygodnika Powszechnego, Gazeta Wyborcza, jako dodatek do bożonarodzeniowego sianka w folii, zamieściła generała Kiszczaka, który jednym oświadczeniem uwolnił wszystkich kapusiów esbeckich z odpowiedzialności, albowiem stwierdził, że kazał ich wszystkich "rejestrować bez wiedzy i zgody" oraz zmyślać ich donosy. Fakt, że odbiorcy polskich mediów dostali na święta owiniętego w sianko Kiszczaka dziwić nie może, skoro był on akuszerem, a jeśli nawet nie, to z całą pewnością, wyrażał zgodę na narodziny największej polskiej gazety, tj. Gazety Wyborczej, która zaczęła ukazywać się jeszcze przed wyborami czerwcowymi, w czasach kiedy nadal "nieznani sprawcy", zapewne ci sami, którzy regulowali rynek prasy, pozbywali się niewygodnych opozycjonistów.

W tym kontekście zupełnie niezrozumiałe, a co najmniej przedwczesne wydaje się przyznanie do winy gazetowego eksperta od lustracji Lesława Maleszki, skoro już teraz wiadomo, że został zarejestrowany "bez wiedzy i zgody" to znaczy dla hecy. Zanim Czesław Kiszczak oświadczył, jak powyżej, rządząca Platforma, która, gdy nie rządziła, miała najbardziej radykalne pomysły lustracyjne w polskim parlamencie, nagle postanowiła lustrację zatrzymać, a złotymi ustami elokwentnego posła Chlebowskiego zapowiedziała zmiany zarówno w IPN jak i ustawie lustracyjnej, które sprawią, że ani "pseudohistorycy" (copyright by S. Niesiołowski) ani żadne "karły moralne" (copyright by R. Sikorski), nie będą nękać naszych "legend narodowych (copyright by D. Tusk). Z tą legendą to panu premierowi nie chodziło ani o Szewczyka Dratewkę, ani o Bazyliszka, tylko o Lecha Wałęsę, który jak powszechnie wiadomo z codziennej lektury owej legendy "obalił komunizm sam z żoną i dziećmi" no i z kapitanem Graczykiem, ma się rozumieć, "bo ludzi nie miał".  Lech Wałęsa, mimo, że jak orzekł "człowiek honoru" dodany do wigilijnego sianka, został zarejestrowany bez wiedzy i zgody, za coś od bezpieki brał wynagrodzenie, co świadczy niezbicie o tym, iż bezpieka nie tylko nie walczyła z opozycją, ale wręcz ją finansowo i bezinteresownie wspierała celem "obalania komuny" czyli samej siebie.

Po tym, jak  pod koniec 2008 roku Platforma rękami pana - nomen omen - Farfała, jęła opanowywać media publiczne, przyczyniając się do jednej z bardziej spektakularnych przemian ostatnich lat, polegającej na tym, że ów członek rady nadzorczej TVP, gdy był pisowsko-elpeerowskim nominatem, jawił się jako zło wcielone i faszystowski pomiot, a dziś niesie salonowi zwycięstwo moralne nad siłami zła, w 2009 roku rozpocznie proces odbijania Instytutu Pamięci Narodowej, w którym zasiadać będą nie pseudohistorycy, tylko naukowcy prawdziwi. I tutaj znów musimy wrócić do nadającej za komuny Gazety Wyborczej, albowiem to ona z racji swej genezy, dysponuje kwiatem polskiej historiografii. Myślę tu oczywiście o kimś na kształt mamy szanownego redaktora naczelnego, Halinie Michnik, która pisała swego czasu niezależne, nieupolitycznione podręczniki do historii i w takiż sposób tę historię polskim dziatkom wykładała.

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka