menda menda
24
BLOG

Bezczynność w czasach zarazy

menda menda Polityka Obserwuj notkę 3

W zeszłym tygodniu niezawisły sąd administracyjny skazał znanego i lubianego premiera Tuska na karę grzywny w wysokości 10 tysięcy złotych za bezczynność w wykonywaniu swoich obowiązków. Wprawdzie chodziło o to, że premier Tusk bezprawnie odmawiał pewnemu obywatelowi wglądu do słynnego Pitu-raportu o  zbrodniach CBA i wbrew orzeczeniu innego sądu nie zajął się ponownie tą sprawą, ale ów wyrok można śmiało potraktować jako symboliczny.

Nie wiem, czy ci lepiej wykształceni, zamożniejsi wyborcy z większych miast nadążają za zmianami wytycznych płynącymi do nich z TVN24, ale podczas gdy jeszcze trzy miesiące temu kryzysu "nie było", zaś każdy kto ośmielił się puścić parę z ust na ten temat zwany był "łajdakiem straszącym Polaków", który pragnie "zbić kapitał polityczny", dziś kryzys oczywiście jest, bo pan premier Donald Tusk o nim już mówi. Rzecz jasna nie oznacza to, że jest "łajdakiem", tylko że z poświęceniem walczy z dziurą budżetową o głębokości 28 miliardów, którą sam wraz ze swoją wesołą ferajną nierobów spowodował w czasach prac nad budżetem, czyli wtedy, gdy jeszcze kryzysu "nie było". No więc znany i lubiany premier Tusk, walczy z kryzysem niczym lew, szkoda tylko, że nie doceniają tego władze Unii Europejskiej, której komisarze, podobnie jak polskie sądy administracyjne,  krytykują go za bezczynność i oceniają, iż działania podjęte przez polski rząd były "zbyt późne", a wypowiedzi naszych urzędasów najwyższych szczebli - "nieodpowiedzialne". Tylko patrzeć, jak premier Donald stanie się eurosceptykiem, gdy tylko uzgodni to ze swoimi pijarowcami, TVN24, no i posłem Palikotem, rzecz jasna.

Zatem nie tylko "łajdacy" z ław opozycyjnych mówią, że premier nic nie robi, nie tylko polskie sądy to zauważają, ale nawet Unia Europejska. Jak by tego było mało, afera sopocka zatacza coraz szersze kręgi, bo okazało się, że pewien poszukiwany listem gończym krakowski gangster, po tym jak kupił bardzo okazyjnie dużą nieruchomość od miasta Sopot, następnie - a to ci siurpryza! - zatrudnił na intratnej posadzie syna szefa pomorskiej Platformy, pana Woźniaka. Ten sam synalek to bliski znajomy także innego polityka salonowego Aleksandra Halla (dawniej UD, ostatnio na etacie propagandysty w Gazecie Wyborczej). I w tym względzie premieru Tusku, a właściwie jego zaplecze polityczne również nie mogą pochwalić się jakąś szczególną zaciekłością w wyjaśnianiu nieprawidłowości, zwłaszcza, że jego koledzy partyjni i nie tylko poręczyli całą swą  salonową reputacją za pana Jacka Karnowskiego, przyłapanego in flagranti na korupcji. Widzimy, że kryzys kryzysem, ale gdy trzeba działać w obronie rzeczywistych interesów, Platforma i jej zastępy stawiają się na ubitym polu bez ociągania. Kryzys poczeka, Karnowski nie.

 

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka