menda menda
44
BLOG

Mężowie do Unii!

menda menda Polityka Obserwuj notkę 9

Na okoliczność pierwszych wyborów do Europarlamentu, które odbyły się w 2004 r. nastąpił wielki comeback partii bezpartyjnych fachowców czyli Unii Wolności, która wysłała do Europy swoje największe tuzy z Bronisławem Geremkiem i Januszem Onyszkiewiczem na czele. Niezależni komentatorzy z Gazety Wyborczej, Polityki i TVN-u zachwycali się wówczas, że oto wreszcie najwybitniejsi z wybitnych znajdą swoje właściwe miejsce do uprawiania polityki przez duże "P".

Do tego czasu Parlament Europejski, z szacownym udziałem naszej najlepszej reprezentacji, najtęższych umysłów jakie nosiła polska ziemia, uchwalił pod wpływem przemożnego lobby portugalskich plantatorów marchwi, że marchewka to owoc, zaś bimber to wódka (tu zadziałały wpływy sadowników) oraz że ślimak jest rybą, czego domagały się Żabojady. Parlament Europejski deliberował jednak nie tylko nad kwestiami przemysłu spożywczego, ale zajął się też życiem erotycznym swoich podwładnych (i nie chodzi tu o słynne dysputy na temat krzywizny bananów) bo forsował definicję małżeństwa, jako związku osób tej samej płci.

Po tych pięciu latach, że się tak wyrażę, owocnego działania, przyjdzie czas podsumowań i rozliczeń, albowiem już w czerwcu bieżącego roku nastąpią drugie w Polsce wybory do Europarlamentu. Oczywiście obecność w jego ławach polityków Unii Wolności, jako urodzonych Europejczyków nie budzi najmniejszej wątpliwości, jednakże chciałbym nieskromnie zaproponować im, by do tej przeszacownej inicjatywy zaprosili swoich byłych kolegów partyjnych aktualnie pod szyldem Platforma Obywatelska rządzących Rzeczpospolitą.

Jakby naprzeciw moim oczekiwaniom wyszedł kilka dni temu pan premier Donald Tusk, który stwierdził, iż w ramach walki z kryzysem (którego, przypominam w Polsce "nie ma") należy wepchnąć Polskę w symbiozę z krajami, gdzie ów kryzys jest najsilniejszy, to jest z krajami strefy EURO. Czy Polsce jest na rękę wchodzenie do organizmu, w którym właśnie szaleje śmiertelny wirus? Zapewne tak, bo czy w innym wypadku pan premier coś takiego by proponował? Podobnie pani Julia Pitera, ta sama, która sporządziła supertajny raport - wycinankę z gazet o zbrodniach CBA, która na wieść o bankructwie pukającym do drzwi polskich komisariatów, a spowodowanym wesołymi założeniami budżetowymi sporządzanymi w czasach, gdy kryzysu miało "nie być", stwierdziła, że policjanci nie mający pieniędzy na benzynę do radiowozów powinni chodzić pieszo. Dla kurażu i lepszego kontaktu z obywatelem. Albo taki pan poseł - za przeproszeniem - Palikot, który w przerwach między wymachiwaniem wibratorami i wypluwaniem zawartości woreczka żółciowego w kierunku prezydenta, co prawda walczy dzielnie z absurdami legislacyjnymi, ale tworzy w ich miejsce kolejne absurdy wspomagając raz po raz jakieś wpływowe lobby. Albo pan wicepremier Pawlak, który wyciąga pomocną dłoń do tych przebiegłych kamikadze, którzy dali się wciągnąć w tzw. opcje walutowe, których rozkład ryzyka jest porównywalny od rosyjskiej ruletki, to jest 1:5 na korzyść banku.

Albo wreszcie pan premier Kazimierz Marcinkiewicz, którego błyskotliwą karierą kierował najpierw pan Jarosław Kaczyński a teraz pan Donald Tusk. Pan Kazio, poza prezentowaniem gorącego uczucia do niejakiej "Isabel" - dobrze zapowiadającej się poetki postmodernistycznej, ma słabość do zachodnich instytucji finansowych okradających Polaków na miliardy złotych. Nie zapominajmy także o panu ministrze Rostowskim, albowiem gdy kryzys którego "nie ma" uderzy Polaków w tyłki, to przypomną sobie kto stał obok rozanielonego premiera Tuska w listopadzie 2008 r. zapewniając, że kryzys światowy Polskę rzecz jasna ominie, bo przecież odsunęliśmy już kaczystów od władzy. Czy wtedy pozostanie mu coś innego, jeśli nie doradzanie jakimś Goldmanom, albo właśnie wyjazd do Brukseli by ustalić raz na zawsze co jest wódką a co bimbrem i czy grzęda powinna mieć szerokość pozwalającą postawić kurze trzy czy może cztery palce u nogi oraz jaką gęstość winien mieć miąższ w wiśni by ta mogła być wiśnią?

Wszyscy oni, mężowie i żony stanu powinni niezwłocznie pójść tropem swoich niedawnych kolegów partyjnych, którzy również kiedyś byli odtrutką na wszelkie zło a dziś, jak pokazuje ich doskonałe samopoczucie, znaleźli w Brukseli idealne miejsce do kontynuowania politycznej kariery z dala od polskich małych, prowincjonalnych problemów.

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka