menda menda
63
BLOG

Sukces goni sukces

menda menda Polityka Obserwuj notkę 16

Gdy zapytać jakiegoś wyznawcę Donalda Tuska o to co właściwie jego rząd robi poza dobrym wrażeniem, to można usłyszeć pełną zadumy refleksję stanowiącą echo propagandowych wypowiedzi medialnych, że pan premier Donald Tusk i jego rząd "wzmocnili pozycję Polski w Europie" oraz "poprawili stosunki z zagranicą". To "wzmocnienie pozycji Polski" najlepiej widać na przykładzie naszych relacji z Niemcami.

Kiedy kilka lat temu Erika Steinbach, deputowana rządzącej partii CDU, zgłosiła pomysł powołania Centrum Przeciwko Wypędzeniom, głosów oburzenia w Polsce, z każdej niemal strony politycznej barykady, nie było końca. Dzisiejszy premier Donald Tusk, na konto przyszłych sukcesów dyplomatycznych zaprosił nawet panią Steinbach do Polski, by wybić jej ten pomysł z głowy podczas publicznych dysput i konferencji. Dysputy zaś wyglądały tak, że pan Donald Tusk siedział cicho i robił dobre wrażenie, odpowiednio ustawiając profil do kamer telewizyjnych, zaś Erika Steinbach kruszyła kopie z posłem Libickim od Kaczorów. Tymczasem pryncypialny sprzeciw salonu powoli gasł, gdyż z miesiąca na miesiąc coraz mniej mówiło się o idei budowy centrum, którego zasadą jest symetria wojennych ran między Polakami a Niemcami, zaczęto zaś mówić o tym jakie to centrum ma być. Zgłoszono więc projekt (a zrobiła to bodaj Gazeta Wyborcza), by instytucja ta powstała w którymś z polskich miast, na przykład we Wrocławiu. Ale i tę inicjatywę, tak jak i powstałą w międzyczasie ideę Tuska, by otworzyć polsko - niemieckie muzeum II Wojny Światowej, w Niemczech, mówiąc brzydko, olano i budowa centrum i to nie na terenie Polski, tylko w Berlinie stała się faktem podanym Polsce do zaakceptowania.

"Wzmacnianie polskiej pozycji" szło Tuskowi tak doskonale, że w czerwcu 2008 r. pozostało mu się już tylko spierać o samą osobę Eryki Steinbach. Po wizycie Tuska w Niemczech, polskie media ogłosiły "sukces" w postaci obietnicy jaką Angela Merkel miała złożyć panu premierowi, iż wycofa Erykę Steinbach z rady Fundacji "Widocznego znaku". Sukces był tak ogromny, że znaczenie Eryki Steinbach... znacznie wzrosło, gdyż już w grudniu 2008 Bundestag przegłosował powstanie fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie pod dyktando szefowej Związku Wypędzonych. Postawiony przed faktem dokonanym mistrz dyplomacji Donald T., jak napisał wówczas tygodnik Frankfurter Sonntegszeitung, zgodził się na powstanie fundacji, zaś Erika Steinbach "osiągnęła wszystko to, co zamierzała".

Polscy mistrzowie dyplomacji musieli chyba poczuć, że są robieni nieustannie w konia, bo wysłali na kolejne "twarde negocjacje" najpierw ministra Radka Sikorskiego, który nota bene jest jedynym ministrem spraw zagranicznych po 1989 bez żadnego doświadczenia w dyplomacji, o czym jednak cicho-sza, a który miał ostro naciskać na Franka Waltera Steinmeiera w sprawie obsady rady fundacji, a potem Władysława Bartoszewskiego (i tu przyznaję się do pomyłki, albowiem Sikorski jest co najmniej drugim ministrem spraw zagranicznych po 1989 r., który nie miał doświadczenia w dyplomacji). Pan Władysław Bartoszewski, zwany przez wszystkich z jakichś tajemniczych powodów "profesorem" , spotkał się z Angelą Merkel, by wybić jej z głowy uczestnictwo Steinbach w radzie dopiero co powołanej fundacji, tak jak by jej formalna obecność miała jakiekolwiek znaczenie w obliczu faktu, że fundacja przecie jest w całości jej projektem, zaś figurantów gotowych zastąpić ją w tej instytucji i wypełniać jej polecenia w Związku Wypędzonych nie brakuje. No więc Angela Merkel łaskawie zgodziła się odłożyć decyzję o obsadzie personalnej fundacji do najbliższych wyborów. Władysław Profesor Bartoszewski wrócił więc do Polski w dźwięku medialnych fanfar i odtrąbił "ogromny sukces".

I kiedy wydawało się, że Niemcy, którzy ugrali dokładnie wszystko, co chcieli, ustąpią Polsce w nic nie znaczącej sprawie obsady fundacji i zastąpią Steinbach jakimś pionkiem albo i jeszcze większym fanatykiem byle anonimowym, dzisiejszy Dziennik pisze, że rządząca Niemcami CDU, z której wywodzi się kanclerz Merkel, stanowczo poparła Erikę Steinbach na członka rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, oświadczając ustami swego sekretarza generalnego: "Erika może liczyć na naszą całkowitą solidarność" i że jego słowa "zostały uzgodnione z kanclerz Angelą Merkel". Tą samą Angelą Merkel, którą Bartoszewski miał ponoć z "sukcesem" przekonać do wycofania poparcia dla Steinbach.

Na taki ogrom sukcesów dyplomatycznych "wzmacniających pozycję Polski" Władysław Profesor Bartoszewski zareagował dziś, jak na rasowego dyplomatę przystało, słowami "Niech Niemcy nie rżną głupa!". Tylko patrzeć jak TVN 24 zrobi z tego news dnia, a jutrzejsza Wyborcza opisze jako element kolejnej misternej akcji dyplomatycznej mającej na celu jeszcze większe wzmocnienie pozycji Polski w stosunkach z Niemcami. Pozostaje tylko pytanie: czy po tylu "sukcesach" można ją wzmocnić jeszcze bardziej?

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka