Wielokrotny kłamca (vide: sprawa magisterium, znajomość z Dochnalem) przemówił. Dołączył do chóru krzyczącego o zagrożeniu demokracji. Znaczy nie. On tylko stwierdza, że "jest jazda na pograniczu prawa i Konstytucji". Znaczy Prezydent i PiS jeżdżą. I jeszcze powiedział, ten nasz polityk tysiąclecia, co to nad grobami bohaterów się zataczał, a do samochodu przez bagażnik wsiadał, że "nie wyklucza, że w razie konieczności, wraz z Lechem Wałęsą i Bronisławem Komorowskim, będą "pomimo różnic rozmawiać ze sobą i bronić polskiej demokracji""
Jednym słowem WSZYSTKIE RĘCE NA POKŁAD! Teraz czekamy na Urbana, Millera bo ich koledzy komuniści pokroju Jazruzelskiego, Kiszczaka leżą w ciemnych mogiłach, więc okazji do obrony polskiej demokracji nie mają.
Nie wiem czy śmiać się czy płakać?
PISie i Prezydencie Dudo. Róbcie swoje. Ani kroku w tył, bo Wam tego suweren nie wybaczy.
