Polski generał dostał kopniaka od carycy Anodiny, a reszta Polaczków została pogardliwie potraktowana – no cóż, zasłużyliśmy. Wersja o naciskach, upierdliwie lansowana w mediach, przełożona została na język technicznych i merytorycznych przyczyn upadku polskiego samolotu na rosyjską glebę. Najważniejsze poszło
w świat: niedouczeni polscy piloci pod presją nachlanego generała, który z kolei bał się gniewu kurduplowatego prezydenta z fochami, urządzili sobie katastrofę w Smoleńsku.
A gdzie dowody? Na te promile?
Sekcje zwłok przeprowadzali rosjanie, nie przekazali stronie polskiej ani próbek do laboratorium, ani nawet wyników, a więc mogą sobie pisać co chcą.
Na naciski? Na presję wywieraną na pilotów?
Podobno orzekli tona podstawie stenogramu rozmów w kabiniebliżej nieznani psychologowie. To już śmiechu warte dorabianie faktów do teorii, po prostu fikcja literacka. Co by było ciekawiej ani słowa w raporcie o tle psychologicznym i presji wywieranej na kontrolerów lotu – a po co?
Oto techniczne przyczyny katastrofy polskiego samolotuTu-154M
Wszystko wskazuje, że tę wersję przygotowano czysto propagandowo, w zemście za odrzucenie pierwszego raportu MAC. To tak, jakby caryca Anodina pogroziła Nam paluszkiem, dając do zrozumienia, że następne wersje będą dla nas jeszcze bardziej bolesne.