Jonasz333 Jonasz333
363
BLOG

Nie jest Pani moim wrogiem

Jonasz333 Jonasz333 Polityka Obserwuj notkę 22

Nie walczę ani z Panią, ani z kimkolwiek - tak chciałem odpowiedzieć w komentarzu do notki blogerki, zwolenniczki "sekty pancernej brzozy". Pomyślałem jednak, że zamiast dość jałowej dyskusji na zasadzie "my, oszołomy pisowskie - wy, światli europejczycy", warto podjąć refleksję niejako na marginesie toczącej się dyskusji po ostatnim marszu w obronie wolności i demokracji w naszej podzielonej Ojczyźnie.

To zresztą ciekawe - owo imputowanie morderczych cech wobec osób zgromadzonych np. pod Krzyżem swego czasu. Byłem tam kilka razy, aby się modlić. Pewnego wieczoru (byłem z córką, nieco ponad 20-letnią) pewien podpity lekko młodzian nachylił się na stojącą obok mnie kobietą i zaczął z niej szydzić. Potem - ponieważ kobieta była odwrócona plecami - oblał ją piwem z trzymanej puszki. Krew się wzburzyła i pewnie doszło by do rękoczynów, ale "mohery" zaczęły uspokajać i skupiliśmy się na modlitwie różańcowej. Moja córka bezgłośnie płakała. Obok stała grupka "nowoczesnej młodzieży" (akurat znałem niektórych z widzenia, bo przechodzę dość często obok "wielokulturowego liceum" im. J. Kuronia). Kilku wysokich chłopaków, awangardowo ubranych, obok nich grupka ślicznych, szczupłych dziewcząt, które uroczo chichotały słuchając niewybrednych komentarzy owych młodzianów. To był ten moment, kiedy furorę robił "krzyż" z puszek piwa Lech z hasłem "zimne piwo"...

Grupa organizatorów modlitwy usiłowała podejść do patrolu Straży Miejskiej by jakkolwiek reagowali, ale oni (w tym... kobieta) odwrócili się i poszli w kierunku Hotelu Bristol... Taki widać mieli "prikaz" z urzędu pani HGW, by obserwować i interweniować wobec ludzi ze "zbrodniczymi tulipanami", którzy "niszczą elewację chodnika stearyną ze zniczy"...

Byłem także na marszu Niepodległości 11 listopada - na moich oczach widziałem jak "policja" w sile kilkunastu pałkarzy z tarczami usiłowała sprowokować zamieszki bijąc pałkami tłum. Pojawił się jeden z organizatorów z "faszystowskiej" (a jakże!) organizacji ONR. Zaapelował, by nie dać się prowokować. Odsunęliśmy się na kilka metrów i "stróże porządku" lekko zdezorientowani musieli zejść z potencjalnego pola walki.

Na razie są jedynie werbalne prowokacje medialne i nazywanie nas od "faszystów", robienie z p. Macierewicza "taliba" (czyli z nas wszystkich potencjalnych terrorystów).. Ale za chwilę oszołomy w stylu Dominika Tarasa, schizofrenicznego posła Niesiołowskiego, blogerki pełnej jadu Renaty RK, blogerki "Halo" czy Wadamsa pójdą w ślady Cyby. Donald Tusk i spółka jest odpowiedzialny za katastrofę i w znaczeniu metafizycznym (etyka i moralność) ma na rękach krew - jak Kain. To taki rodzaj znamienia, który nie da się zakrzyczeć czy uwięzić.

Prawda o "zdarzeniu" pod Smoleńskiem wcale nie domaga się krwi, rozruchów, zemsty, czy samosądów. Tylko prowokatorzy (a tych nie brak) mogą domagać się wieszania. Domagamy się Prawdy zgodnej z poczuciem sprawiedliwości w obliczu demokratycznego i chrześcijańskiego prawa etycznego. To samo dotyczyło Katynia.

Albo kiedy w połowie lat 90-tych odbywał się przed Sądem Wojskowym we Wrocławiu proces rehabilitacyjny mojego śp. Ojca, więźnia politycznego w latach 1953-56 - czy dyszeliśmy nienawiścią? Moja rodzina przez całe dziesięciolecia ponosiła konsekwencje tego, że wprawdzie Ojciec wyszedł na mocy amnestii i przeżył (mimo pracy w więzieniu - kopalni, jego dowódcę rozstrzelano). Ale całe życie był dla "waadzy" wrogiem ludu ze wszystkimi tego szykanami i dolegliwościami. Zmarł zbyt wcześnie wkrótce po rehabilitacji. Oczekiwaliśmy jedynie sprawiedliwości oraz prawdy.

Tak to jest z polską historią... Całkiem niedawno, bo kilka lat temu, kiedy powstał IPN dowiedziałem się, że bliski mi człowiek w latach 1984-85, którego wtedy uważałem za przyjaciela był donosicielem TW (a to były sprawy m.in. drukarni tajnej). Zresztą ponosi tego konsekwencje psychiczne i życiowe, rozbita osobowość alkoholika i seksoholika jest tego wyrazem. Zniszczona rodzina i odium hańby ciążą na tym człowieku i to bez względu na skalę jego szkodzenia publicznego w tamtym czasie... Po latach odczuwałem jedynie litość... i zażenowanie kiedy przypadkiem spotkałem go na ulicy, choć on wolał się nie spotkać wzrokiem i uciekł... Po prostu uciekł.

Po co o tym piszę? Bo kłamstwo - obojętnie czy ma wymiar polityczny, etyczny, moralny czy historyczny - kiedy staje się sankcjonowaniem niesprawiedliwości, zbrodni - ma siłę niszczącą, destrukcyjną. Niszczy relacje społeczne, plugawi ideały solidarności (mam na myśli etykę społeczną, nie organizację). Zaprzańcy, zdrajcy, sprzedawczyki kończą smutnie, często żałośnie przegrywając szacunek nie tylko w społeczności, ale i wobec samych siebie.

Tak to już jest, że ponosi się ZAWSZE konsekwencje swoich czynów, nawet jeśli sprawiedliwość formalnie prawna może być na usługach zbrodniczych ekip. Czy taki los czeka Donalda Tuska i jego pomagierów? Myślę, że niestety aktualny premier jest "na kursie i na ścieżce" historycznej hańby - dobitnie wyraziła to Ewa Stankiewicz w swoim ostatnim przemówieniu.

Jonasz333
O mnie Jonasz333

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka