Michał Całka Michał Całka
113
BLOG

Jeśli to piątek, to jesteśmy na Krakowej Holi

Michał Całka Michał Całka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Krakowa Hola to wybitny szczyt średniego piętra zachodniej (Chopok) części Niżnich Tatr. Droga zaczyna się w Demänowskiej Dolinie (przez Polaków zwanej, nie wiedzieć czemu, Demianowską), na parkingu przed wejściem do Jaskini Wolności. Początek szlaku to zakosy, równiuteńko wybrukowane ku wygodzie tutejszych kuracjuszy (żeby nie powiedzieć – ceprów). To się jednak dość szybko kończy i w las wchodzimy już zwykłą ścieżką. Jest jeszcze dość znośnie, bo rano i słońce za chmurami.

Droga pnie się zboczem wzgórza o nazwie Toczyszcze (Točišťe). Podchodzimy ok. pół godziny aż do polanki o nazwie Piękny Widok (Pekná Vyhliadka). Głównie widać las dookoła, ale w prześwitach – również pobliski szczyt Sinej. Temperatura zaczyna dawać się we znaki.

Po dalszych trzydziestu minutach docieramy na skraj obszernej, stromej hali pod granią zwaną Pusté. Hala usiana jest przepięknymi wapiennymi skałami o wymyślnych kształtach.

Puste
Widok z pośredniego piętra hali. W głębi szczyt Bôru (1888 m npm.).

Halę trawersujemy zakosami osiągając kulminację grani (1501 m npm.). Stąd krótko schodzimy ku Przełęczy Machnaté (1450 m npm.). Słońce praży już niemiłosiernie.

Chopok
Widok z grani Pustego. W głębi Chopok (2024 m npm.) z północnymi zboczami pokrytymi siecią wyciągów i nartostrad, Deresze(2004 m npm.), Przełęcz Polany i szczyt Poľana (1890 m npm.).

Z przełęczy posuwamy się wśród lasów aż na północno-zachodnie zbocze Krakowej Holi, które trawersujemy wśród kosodrzewin. Po godzinie i dwudziestu minutach dochodzimy do punktu Pod Krakową Holą, skąd resztką sił, w pięć minut pokonujemy ostatnie metry do szczytu – 1752 m npm. Z gorąca nie pamiętamy już jak się nazywamy, ale co tam – widoki dookoła są przepyszne: na południu Dziumbir i Chopok, na północy – Południca i Demänowska Hora, na wschodzie – Ohnište i Slemä, na zachodzie – Bôr, Sina i Puste. Niestety, nie robiłem już zdjęć, bo zaczęły się zbierać brzydkie chmury i widoki zasnuła mgiełka, która skutecznie niweczy kunszt fotografa. Poza tym - trzeba było się spieszyć. Nie ma to jak burza na jakimś wysokim szczycie! Ale zdjęcia mam – z wycieczki w którymś z poprzednich lat.

No to szybko, tą samą drogą w dół, z powrotem do punktu wyjścia. Samochód zostawiłem na nieoficjalnym parkingu, jak to zawsze robiłem wybierając się w okoliczne pagórki. A tym razem – zaskok! Blokada na kołach od tutejszej "obecnej Policii"! Bracia Słowacy wymyślili patent ze znakiem "zakaz ruchu" – u nich to jednocześnie "zakaz wjazdu". Gdybyż postawili zakaz zatrzymywania i postoju... No trudno, trzeba było zadzwonić do Pana Obecnego (czyli gminnego) Policajta i poprosić o łagodny wymiar kary. Sympatyczny chłop – dał 30 euro "pokuty", choć mógł 66...

Przy okazji: wszystkich wybierających się na Słowację czynię czujnymi na prędkościomierz! Od połowy zeszłego roku obowiązują tu drakońskie przepisy. Najniższa kara za przekroczenie prędkości to EUR 650! Drastyczny wybryk skutkuje grzywną EUR 1350 i dodatkowymi szykanami w postaci odebrania dowodu rejestracyjnego (chyba wymagane jest wtedy dodatkowe badanie techniczne) i zaaresztowania niesfornego pojazdu. Nie warto! Tutejsi przed wjazdem na teren zabudowany zwalniają do 50 km/h aż miło. Doświadczeni cudzoziemcy też, choć zdarzają się i tacy, co pukają się w głowę i wyprzedzają setką kolumnę praworządnych użytkowników drogi. Czekają na nich fotoradary i lotne patrole – dopadną wcześniej, czy później, nie ma zmiłuj.

Być może narażę się na kąśliwe uwagi kwestionujące mój mołojecki honor, ale szczerze przyznam: to mi się podoba! To mi sa pači!

Najgorszego sortu sierota po Unii Wolności, a ostatnio także po Konstytucji i demokratycznym państwie prawa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości