Mam prawie 50 lat ("prawie" robi wielką różnicę, hi, hi), a pierwszy raz w życiu udało mi się wybrać Prezydenta RP! To jest coś! Coraz rzadziej zdarza mi się zrobić coś po raz pierwszy. Udawało mi się już wybrać posła, radnego, a Prezydenta mojego Miasta wybierałem dotąd dość regularnie.
Do tej pory moi kandydaci na Prezydenta RP nie mieli szczęścia. Wprawdzie Wałęsa wygrał w pierwszych powszechnych wyborach również dzięki mojemu głosowi, ale tylko dlatego, że kandydatowi Tymińskiemu nie mógłbym "dać kreski" nawet po pijaku. Mój kanydydat w tych wyborach, niestety, przepadł w konkurencji z gościem z piątego wymiaru, co do dzisiaj wydaje mi się złym snem. Kwaśniewski i Kaczyński - to juz nie moje kartki. Za każdym razem, w każdej możliwej turze głosowałem na kogoś innego.
A tym razem - proszę! W pierwszej i drugiej turze - dziesiątka. Dumny jestem jak cholera!