Michał Podniesiński Michał Podniesiński
514
BLOG

Antypaństwo polskie, czyli 7 grzechów głównych...

Michał Podniesiński Michał Podniesiński Polityka Obserwuj notkę 2

 

Nie da się ukryć, że ostatnie wydarzenia wokół spółki presspublica wieńczą długotrwały rozpad wspólnoty politycznej nazywanej do niedawna Polską...

 

Wydaje się, że w związku z tym na miejscu jest zabrać głos i podsumować stan zarówno polskiego społeczeństwa jak i instytucji. Stan ten, określiłbym jako stan antypaństwa, tzn. w wielu kwestiach stan zdegenerowania społecznych urządzeń jest faktem do tego stopnia, że działają one dokładnie odwrotnie do swojego zamysłu, a mianowicie - ogólnie rzecz ujmując - pożytku społecznego.

 

Tchórzostwo 

Od dawna podkreślałem, że Polska ma unikalny system polityczny, zwany kapitalizmem sterowanym lub anarcho-socjalizmem, tzn. magicznym melanżem olbrzymich środków publicznych i prywatnych zysków. Najlepszym tego przykładem jest służba zdrowia działająca w sposób hybrydowy: koszty ponosi społeczeństwo, zyski zaś lekarz - przedsiębiorca. Od lat taki stan rzeczy utrzymuje się także w energetyce. Jeśli chodzi o drogownictwo, chyba nie muszę do tego przekonywać.

 

Ten gigantyczny wręcz deficyt odpowiedzialności jest widoczny od wczesnych lat, poprzez kryzys rodziny, aż po niezwykle demoralizujący festiwal nieodpowiedzialności politycznej. To nic, gdy spadają samoloty, rozbijają się pociągi, kryminaliści latają wolno, a ludzie są regularnie oszukiwani i okłamywani. Jak w źrenicy oka widać to w przepisach podatkowych i regulacjach pracy, gdzie na przeciętnych przedsiębiorców przerzucana jest jakaś hiper- odpowiedzialność wymagająca od nich niemal przewidywania przyszłości (regulacje BHP) i drobiazgowego pamiętania przeszłości (archiwizacja dokumentacji do kilku lat), a urzędnicy na najwyższych szczeblach władzy nie odpowiadają za katastrofy lotnicze, drogowe, kolejowe, czy choćby wizerunkowe.

 

Nie da się zatem ukryć, że w tym kontekście za groteskową należy uznać nagonkę na Cezarego Gmyza, wobec którego odpowiedzialność została wyciągnięta szybciej niż zdążył wyschnąć tusz na jego artykule. I tutaj należy podkreślić po raz pierwszy paradoksalny stan naszego antypaństwa, w którym wszystko jest postawione na głowie, tzn. jest dokładnie na odwrót względem tego, co dyktowałby nam nasz zdrowy rozsądek. Nie zatem minister spraw wewnętrznych, czy minister obrony ma się podać do dymisji na drugi dzień po największej katastrofie naszego Państwa od stanu wojennego, czy minister finansów za horrendalne zadłużenie (ci, co najwyżej mogą zostać skarceni przez Premiera), lecz dziennikarz, który napisał kontrowersyjny materiał...

 

Zachłanność 

Co ciekawe to tchórzostwo połączone jest prawie zawsze z niebywałą wręcz zachłannością, "biznes na państwowym" to przecież codzienność większości lekarzy, pracowników energetyki, urzędników, czy olbrzymiej świty pracowników spółek skarbu państwa. Do tej piramidy "przedsiębiorców" należy dołączyć olbrzymią armię beneficjentów środków unijnych, którzy za "unijne" mogą nas nauczyć wszystkiego.

 

Do szczytu hipokryzji urasta tutaj obrazek z lokalnego podwórka. Lokalny watażka (Pani Dyrektor,  instytucji kultury zatrudniającej 600 osób i biorąca z państwowej kasy około 30.000 zł każdego miesiąca) po tym, gdy w samym marketingu, dziale PR i innych zatrudniła 100 osób, podejmuje decyzję o zwolnieniu 75 strażników, ponieważ instytucja musi się dostosować do "reguł wolnego rynku".

 

Znacznie jednak tragiczniejszy wymiar polskiej zachłanności możemy zaobserwować w spółkach skarbu państwach, czyli mini-monopolistach w swoich dziedzinach, które zachowując pozory konkurencji mogą bezwzględnie łupić polskiego konsumenta i przedsiębiorcę. Tu nie trzeba przykładów, wystarczy wziąć pod lupę każdy koncern energetyczny.

 

Ten obraz jest tak wszechogarniający, że obywatel naszej wspólnoty na początku wieku XXI odnosi wrażenie życia w dwóch równoległych światach: świat wirtualnego bezpieczeństwa i nieodpowiedzialności, w którym żyje około 2,5 mln biurokratów z przyległościami spółek skarbu państwa i uczelni państwowych oraz świata "lajf is brutal" wolnego rynku, gdzie trzeba pracować po 10-11 godz. na dobe i nikt nam nie zagwarantuje, że następnego dnia będziemy mieli gdzie pracować. Ten kontrast najlepiej widać, gdy przeciętny przedstawiciel drugiego świata nagle próbuje "załatwić" coś w tym pierwszym. Nie może on zrozumieć dlaczego od niego, na każdym kroku, wymaga się by był jak najlepszy, a przynajmniej lepszy niż konkurencja, podczas gdy w tym drugim świecie jest dokładnie odwrotnie: tu wszyscy starają się by było jak najgorzej... 

 

Hipokryzja 

Hipokryzja wszystkich tych "państwowych przedsiębiorców", za publiczne pieniądze przystosowujących społeczne urządzenia do wymagań wolnego rynku jest zaiste porażająca. Przychodzi mi tu na myśl jeden z prezydentów dużego polskiego miasta, któremu pobieranie olbrzymiej pensji z budżetu miasta (miasto, dodajmy, jest bankrutem), zupełnie nie przeszkadza w stałym pobieraniu pensji profesorskiej, (choć na uniwersytecie nie widział go nikt od lat), ani fakt bycia współudziałowcem innej bardzo dużej konkurencyjnej uczelni prywatnej. Gdy jednak poddano pod debatę kwestię stołówek dla młodzieży, jako pierwszy podniósł argument nierentowności. Nie wiem, co chciał przez to powiedzieć?

 

Tak jak inne, oczywiście i ten grzech ma swój wymiar instytucjonalny, skrywa się pod nazwą Straż miejska. Nie ma chyba bardziej zakłamanej i niesprawiedliwej organizacja niż ta, która nie ściga przestępców, a jedynie uczciwych obywateli, a jej wybiórczość i skorumpowanie mogą się chyba tylko równać ze słynnym SB.

 

Przekora 

Doczekaliśmy się zatem rzeczywiście państwa, które może wsadzić cię do więzienia i złamać ci życie za "antyrządowe hasła", jednak mafijni gangsterzy w rodzaju wołowiny, baraniny, czy innej cielęciny wychodzą na wolność wskazując na uchybienia proceduralne, tak, można by to nazwać jakąś diabielską przekorą.

 

Głupota 

Tylko u nas można dokonywać prywatyzacji, sprzedając spółki innemu państwu i brać na swoje braki, tzn. barki polskich obywateli, utrzymanie obywateli innych państw, np. Portugali, Grecji, Hiszpani, czy Włoch, co więcej nasz rząd potrafi zatroszczyć się nawet o zyski olbrzymich Grup kapitałowych(OFE), którym da nie tylko możliwości generowania gigantycznych zysków na kapitale z naszych emerytur, ale jeszcze weźmie odpowiedzialność za ich wypłaty, nie przeszkodzi mu to jednak „umyć rąk” gdy dochodzi do tragedii, korupcji, zadłużenia, czy niewiarygodnej zapaści…

 W dziedzinach takich jak redukcja emisji CO2 narzucamy na siebie bardziej drastyczne przepisy, niż od nas wymagają, by po kilku latach musieć je wetować i narażać się na gniew innych, a gdzie indziej na siłę się pchamy do kolejnych biurokratycznych machin - takich jak pakt fiskalny, choć nie mamy euro. Jak można wytłumaczyć tak niewiarygodny chaos na szczytach władzy?

Niezwykła wręcz głupota, bo inaczej tego nie można nazwać, ma swój wymiar bardziej przyziemny. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy przeczytałem, na przykład, komentarz Pani Pardowskiej do tragicznej sytuacji polskich firm budowlanych. Jaki trzeba mieć stan umysłu i jak niewiarygodnie trzeba być oderwanym od rzeczywistości, by sądzić, że taka seria bankructw i upadłości nie dotknie bezpośrednio autorki tych słów. W słowach tych, marginalnych i może z punktu widzenia polityki, widać zresztą jakąś monstrualną wręcz pychę i hipokryzję w najgorszym możliwym połączeniu.

 

Pycha 

Polak rzuca się na organizację niezwykle kosztownych przedsięwzięć, takich jak euro, czy finansowanie długów innych, choć wielu wskazuje, że długi w ten sposób generowane obciążą jeszcze nasze wnuki. Gdy jednak chodzi o historię i uhonorowanie czynów ludzi heroicznych takich jak polscy "sprawiedliwi wśród narodów", czy osób  zasłużonych wobec ratowania Żydów, czy generalnie dopełnienie niezwykłego obowiązku jaki na nas spoczywa w zakresie "europejskiej pamięci", tam nagle odzywa się w nas jakaś niezrozumiała uniżoność i zaściankowość. Jakaś źle pojęta skromność. Nagle okazuje się, że jacyś ściągani na siłę literaci lepiej znają naszą historię, niż my sami, a nasze krzywdy są podobne do niemieckich.

 

 Kłamstwo 

Kłamstwo nie jest tylko jednym z wielu, ale w znacznym stopniu jest zarówno warunkiem jak i konsekwencją wszystkich innych. Polak bowiem jest całkowicie oderwany od rzeczywistości, nie tylko z racji szybkich zmian zachodzących w naszym kraju, i nie tylko z racji stałej ideologizacji dokonywanej przez tępych funkcjonariuszy jutra, lecz przede wszystkim poprzez świadomie codziennie podtrzymywane kłamstwo.

 

 To pierwsze jest istotne, lecz nie stanowi już dziś chyba takiej tajemnicy i możemy się w tym miejscu ograniczyć do dobrego cytatu oddającego istotę tych praktyk:

 

 "Przykład ten to oczywiście jedynie kropla w morzu współczesnej propagandy ideologicznej szczególnie lewackich organizacji, które niemal każdego dnia epatują nas problemami, których przeciętny obywatel nawet by nie wymyślił: problem zdeterminowania płci u dzieci, dominacji męskiej w społeczeństwie, kwestii homoseksualizmu i transseksualizmu, feminizmu, czy ogólnie seksualności. Wielu komentatorów myślało, że europejska polityka sięgnęła bruku, gdy przez Europę przetoczyła się fala „dyskusji” na temat tzw. parytetów. Wtedy już wielu konserwatystów próbowało nie śmiało nadmieniać, że tego typu pomysły są zupełnie sprzeczne z duchem „liberalnego państwa”, które jeszcze do niedawna uchodziło za cel dążeń licznych postępowców. Okazało się jednak, że teatr absurdu dopiero się rozpoczął. Nowy poziom debaty publicznej zainicjowała gazeta wyborcza artykułem  p.t. „Jak sikają prawdziwi mężczyźni” wprowadzając w przestrzeń debaty publicznej niezwykle groźny społecznie i politycznie problem jakim są – „według autorki” brudne deski klozetowe polskich domów."

 

Znacznie jednak poważniejszym jest problem świadomego kłamstwa, którego dokonujemy każdego dnia. Oczywiście, że jego wymiar polityczny, prawny i medialny jest być może najbardziej dojmujący, ale przecież jest on możliwy ponieważ wspiera się na powszechnie akceptowalnych praktykach kłamstwa, kłamstwa - ktoś zapyta -  co to, to nie? - A jednak, jak często okłamujemy się wzajemnie, gdy w instytucjach publicznych udzielamy nie pełnych informacji, załatwiamy "coś po znajomości", itd...

Oczywiście, że nie ma w tym nic złego, ale tylko gdy komuś innemu nie dzieje się przez to krzywda, czyli nasza pomoc wiąże się z realnie podjętym przez nas dodatkowym wysiłkiem, wtedy taki uczynek nie tylko jest pomocą, ale jest po prostu dobry. Owszem przyjmij znajomego, ale po godzinach i na własnym sprzęcie, albo sami go zarejestrujmy, lecz nie kosztem kogoś innego...

 

Znów ktoś powie - to prywatna sprawa. Każdy kto zakosztował zjawiska zwanego "polisz biznes" doskonale zrozumie o czym mówię, o rzeczywistości ustawianych przetargów, wykorzystywania kontrahentów, nagminnego wręcz niepłacenia za usługi, nie uczciwych umów, dezinformacji, wyzysku pracowniczego, czy po prostu bezwzględnego łamania umów,  itd... To wszystko przecież jest  tylko bardziej wyrafinowaną formą kłamstwa. Tego samego kłamstwa, którym wobec nas posługują się rządowe środki przekazu.

 

 Oczywistym zatem okazuje się, że nasza antywspólnota staje przed radykalną alternatywą, albo nauczymy się żyć razem jak ludzie, albo umrzemy samotni jak zwierzęta... Żadna zamian polityczna nie będzie już możliwa bez radykalnej odnowy moralnej…

Filozofia polityki ONLINE - Pierwsze w Polsce interaktywne studia obywatelskie www.wse.krakow.pl/pl/studia_podyplomowe/filozofia_polityki_online_/czytaj.html

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka