michal.spolecznie michal.spolecznie
1441
BLOG

Społeczeństwo obywatelskie w Polsce. Cz. 1

michal.spolecznie michal.spolecznie Społeczeństwo Obserwuj notkę 18

 

Dotychczas próbowałem Państwu między innymi przedstawić moje spojrzenie na kwestie ekonomiczne, bezpieczeństwa i Wschodu. W kwestii ekonomii próbowałem pokazać, jak funkcjonuje globalizacja, jakie miejsce ma i może w niej mieć Polska oraz skrytykowałem (i uzasadniłem dlaczego) dominujący w Polsce neoliberalny dyskurs, korzystny dla zagranicznych, dużych korporacji oraz silnych, postindustrialnych państw, oraz niekorzystny w Polsce w zasadzie dla każdego, poza organizacjami żyjącymi z promowania go, lub osobami, które zrobiły na implementacji neoliberalnego dyskursu kariery. W kwestii bezpieczeństwa próbowałem wykazać, że nierozmyślne i ‘hura-optymistyczne, ‘jakoś to będzie’ ’ korzystanie’ z NATO może przynieść Polsce więcej problemów, niż korzyści. Stąd warto tu krytycznie analizować, co zostało podpisane i jak można optymalizować ryzyka w zakresie bezpieczeństwa. Co do Wschodu, próbowałem pokazać trochę inną perspektywę zwłaszcza Rosji. Starałem się patrzyć chłodnym okiem na obecną sytuacją, przede wszystkim krytykując element pewnej histeryczności, braku zdrowego rozsądku i przestrzeni analitycznej zamkniętej dla innych perspektyw. Pisałem również o Ukrainie, Białorusi i Litwie, ale tu specjalnie nie wychylałem się od głównego dyskursu, z wyjątkiem naszych zobowiązań natowskich względem Litwy.

Rozumieć te rzeczy, to jedna sprawa. Umieć wpłynąć na zmianę, to już zupełnie inna sprawa i inny zbiór umiejętności i świadomości obywatelskiej. Postaram się w kolejnych wpisach opisać zagadnienie.

Obecnie słyszy się sporo krytyki względem polskiej demokracji, jak pomijanie ważnych tematów, ‘marna’ jakość polityków, nepotyzm, korupcja, itd…. Również jest sporo propozycji, jak poprawić sytuację, np. zmiana ordynacji na większościową, likwidacja finansowania partii z budżetu, czy eliminacja z życia publicznego osób powiązanych z PRL, IIIRP, IVRP, PRL/IIIRP, itd..

Temat jest tak obszerny, że trudno się zdecydować, od czego zacząć. Może zacznijmy od mitów, że radykalna zmiana systemu, zrobi cud. Proszę Państwa, obawiam się, że cuda tu się nie zdarzą, zanim społeczeństwo nie wejdzie na etap ‘demokracja 2.0’, różniąca się od ‘demokracji 1.0’ tym, że społeczeństwo niezaangażowane partyjnie stanie się bardziej aktywne i zaangażowane w różnych organizacjach wywierających wpływ na interesujące ich kwestie, w tym na partie, na które głosuje. Tzn, głosowanie na partię X nie oznacza, że się nie chce, aby partia X nie zmieniła zdanie w sprawie Y, co mogą również chcieć wyborcy partii Z, konkurującej z partią X.  I dopóki tu nie nastąpi zmiana, to w każdej radykalnej zmianie systemu raczej nastąpi zreplikowanie się punktu wyjścia. Demokracja, to nie tylko ustawy, tylko też aktywność ludzi w pilnowaniu swoich spraw na styku z partiami. Nadto totalna zmiana systemu ma sens przy takich okazjach, jak zmiana feudalizmu, czy komunizmu na np. demokrację. Natomiast samą demokrację można poprawiać przez celne podkręcanie ‘śrubek’ w ustawach regulujących ją, lub poprzez edukację.

Mit numer 1:

Państwo nie powinno finansować partii politycznych. Problem polega na tym, że alternatywą jest np. taki system, że partie utrzymują się z datków. W USA to wygląda tak, że są one zdominowane przez super-bogatych z USA, ciągnących za sznurki przez wpłaty. W Polsce by to wyglądało tak, że kilka zachodnich korporacji mogłoby się dogadać i wysupłać np. 50mln zł rocznie na wybraną partię polityczną i tym samym jeszcze zwiększyć wpływ na polską legislację, bo nikt nie daje dużych pieniędzy dla idei. Obecny system zapewnie stabilne finansowanie partii, a ponieważ partie są konieczne dla istnienia demokracji, to jest dobre. Problem jest w tym, że obecny system ma pewne patologie, np. zwrot kosztów kampanii wyborczej następuje po przekroczeniu 3% w wyborach parlamentarnych, co skutecznie eliminuje konkurencję, czy też ‘równiejszy dostęp do demokracji’. Np. 1% zapewne by lepiej spełniał rolę i pozwalał większą podaż partii. Też spłaszczenie górnej dotacji, np. zwrot do maksymalnie 20%, bo sukces wyborczy powoduje zbyt duża przewagę finansową, przy podobnych kosztach z innymi partiami. Obecnie zwyczajnie nie da się zorganizować sensownej nowej partii nie mając z 10mln zł do wydania. Można oczywiście się zastanawiać, jaką część dotacji powinno się przeznaczać na ‘produkcję’ tak brakującej wiedzy.

Mit numer 2:

Ordynacja większościowa zwiększy odpowiedzialność polityków przed społeczeństwem. Z mojego punktu widzenia jest to ułudne oczekiwanie, ponieważ cóż z tego, że łatwiej wymienić polityka za niedotrzymywanie słowa, jeśli zastąpi go ktoś, kto też nie dotrzymuje słowa? Odpowiedzialność polityka nie wynika z tego, jak jest wybierany, tylko jak kontrolowany przez społeczeństwo. Przy biernym, jak obecnie, społeczeństwie nic się nie zmieni. Poza tym, istnieje ryzyko, że system zostałby zdominowany przez jedną partię (jak np., w senacie) lub celebrytów bez żadnych umiejętności politycznych (a to trudny fach, w którym doświadczenie jest na wagę złota). Obecny system jednak zapewnia i pewną reprezentatywność poglądów i zdolność wyłaniania większości parlamentarnej. Jego wadą jest sposób układania list pozwalający zarządom partii arbitralnie ustalać listy wyborcze, co wymusza klientelizm. A ponieważ są finansowane z podatków, zgodzimy się, że może się to nie podobać? Ale, żeby dokonać poprawek w obecnym systemie wyborczym, nie trzeba robić rewolucji.

Warto tu jeszcze dodać inne ograniczenie dostępu do demokracji: brak możliwości głosowania za pomocą listu poleconego (jak w Niemczech), czy internetu (jak w Estonii). To duża niesprawiedliwość, bo wyborcy są mobilni, co nie zawsze zależy od nich.

Mit numer 3:

Głęboka lustracja oczyści polskie życie polityczne, czy medialne. Obawiam się, lepiej koncentrować na takim tworzeniu procesów, które eliminują politycznie faktycznie osoby stwarzające zagrożenie bezpieczeństwa państwa, a nie o które zahaczyło SB kilkadziesiąt lat temu, czy którzy mieli ‘starych’ w bierutowskiej, czy gomułkowskiej bezpiece. Mam znajomych w administracji jednego kraju postkolonialnego, których rodzice byli średniego szczebla urzędnikami jeszcze w administracji kolonialnej i nie odnoszę wrażenie, żeby tylko marzyli o sprzedaniu swojego kraju. Wręcz przeciwnie, mają kapitał polityczny i społeczny wyniesiony z domów i bardzo lubią swój kraj. Nie oznacza to, że ludzie a okresu zwłaszcza stalinowskiego z bezpieki, propagandy, czy zarządzających fałszowaniem historii nie powinni być jednoznacznie potępione przez historię. Ale ściganie ich do trzeciego pokolenia trąci średniowieczem, kiedy pozbywało się całych klanów, żeby wykluczyć sukcesję. To robi i chyba robi dobrze IPN, która zajmuje się właśnie dokumentowaniem zbrodni na Polakach zarówno przez komunistów, jak i Niemców. Lepiej by posłużyła ta energia na stworzenie solidnej i apolitycznej telewizji państwowej, balansującą ‘trzeźwy’ patryjotyzm historyczny z twardo stąpającym po ziemi spojrzeniem w przyszłość. Natomiast ataki powodują tylko konsolidację środowiska i kolejną młóckę korzystną dla niektórych partii politycznych i poziomu tantiemów autorów publikacji. Natomiast faktycznie osoby z rodzin ‘twardych stalinowców’ powinny być wstrzemięźliwe w kwestii ocen tamtych strasznych czasów, bo nie mają się czym chwalić. Wręcz przeciwnie, jest się czego wstydzić. W Niemczech jakoś nikt się nie chwali dziadkiem w GESTAPO, czy SS, czy nie próbuje gloryfikować tamtych czasów, co byłoby publicznym samobójstwem.

Mit nr 4:

‘Marna’ jakość polityków, nepotyzm, korupcja, pomijanie ważnych tematów w debacie. Obawiam się, że oczekiwanie, że politycy będą aniołami, jest naiwnością. Politycy są odbiciem społeczeństwa oraz poziomu kontroli nad nimi przez nie. Pierwszego się nie zmieni bez solidnej edukacji i mojżeszowych 40 lat, a drugie zależy od asertywności społeczeństwa, poziomu kapitału politycznego (czyli zrozumienia, czym jest polityka) i chęci wchodzenia w spór z partiami, w tym swoimi. Jakoś się nie przebija, że partie i społeczeństwo mają różne cele i interesy. Nie ma co się obrażać na tę tezę (popartą licznymi badaniami np. na angielskich uniwersytetach), ani na partie, bo taka ich natura, tylko trzeba ją zrozumieć i wyciągnąć stosowne wnioski. Tzn. szanowni wybory PiSu, PO, SLD, PSL, TR, itd… to nie jest tak, że jak wygra Pis/PO/SLD/PSL/TP/inne (niepotrzebne skreślić) w obecnym maratonie wyborczym, to będziecie mieli cudownie i te Lemingi/Pisiory/Komuchy/Klerykały/Mohery/ANtyklerykały/Kłamcy Smoleńscy/Oszołomy (niepotrzebna skreślić) przestaną ‘szkodzić, kłamać i się szarogęsić’. ‘Cudownie’ będą mieli tylko zwycięzcy wyorów:o) Obawiam się, że zasadniczo się zmieni tylko narracja miła dla ucha niektórych, a w praktyce, w kwestiach istotnych, zmieni się niewiele: np. proszę mi pokazać partię w sejmie, która się zgodzi na obniżenie z 3% na 1% progu do refinansowania kosztów kampanii wyborczej do sejmu, co ewidentnie blokuje dostęp do polityki nowych organizacji? Albo zgodzi się na skuteczne ograniczenie nepotyzmu w administracji centralnej, spółkach skarbu państwa, administracji lokalnej, spółkach komunalnych, szpitalach, szkołach, czy przedszkolach? Mówię tu o nieprzejrzystych procedurach zajmowania wielu stanowisk, faktycznie zamkniętych dla większości społeczeństwa. Albo zgodzi się na zmniejszenie ilości radnych w gminach, czy województwach, czy choćby na likwidację dość zbędnych powiatów i i związanych z nimi tysięcy stołków dla aktywistów partyjnych? Albo wprowadzenie progresywnego podatku spadkowego zakładając, że sporo polityków jest dużo zamożniejsza od średniej? Oznacza to, że nie tylko zwalczające się partie mogą mieć wspólne interesy, ale i ich wyborcy-czasami zupełnie przeciwne. Zresztą wrócę do tematu w kolejnych wpisach.

 

Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo