michal.spolecznie michal.spolecznie
2531
BLOG

Lokalna rozgrywka na Krymie - spojrzenie globalne

michal.spolecznie michal.spolecznie Polityka Obserwuj notkę 14

 

Z pewną ciekawością (choć oczywiście głównie z zaniepokojeniem) czytam prasowe relacje z tego się dzieje na Ukrainie. Z wielu niepołączonych źródeł wyłaniają się ciekawe strategie różnych krajów, nie zawsze komentowane w prasie. 

Po pierwsze Rosja. Jaka jest rosyjska polityka w tej sprawie, każdy widzi: wyszukiwanie konfliktów między ewentualnymi stronami i rozgrywanie ich, jak w gruzińskiej Abchazji, czy Naddniestrzu. Obecnie widocznym terenem operacyjnym odpowiednich służb jest Krym, którego około 60% obywateli jest Rosjanami. Po zęby uzbrojony oddział nieoznakowanych profesjonalistów zajął parlament Krymu. Któż to może być?;o) Celem zapewne jest ułatwienie przegłosowania jakiejś formy oddzielenia się od Ukrainy. Jedynie krymscy Tatarzy asertywnie się temu przeciwstawiają demonstracjami. Warto też podkreślić, że Ukraińcy oligarchowie z Charkowa dobrze widzieli swojego kolegę Chodorowskiego w klatce, stąd wcale im się do Rosji nie pali…

Z dużym zainteresowaniem i ‘obywatelskim zadowoleniem’ obserwuję profesjonalne działanie naszych służb i dyplomacji. Nasze ‘służby’ doprowadziły (domyślam się) do poinformowania polskiej opinii publicznej o ryzyku prowokacji mających skonfliktować Polaków i Ukraińców, typu: Przemyśl do Ukrainy, Lwów do Polski. Takie akcje mają sens, jeśli są przeprowadzone z zaskoczenia, tym samym ryzyko zostało silnie zmniejszone, bo skoro każdy wie, że to prowokacja, to ewentualna akcja może mieć niekorzystne konsekwencje dla ‘mocodawcy’. Inną metodą wywierania wpływu jest sączenie do mediów informacji o kosztach wspierania finansowego pakietu dla Ukrainy, np. ‘będziemy wspierać Banderowców, lub u nas nie ma na leczenie, a mamy dawać na Ukrainę’. Oczywiście, trzeba dobrze wszystko liczyć i takie pytania są słuszne, tylko że mogą też służyć zniechęcaniu opinii publicznej do sprawy Ukrainy, ale przede wszystkim warto społecznie zachować zimną krew. Zapewne pracownicy z polskich służb uwijają się teraz jak w ukropie – powodzenia. Ewidentnie też widać, że nasza dyplomacja pracuje na zwiększonych obrotach przy współpracy z różnego rodzaju zaprzyjaźnionymi państwami. O takich rzeczach się nie mówi głośno, ale są bardzo ważne, gdyż ułatwiają koordynację stanowisk. Również powodzenia.

Wyczytałem w Rzeczpospolitej, że UE stanowczo komunikuje się z Rosją w kwestii implementacji 3. Pakietu Energetycznego, który zakazuje w UE współwłasności transportu i sprzedaży gazu przez jedną firmę, co oczywiście jest sprzeczne ze strategią Gaspromu. To zapewne kolejny możliwy element nacisku gospodarczego, bo to nie jest tak, że tylko Rosja może organizować szykany ze sprzedażą mięsa. Warto szukać innych takich słabych punktów Rosji, JEŚLI zaczną się selektywne szykany gospodarcze.

Turcja wspiera krymskich Tatarów i sprzeciwia się odłączeniu Krymu od Ukrainy, a zwłaszcza włączeniu go do Rosji. Należy tu przypomnieć, że do 1783r. Krym był turecki. To kolejny element układanki, na który warto mieć baczenie.

Kazachstan, zapewne popierany przez inne byłe republiki ZSRR, stanowczo sprzeciwia się mieszania się Kremla w sprawę ukraińskiego Krymu. Rzecz w tym, że jeśli Krym odłączy się od Ukrainy, podobnie jak Abchazję od Gruzji, czy Naddniestrze od Mołdawii, to póżniej to samo zrobić z Kazachstanem i innymi byłymi Republikami, np. Estonia, czy Łotwa. To bardzo ważne.

Warto pamiętać np. o Czeczeni. Bo jeśli na Krymie odbędzie się referendum w sprawie jego niepodległości, to będzie wymarzony precedens dla Czeczeni i dziesiątki innych republik autonomicznych w ramach Federacji Rosyjskiej. Jeśli obecnie parlament krymski przegłosuje niepodległość (w obecności ‘nieoznakowanego’ oddziału wojskowego na sali obrad -skąd my to znamy z Sejmu Niemego, czy czasów Rejtana, tyle że wtedy siły były oznakowane’), to czemu nie może tego zrobić Czeczenia, czy Czukoci? To się ładnie nazywa efekt uboczny w polityce. Mam nadzieję, że prasa zainteresuje się tym aspektem. Warto te rzeczy powiązać.

Również obecnie rosyjskie indeksy akcyjne silnie spadają, ponieważ kapitał ucieka z tamtejszych parkietów. Podobnie Rubel się silnie osłabia. A tam już solidnie obcięto osłony socjalne, stąd dalsze cięcia mogą doprowadzić do niezadowolenia społecznego. Dużo tu też zależy od globalnych cen ropy. Ewentualne wzrosty będą poduszką dla budżetu rosyjskiego. Jeśli jednak ceny będą spadać, to sprawy mogą się potoczyć różnie.

W rosyjskich mediach NATO jest prezentowane jako ważny przeciwnik. Zapewne więc, jeśli NATO zacznie się zachowywać jak słoń w składzie porcelany, to może to zostać wykorzystane przez tamtejsze media celem odwrócenia uwago rosyjskiego społeczeństwa od problemów ekonomicznych.

 Podobnie warto też zauważyć, że Rosjanie, choć dumni z Olimpiady w Soczi, są bardzo  niezadowoleni z korupcji wokoło inwestycji budowlanych przed Olimpiadą. To też ciekawy temat dla prasy.

Oczywiście, na pewno jest wiele innych ciekawych aspektów, których nie znam. Postarałem się tylko Państwu zsyntezować rzeczy wyczytane w prasie i zastanowić się nad efektami ubocznymi. Nie da się analizować kryzysu ukraińskiego w izolacji od ekonomii i socjologii.

To nie jest tak, że Rosja absolutnie dominuje sytuację, ponieważ nie kontroluje całego otoczenia, tylko jego wycinek. Obecnie zdaje się być skoncentrowana na Krymie i Zadnieprzu. Jeśli potraktuje tę rozgrywkę czysto ambicjonalnie, może to przysłonić chłodną analizę skutków ubocznych na innych frontach.

Rolą presji politycznej świata zachodniego jest takie ustawienie rzeczy, aby Ukraina za pomocą własnych sił zbrojnych mogła zaprowadzić spokój na Krymie. To trudne zadanie w obecnej sytuacji.

Co do Polski, to faktycznym ryzykiem dla nas są selektywnie skierowane przeciwko Polsce sankcje ekonomiczne i tu warto planować z góry, jak je minimalizować. Natomiast absolutnie nie opłaca się Polsce zbyt duża widoczność medialna w tej sprawie, mimo że jest to nęcące dla polityków przed wyborami. Warto to robić, jak Szwedzi – niewidocznie za pomocą dyplomacji, natomiast mediów używać w sposób przemyślany i stonowany. To nie jest materiał na igrzyska medialne polityków.

Zakreśliłem powyżej, zapewne w sposób niedoskonały i niepełny, potencjalne obszary konfliktów wokoło Ukrainy. Nasza dyplomacja ma tu ogromne pole do popisu, ponieważ instrumentami obecnego kryzysu jest nie tylko zdolność do wysłania 100 czołgów na Krym, ale skoordynowane działanie Zachodu mające na celu tak podnieść koszta ekonomiczno-polityczne oderwania Krymu i Zadnieprza od Ukrainy, żeby to zagroziło stabilności mocodawca zamieszania.

Natomiast skuteczność polskiej polityki i dyplomacji będzie się dało ocenić za rok, dwa, poprzez to, czy Ukraina utrzyma się w obecnych granicach i nie wejdzie do Euroazjatyckiej Unii Celnej, a wybierze proeuropejki kurs. Historycznie istnieje możliwość naprawienie błedów polskich elit z czasów powstania Chmielnickiego oraz odkręcenia Umowy Perejesławskiej z 1654r.. Warto się przyłożyć i skoncentorwać na długoeterminowym rezultacie.

Siła polskiej dyplomacji i polityki jest zdolność wspierania skoordynowanego działanie państw zainteresowanych niepodzieloną i proeuropejską Ukrainą. Wbrez pozorom to nie mało.

Powodzenia.

 

Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka