Mida Mida
708
BLOG

List z wakacji

Mida Mida Rozmaitości Obserwuj notkę 13

 Cześć, moja droga K.!

Pamiętasz, jak byłyśmy razem w podstawówce, w czwartej lub piątej klasie na lekcji muzyki u pani J. uczyłyśmy się takiej piosenki:
Kiedy jest deszczowe lato,
mokną świerszcze w mokrym sianie
Woda szkodzi strunom skrzypiec,
więc nie w głowie im cykanie
 
Lato, deszczowe lato,
na przekór ludziom, na przekór kwiatom
lato, deszczowe lato,
że nawet świerszcze nie mogą grać…
 
Jak tak patrzę za okno, albo chodzę po wiecznie mokrej od dreszczów trawie, mam tę piosenkę cały czas w głowie. Dostałam nowy rower, już Ci o nim pisałam - całkiem mój, ze wszystkim, czego potrzebuję, z przerzutką w piaście, hamulcem w pedałach, światełkiem i szalonym dzwonkiem, a nie mogę na nim w ogóle jeździć, bo albo właśnie pada, albo się chmurzy i zanosi na deszcz. A planowałam wyprawy po całej okolicy, całodzienne wypady, szalone lato… Nie ma szans, jestem chora, nie wyłażę z domu jak nie muszę, a na dworze cały czas pada…
Ale, jak wiesz, każda rzecz ważna dla mnie otrzymuje imię. Z resztą, jak byłam mała, wyobrażałam sobie, że rower jest koniem i dlatego nadawałam mu imię. I tak mi już zostało. Jakiś czas myślałam nad imieniem dla mojego roweru, kobiecego, bo to damka. Literę „R” uwielbiam od małego dziecka, a dalej najbardziej spodobała mi się sylaba „ro”. I znalazłam dwa imiona: Roksana Rozalia, co po angielsku też fajnie brzmi: Roxanne Rosalie. No, a w skrócie postanowiłam mówić na nią Roxie Rose i bardzo mi się to podoba. Jest to też dlatego miłe, że moja bohaterka, księżniczka Almida ma Roksana na drugie imię. W każdym razie to takie moje małe dziwactwo, co mam nadzieję nikomu nie przeszkadza, ponieważ wszyscy inni nie są zmuszani do używania tych imion… To moja własna rozrywka ;). W każdym razie rower jest srebrny, w dwóch odcieniach, jak się tata śmieje, „prześliczny” – tak westchnęłam do siebie, jak pierwszy raz zobaczyłam go na zdjęciu. I tak już zostało.
 
Koniec o rowerze, bo ile można! Teraz dla odmiany poopowiadam o pogodzie… A o tym też już było? Ale chciałam zrobić takie eleganckie przejście z tego, że ciągle pada, do tego, że to wyjątkowo pechowe. Bo, wyobraź sobie, to lato to prawdziwy sezon ślubny! Zostałam zaproszona na pięć ślubów, w tym na trzy wesela, a wiem o jeszcze dwóch ślubach, co w sumie daje siedem i na czas od czerwca do września to doprawdy dużo!
N razie zawróćmy do czerwca, kiedy skończyłam sesję i zaczęłam wakacje. Ponieważ zaczęłam je porządnie, właśnie od wesela. To był ślub mojego znajomego, przyjaciela mojego brata. Wiesz, jak to jest, to okropne iść na wesele bez osoby towarzyszącej, im jestem starsza, tym mocniej to odczuwam. Ale wtedy, na weselu Sz. i U. bawiłam się znakomicie, tańczyłam nowoczesne połamane tańce z moją siostrą i nawet przekonałam się do didżeja. Nienajgorzej prowadził tę zabawę, trzeba mu to przyznać.
To jak już jestem w temacie tych ślubów, to opowiem Ci o ślubie i weselu A., mojej najlepszej przyjaciółki od lat, tak dobrej jak Ty, choć znamy się z zupełnie innych źródeł. Ślub był bardzo piękny, padło wiele mądrych słów, cały kościół śpiewał pieśni… A ja się nawet troszkę nie wzruszyłam. Byłam nieporuszona i chyba nieczuła na tym ślubie, aż mi było za siebie wstyd. Chyba kiepska ze mnie przyjaciółka. Ale jak już znajoma dała mi lek na ból zatok, to zaczęłam się dobrze bawić i na weselu byłam bardzo zadowolona. Choć pierwszy taniec trochę mnie zawiódł, po A. spodziewałam się jakiegoś rokendrola, może niezbyt szalonego ze względu na białą suknię, ale jednak… A oni zatańczyli takiego sobie walczyka, który w ogóle nie zrobił na mnie wrażenia. Ale nie wszystko może być doskonałe. No i zespół na weselu też był daleki od doskonałości, przede wszystkim nagłośnienie mieli fatalne, zapowiadacza ani trochę nie dało się zrozumieć. Mimo to ludzie bawili się znakomicie – i ja też, muzyka była nienajgorsza w końcu, bo bardzo taneczna, a jedzenie wyśmienite i obsługa świetna. W sumie dla takiego jedzenia można wybaczyć niedociągnięcia muzyczne ;).
Na poprawinach było gorzej, bo ci, co puszczali muzykę, zupełnie sobie z tym nie radzili i goście jak już zjedli, to uciekli ze zbyt klimatyzowanej sali na gorący i słoneczny dwór. I impreza się rozlazła. A ja się fatalnie czułam, bo choroba mi się nasiliła i oczywiście wyrzucałam sobie, że na poprawinach mojej przyjaciółki smęcę. Taka moja uroda, że zawsze zachowuję się nie tak jak trzeba, nawet wtedy, gdy bardzo chcę wypaść jak najlepiej…
Dość o tym. W końcu jak porównać wrażenia pozytywne do negatywnych, to tych pierwszych jest więcej. Więc po co narzekać.
Te śluby i wesela były przyczyną mojego ciągłego jeżdżenia do Warszawy, na wieś i jeszcze raz… No bo przed ślubem A. przygotowywałyśmy też wieczór panieński. Przy tej okazji po raz pierwszy brałam udział w imprezie karaoke i powiem Ci szczerze, bardzo mi się to podobało. Po zaśpiewanej piosence czułam się, jakbym wolno wracała z innego świata z powrotem do tego, w który jestem… Nawet nie docierały do mnie brawa, a dostawałam je naprawdę gromkie, sam pan prowadzący dziękował mi za ładne wykonania piosenek! Bardzo to było miłe, sama wiesz, na co dzień mało kto słucha jak śpiewam, a jeszcze mniej osób dziękuje mi za zaśpiewane piosenki. Szczerze mówiąc, ostatnio jedna jedyna moja siostra mi gratulowała, gdy bawiłyśmy się razem w karaoke w domu…
Tak więc na wieczorze panieńskim zabawa była przednia, choć dawanie A. zadań do wypełnienia w stylu „zrób sobie trzy zdjęcia z przystojnymi panami z klubu” zupełnie mnie odrzucało. Ja bym nie chciała dostawać takich zadań. W sumie ja bym ich zwyczajnie nie wykonała, nie znoszę zaczepiać obcych ludzi. Jest to trudne dla mnie nawet gdy mam po temu ważny powód.
A teraz jestem świeżo po ślubie i weselu naszego sąsiada ze wsi, miałaś okazję go poznać i powiem Ci szczerze, nie spodziewałam się, że będę się tak dobrze bawić! Mój szalony brat Jachoo nawet zatańczył ze mną walca wiedeńskiego, a z Mary (Maget) tańczyłam rokendrole. Trzeba było się postarać, żeby wyłapać jakiś dobry do tańca kawałek, bo zespół zgodnie z przewidywaniami grał dicho. I słusznie, bo ludzie tam zgromadzeni przy takiej muzyce się właśnie bawią… A ja tańczyłam ze spokojnym sumieniem przy kawałkach popowych puszczanych w tle do jedzenia ;). A jedzenie było wyśmienite. Te ciasta! Ja nigdy nie jadam ciast, a tam zjadłam trzy kawałki oraz tort. A wszystko ręcznie robione… Niebo w gębie, naprawdę.
 
To teraz może Ci opowiem trochę, co robię w deszczowe dni powszednie tych wakacji. Otóż głównie kicham i kaszlę, cierpiąc na zapchany nos, bolące gardło i zapchane zatoki na zmianę. A jak w końcu chorowanie mi na chwilę odchodzi, to gram z siostrami w gry – jak to dobrze, że znamy ich tyle – trochę piszę, dużo czytam, słucham muzyki… Byłyśmy przez tydzień na wsi same, to musiałyśmy też sobie gotować i po sobie sprzątać. To zabierało trochę czasu. A wieczorami wybierałyśmy się grać w bilard i to były naprawdę miłe chwile. Nie powiem, że gram dobrze, bo gram kiepsko, ale bardzo to lubię. No i po tak długim czasie grania, to niektóre strzały mi wychodzą. A my mamy utrudnione warunki, bo stół jest wklęśnięty i bile toczą się bez sensu. Skręcają bez uprzedzenia, odbijają się idiotycznie. Ale gra jest super, bo jak się przekonałyśmy wszystko zależy od towarzystwa. A to mamy bardzo dobre. To znaczy, miło nam się spędza razem czas na wzajemnych złośliwościach i dogryzaniu sobie. A to nie takie łatwe znaleźć ludzi, którzy będą tak inteligentnie się wyzłośliwiać i rozumieć wszystkie żarty i aluzje. Dlatego nie mamy na co narzekać… Chociaż to smutne, że nie ma szans posiedzieć przy ognisku – bo nawet jak nie pada, to całe drewno jest przemoknięte i nie ma co palić. Nie idzie też patrzeć w gwiazdy i wypatrywać tych spadających, bo zwyczajnie niebo jest ciągle w chmurach.
Ale mimo podłych warunków pogodowych, o których ciągle gadam, bo mnie już nieźle denerwują, zdarzyło mi się wraz z siostrami przeżyć parę niesamowitych przygód. Jedną z nich był nocny powrót do domu we mgle. Gdyby nie prosta i gładka jak stół droga, bałybyśmy się nieustannie, że zabłądzimy. Nie musiałyśmy się jednak bać, tylko podziwiałyśmy równiutki stożek światła naszej latarki. A gdy doszłyśmy do kościoła, obok którego droga wysadzona jest maleńkimi lampami, zgasiłyśmy latarkę i wyobrażałyśmy sobie, że jesteśmy zgubionymi we mgle wędrowcami, których mgłowce kuszą, żeby zboczyli z drogi i wdepnęli w bagna… Widok był doprawdy niesamowity. A najzabawniejsze było to, że gdy dotarłyśmy do domu, to każda z nas miała zupełnie mokre włosy – ale tylko na brzegach, tam gdzie kończy się grzywka, lub gdzie jakiś niesforny kosmyk wystawał. I tak szłyśmy do domu, nad nami było gwieździste niebo, ale myśmy widziały tylko rozmazane światełka, zamiast gwiazd, ponieważ same tonęłyśmy w chmurach. Było to naprawdę wyjątkowe.
Druga niesamowita przygoda, to wschód słońca, którego doczekałyśmy, siedząc razem z siostrą cioteczną, świętując jej zieloną noc. Najpierw grałyśmy w bilard – do dwunastej w nocy, później o tej szalonej porze rozpalałyśmy ognisko, a na sam koniec obejrzałyśmy film i o 5.30 rano wyszłyśmy obserwować niebo. Widok był wart zachodu, choć komary nas pogryzły niemiłosiernie. To był jeden z niewielu słonecznych dni i oglądałam potem też zachód, który również mnie zachwycił. Bardzo leniwe i dość zakichane były te wakacje… Niby minęła dopiero ich połowa, tylko lipiec się skończył, ale… Sama wiesz. W sierpniu najpierw będę się przygotowywać do wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży, a potem tam pojadę. I naprawdę nie cieszy mnie myśl o tym. Sama to sobie wyrzucam, ale zamiast entuzjazmu czuję tylko obawę przed wszystkimi trudami, które przyjdzie mi znieść. Jak już wrócę… To powiem Ci, jak było i mam nadzieję, że użyję wtedy dużo wykrzykników i przymiotników nacechowanych pozytywnie.
Szkoda, że nie jedziesz ze mną, ale sama wiem najlepiej, po prostu tak się złożyło.
A wrzesień (ulubione wakacje studenckie) odpada, bo w końcu się doigrałam (zdając tę paskudną sesję) i będę musiała zrobić praktyki. Tego się boję jeszcze bardziej, naprawdę bardzo-bardzo. Nic nie mogę poradzić ani na ten lęk, ani na to, że to mój obowiązek. Mam nadzieję, że Ten-tam-na-górze przeprowadzi mnie przez to i że czegoś się przy tej okazji nauczę.
Przez te ciągłe deszcze mało tego lata pływałam. Zwyczajnie mokro i zimno ciągle jest. Może sierpień będzie ładniejszy? Może wrzesień? Może będziemy mieli na tej pielgrzymce choć jeden postój nad morzem i poskaczę przez fale? Trzeba być dobrej myśli!
No, długi wyszedł mi ten list, jak zapowiadałam. Mam nadzieję, że znajdziesz trochę czasu i mi odpiszesz, a na razie żegnam się, ściskając Cię i całując serdecznie –
Twoja B.
P.S. A może uda Ci się wygospodarować trochę czasu, żebyśmy spędziły go razem? W tym tygodniu będę w W-wie i powinnam mieć chwilę wolną przed wyjazdem… Może by tak wspólne kino? Buziaki! :)
Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości