Mida Mida
1216
BLOG

HELENKA: NAJLEPSZE IMIENINY NASZEJ MAMY

Mida Mida Rozmaitości Obserwuj notkę 10
Opowiadanie dwojga autorów, Midy i NinyNatalii (www.edudomowa.blogspot.pl), mamuśki opisanych panien ;))
 
 
Spośród czterech ślicznych sióstr Helena być może wygląda najbardziej niepozornie.
W przeciwieństwie do Nadziejki nie ma brązowych loków, tylko krótką blond czuprynę oraz, inaczej niż jej siostry z głębokim wejrzeniem brązowych oczu, Hela obdarzona jest przenikliwym, szaro-zielono-niebieskim spojrzeniem.
Helena, jak się należy, jest Piękna. Ma w sobie mnóstwo wdzięku, choć nie widać tego od razu, bo nie ma na twarzy rysu rozmarzenia i fantazjowania. Hela jest osobą konkretną, twardo stojącą na ziemi i trzeźwo patrzącą na życie. Jest bardzo bystra i mądra, ale bywa też niepotrzebnie uparta i za nic w świecie nie chce przyznać się do błędu lub do przegranej.
 
Pewnego dnia Helenka zawołała do siebie wszystkie siostry (Malutkiej nie wołała, ale ona sama przydreptała) i powiedziała do nich:
- Słuchajcie, dziewczyny. Niedługo są imieniny mamy.
Nowina została przyjęta chwilą hałasu, który wzmagało uszczęśliwione gaworzenie Natalci, która bardzo lubiła się śmiać wraz z innymi, mimo że z założenia nie wiedziała, co wszystkich tak cieszy.
- Cicho! – zakomenderowała Helena. – Musimy mamie na te imieniny przygotować niespodziankę. Ja mam Plan – oświadczyła ważnym tonem i od razu przystąpiła do jego szczegółowego omawiania.
Siostry słuchały zaintrygowane, a Helka oświadczyła triumfalnie:
- My urządzimy mamie przyjęcie imieninowe – i nie czekając na kolejne entuzjastyczne okrzyki zaczęła przydzielać zadania. – Nadzieja, ty przygotujesz z Łusią pokój. Trzeba ładnie posprzątać, przygotować stół, poustawiać talerzyki, kubeczki i sztućce no i jakoś go przyozdobić. A ja zaproszę gości i upiekę ciasto.
-A co będzie robić Malutka? – zachichotała Nadziejka.
- Nati najbardziej pomoże, jeśli nie będzie we wszystkim przeszkadzać – oświadczyła Helena – najpierw trzeba zaprosić gości!
Dziewczynki wspólnie ustaliły, że koniecznie trzeba poinformować obie babcie i obu dziadków. A także ciocie i wujków, i rodzeństwo stryjeczne. Nie zastanawiały się nad tym, że zamierzają zaprosić do małego mieszkania wielką ilość osób. „Jak komuś będzie ciasno, to wyjdzie sobie na balkon…” – pomyślała przelotnie Hela, zapominając, że jest środek zimy i to nie musi być dla nikogo miłe…
Mama widząc wspólne przedsięwzięcie swoich córek nie wtrącała się wcale w ich dyskusję, usłyszała wprawdzie urywki wypowiedzi Heluni (przyjęcie imieninowe, posprzątać i ciasto), ale postanowiła udawać, że ogłuchła, oślepła i nie rozumie, co się obok niej szykuje. Tylko odwołała codzienne zajęcia dziewczynek i z daleka przyglądała się ich pracy, domyślając się jednak, o co w tym wszystkim chodzi. Czekała cierpliwie, aż któraś z córek zdecyduje się jej  o przedsięwzięciu powiedzieć, ale dziewczynki  przy mamie „nabierały wody w usta” i tylko znacząco uśmiechając się do siebie chichotały pod noskami.
 
Panny oczywiście od razu z werwą zabrały się do pracy.
Właściwie podział obowiązków był całkiem niepotrzebny, bo i tak siostry wszystko robiły razem. Posprzątały oba swoje pokoje i salon. I łazienkę też, na ile umiały. Poustawiały wszystkie zabawki równiutko na półkach, pochowały ubrania swoje i lalek do szaf, zamiotły podłogi. W salonie ustawiły wokół stołu krzesła i zabrały się szykowanie urodzinowych ozdób, od nowa bałaganiąc wysprzątane podłogi (bo, jak wiadomo, prace plastyczne zawsze najlepiej robi się na podłodze. Kto by tam kłopotał się, żeby wycinanie, klejenie i kolorowanie koniecznie wykonywać na stole). Po wycinaniu, klejeniu i kolorowaniu trzeba było umyć nie tylko podłogi, ale też Natalcię, która najpierw wysmarowała łapki klejem, a potem wsadziła je w kolorowe ścinki i sama wyglądała jak jedna wielka ozdoba z papieru. (Myciem Natalci zajęła się już mama, starannie udająca głuchą i ślepą na wszystkie te niespotykane przejawy twórczości swoich córek.) Po pewnym czasie udało się opanować chaos i usunąć z domu wszelkie ślady po kleju.
We wszystkich tych zajęciach przodowała wielce zaaferowana Helenka, przejęta strasznie tym, żeby wszystko udało się jak najlepiej. Ponieważ jak dotąd wszystko szło według planu, a urozmaicenia życia związane z udziałem w zabawie Nati wszyscy od początku brali pod uwagę, to Hela nie miała na razie powodów do zmartwień. Była bardzo zadowolona ze swoich sióstr i z siebie, dlatego po szaleństwach papierniczych pomogła w sprzątaniu bez narzekania, choć według Planu nie musiała tego robić.
 
Gdy tylko tata wrócił po pracy do domu, Hela przybiegła do niego z ważną miną i oświadczyła, żeby pożyczył jej telefon, bo ona musi koniecznie zadzwonić. Tata strasznie się zdziwił, ale kiedy Helenka wytłumaczyła, że tu chodzi o zaproszenie gości na przyjęcie-niespodziankę dla mamy, to się zgodził i nawet pomógł jej wykręcać kolejne numery. Ale rozmawiać z każdym po kolei Hela musiała sama, co wcale nie było dla niej takie łatwe, bo nie miała wielkiej wprawy w posługiwaniu się telefonem. Wkrótce udało się jednak do wszystkich zadzwonić i powiadomić ich o przyjęciu. Teraz pozostało tylko szykowanie jedzenia.
Ale nie było łatwe zadanie.
 
Na początek postanowiła upiec ciasto. „W czasie, w którym ciasto będzie się piekło akurat zdążymy przygotować całą resztę” – zaplanowała rezolutnie.  To jednak okazało się dość trudne.
Helenka wiele razy pomagała mamie robić ciasta, więc wiedziała, jak się do tego zabrać. Przygotowała wszystko, co według niej było potrzebne: puszkę z mąką, puszkę z cukrem, wyjęła z lodówki masło oraz cztery jajka i położyła je na stole, wyciągnęła z szafki proszek do pieczenia i mikser, mimo że mama zabroniła jej surowo samej go używać. Ale Hela z czystym sumieniem włożyła mieszadła na swoje miejsce, bo ona tylko przygotowywała sprzęt, jeszcze go nie używała.
- Córeczko, co ty robisz?… - westchnęła mama z rezygnacją. - Przecież nie wolno ci samej używać miksera. Może w czymś ci pomóc? – spytała z nadzieją.
- Nie, mamo! Sama sobie poradzę! Nie pomagaj mi!- krzyknęła lekko zirytowana Hela. Mama zrozumiała, że to poważna sprawa, widząc jej nadąsaną buzię i zmarszczone brwi.
- A nie możesz mi chociaż powiedzieć co się dzieje?- zdesperowana mama usiłowała jeszcze pertraktować.
- Nie! To tajemnica!
Mama poddała się i nie pytała dalej, a Hela wróciła do swojej pracy.
Nie zrobiła jednak nic więcej, bo zaraz odkryła, że jest w kłopocie. Otóż mama, robiąc, ciasto zawsze używała książki kucharskiej, którą Hela również przygotowała na stole w kuchni… Ale to w niczym jej nie pomagało, bo Helenka nie mogła skorzystać z żadnego przepisu umieszczonego w książce. Nie umiała czytać! I nie wiedziała, kogo prosić o pomoc, żeby udało się zachować niespodziankę…
Pomyślała, że może spróbuje zrobić ciasto sama, kierując się wskazówkami mamy, które zapamiętała. Ale tu rozpoczęły się nieszczęścia. Najpierw okazało się, że cukier w puszce się skończył, więc trzeba wyjąć nową torbę cukru i przesypać do puszki. A cukier jak na złość się wysypał i Hela musiała najpierw zebrać z blatu to, co nadawało się do uratowania, a potem zamieść dokładnie podłogę. W tym momencie do kuchni przybiegły Nadziejka z Łusią, a za nimi przydreptała Natalka.  Po czym okazało się, że jedzenie bardzo lubi spotkania z podłogą: nagle z blatu stoczyło się jajko potrącone przez pechową puszkę z cukrem, spadło na podłogę, rozbiło się i rozlało w mało apetyczną kałużę, a Helenka znów musiała sprzątać. Tymczasem Nadziejka z Łusią z apetytem wyjadały cukier z puszki, a Nati wdepnęła w niesprzątniętą do końca kałużę z jajka.
-Nati, przestań! Idź stąd! Nadzieja, Łusia pomóżcie mi, zamiast wyjadać cukier!! – zdenerwowała się Helena. Widząc to Mama zgarnęła Natalkę i zniknęła z pola widzenia.
Hela postanowiła, że więcej podłogi sprzątać nie będzie, wsadziła jajka do miski i się zamyśliła. Łusia i Nadziejka stanęły obok i zajrzały do miski.
- Trzeba je obrać ze skorupek – poradziła Łusia.
- Co ty, szalona jesteś? Przecież nie są ugotowane! – zaprzeczyła gwałtownie Nadzieja. – Trzeba przynieść taki wysoki kubek i rozbić jajka, i do tego kubka wrzucić te, no… białko! A do miski żółtko. Tylko, że one są błeee… i się mażą. A poza tym masz za małe rączki – objaśniała fachowo.
- Nadzieja, przestań! Ja muszę pomyśleć – Hela stała patrząc na stół ze zmarszczonymi brwiami.
- A potem musisz to wymieszać mikserem – nie przestała Nadziejka. - W tym wysokim kubku. Aż się zrobi taka piana – spokojnie kontynuowała instrukcje.
- Tak szybko, szybko mieszać! – dodała Łusia. – Tym mikserem! – pokazała mikser i zademonstrowała rączkami, jak to szybkie mieszanie powinno wyglądać. - Ale nie możesz. Jesteś za mała. Nie masz siły, mikser jest za ciężki – Z przekonaniem dodała Łusia.
- No przecież wiem! Przestańcie! – Zniecierpliwiona Hela sięgnęła ostrożnie po mikser i spoglądając przez ramię, czy nikt jej nie nakryje na niecnym czynie ( na szczęście tata wyszedł jakiś czas temu na zakupy, a mama zamknęła się z Natalką w pokoju), spróbowała uruchomić mikser. Niestety, trzymanie miksera, który cały drżał od wirujących szybko-szybko mieszadeł, okazało się być trudniejsze niż się Hela spodziewała. Szybko wyłączyła go i odstawiła na stół.
- Mówiłam. Jesteś za mała – ze smutkiem stwierdziła Łusia.
- Łusia przestań, muszę upiec ciasto dla mamy…
- A poza tym najpierw powinnaś utrzeć masło i cukier – popisała się świetną pamięcią Nadzieja. – I dodać mąkę. O tą – pokazała na puszkę – ale ile? – zamyśliła się. – Musisz ją zważyć. Żeby wiedzieć ile mierzy.
- Ile kosztuje! – sprostowała Łucja.
- Ile waży! – zdenerwowała się Helena. - Niemądre jesteście!
- Sama jesteś niemądra! Ty cebulo – odgryzła się Nadzieja.
- Tak, cebulo! – poparła siostrę Łusia.
- Same jesteście cebule. I buraki – Oświadczyła Helena i ostatecznie wyprowadzona z równowagi tupnęła nogą. I mogłaby z tego nawet wyniknąć bitwa, ale w tym momencie do domu wszedł tata.
- Co tu się dzieje? – zagrzmiał, marszcząc groźnie brwi.
- Tato, muszę jeszcze raz zadzwonić – oświadczyła zdecydowanie Helenka. Postanowiła poprosić Ciocię o pomoc.
Co prawda musiała się Cioci przyznać, że chciała zrobić wszystko sama i jej się nie udało. Trudne było przyznanie się do porażki, nawet wtedy, gdy zamierzony cel był tak wysoki, jak na taką małą dziewczynkę. Helena jednak zawsze była pewna, że jak czegoś chce, to to zrobi. A tu się okazało, że sama sobie nie poradzi. Chociażby dlatego, że piekarnik w domu jest za wysoko! A mama nigdy nie pozwalała zbliżać się dzieciom do gorącego piekarnika i nawet niepokorna Hela nie zrobiłaby tego, mając mamine ostrzeżenia w uszach. Pomoc Cioci okazała się niezbędna.
Helena dobrze wiedziała, do kogo dzwonić, bo Ciocia nigdy jej nie zawiodła. Teraz też od razu do niej przyjechała i razem przygotowały według przepisu z pięknym obrazkiem wspaniałe ciasto na mamy imieniny, a do tego jeszcze zrobiły sałatkę i ciasteczka. Helena cały czas dzielnie pomagała i wypełniała wszelkie polecenia Cioci oraz trzymała się wszelkich zakazów. Wiedziała, że dotyczą one jej bezpieczeństwa i zdrowia, dlatego nawet nie próbowała wtykać rączek do piekarnika. A do robienia sałatki przyłączyły się już wszystkie siostry. Oprócz Natalci, która wraz z mamą została odprawiona na spacer do parku.
Przygotowanie kanapek z masłem, szynką i serem (pokrojonym w plastry jeszcze w sklepie) nie sprawiło już Helence żadnego kłopotu, tak samo naszykowanie picia w dzbanku.
Nasypała też do miseczki cukierki odnalezione w szafce (dobrze o nich wiedziała, bo regularnie je z tej szafki wyjadała) i wysypała słone paluszki do kubka. I oto przyjęcie było gotowe.
 
I tak, gdy po chwili goście zaczęli się schodzić, Łucja i Nadzieja pełniły honory domu, witając gości w drzwiach i prowadząc wszystkich po kolei do salonu, a potem sadzając na specjalnie dla nich przygotowanych miejscach. Helena zaś objęła rolę głównej kucharki, stawiając na stole z wielkim zadowoleniem sałatkę, kanapki i ciasteczka.
Na sam koniec mama wróciła z parku i od progu została powitana chóralnym „sto lat” wykonanym przez całą zebraną rodzinę. Zdziwiła się i ucieszyła ogromnie, a gdy tylko umyła w łazience swoje i Natalki ręce, oraz jeszcze jej buzię, to posadzono ją za stołem na honorowym miejscu i obsypano prezentami.
Mama nie posiadała się ze szczęścia. Tak samo Helena, widząc jak pięknie udał się jej Plan. Z wielką dumą zaniosła na stół ciasto, w którym tkwiła świeczka. Nikt się nie przejmował tym, że mama ma imieniny, a świeczki dmucha się na urodziny. Symboliczna jedna świeczka (podpalona przez Ciocię) musiała być, a mama musiała pomyśleć życzenie.
Jakie ono było, nikt nie wie, ale w oczach mamy i jej córek widać było wielkie zadowolenie i prawdziwe szczęście, że mają siebie nawzajem i mogą sobie robić piękne niespodzianki.
A goście też nie narzekali, bo ciasto, sałatka, ciasteczka i kanapki były bardzo smaczne.
Zabawa trwała do późnego wieczora i gdy goście już wyszli, to nikt nie zrzędził, że trzeba się od nowa brać za sprzątanie. Po dobrej zabawie dobrze się też sprząta, szczególnie jeśli ma się do tego dobre towarzystwo. A siostry, mama i Ciocia doskonale się czuły ze sobą i nawet sprzątanie dla nich razem było znakomitą rozrywką.
Tak oto wspaniale udały się Najlepsze Imieniny Mamy, zaplanowane przez Helenkę, która przekonała się, że nie wszystko może zrobić sama, ale najważniejsze jest to, że wie, kogo może zawsze prosić o pomoc, żeby wszystko wyszło, jak trzeba.
Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości