Mida Mida
285
BLOG

Codzienność przedświąteczna oraz nota redakcyjna na V urodziny

Mida Mida Rozmaitości Obserwuj notkę 12
11tatemono, który chciał o tym, co mnie smuci i boli
 
Wiadomo od dawna, że codzienność charakteryzuje się pewną jednostajnością, przewidywalnością i powtarzalnością. Wstajesz, musisz przeżyć, idziesz spać. Każdy dzień ma pewne elementy wspólne i nikt się temu nie dziwi. Zaskakuje nas to, co inne, co wyjątkowe, co wykracza poza utarty schemat.
Przed świętami nikogo nie dziwi zatem szał przygotowań świątecznych: porządkowania domu czy zakupów. To oczywiste, że trzeba dużo rzeczy nabyć - nie tyko prezentów, ale też ozdób, eleganckich ubrań i elementów wystroju, choinkę, bomki, światełka - prócz tego, a może przede wszystkim, jedzenie. Które następnie trzeba przygotować. Ciasta, pierniczki, sałatki, zwyczajowe dwanaście potraw, kapusta z grzybami, bigos, grzybowa, barszcz, pierogi, uszka, ryby w galarecie i śledzie pod pierzynką, tu łosoś, tam karp, kompot z suszu, makaron z makiem. Jest z tym trochę roboty. A same porządki są bardzo zaawansowane, wchodzimy w kąty, odsuwamy meble, układamy odwiecznie zabałaganione książki i papiery. A w tle już cichutko słuchamy ulubionych kolęd. I to wszystko nie dziwi. Taki jest plan i dobrze, jeśli uda się każdy jego punkt wypełnić. A w najgorszym razie, no cóż, jedno zapomniane lustro będzie nieumyte: i tak jakieś dziecko zaraz ozdobi je paluszkami wysmarowanymi miodem. Lub olejem od śledzia.
Niestety, tak samo nie dziwi ani mnie, ani nikogo z domowników, nieustanna i wszechobecna podczas porządków i przygotowań awantura.
Wydaje się, że nie jest to element niezbędny i można by go uniknąć. Zadania do zrobienia można podzielić między domowników, których mimo sukcesywnego opróżniania się domu nadal jest sporo; każdy wie, co ma robić, więc robi w swoim tempie i w swoim czasie. Byle było zrobione. I wszyscy żyją w pokoju i radości, denerwując się tylko na ceny wszystkiego po kolei, na kolejki i na to, czego znowu zapomniałem kupić/zrobić.
Idzie wytrzymać.
Za nic w świecie nie udaje nam się tego błogiego stanu uzyskać. 
Nie wiem, od czego to zależy: od napiętych nerwów, umysłu w stanie najwyższej gotowości, zdenerwowania ogromem przedsięwzięcia, nieumiejętnością współpracy i logicznego planowania następujących po sobie czynności... Nie mam pojęcia. Dość, że awantura w okresie przedświątecznym, często też śródświątecznym i poświątecznym, jest nieustanna i nieunikniona.
Jedyną pociechą dla domowników w ogólności są jej różne natężenia. Pierwsze stadia są do wytrzymania bądź do omijania. Dopiero te bardziej zaawansowanie wymagają ukrywania się w innych pomieszczeniach lub uciekania z domu. Dochodzi do tego zwykle raz dziennie. To dość mało, jeśli wziąć pod uwagę awanturę 12/24.
Stopnie natężenia awantury są następujące:
- obrażone wyniosłe milczenie ("Nie chce mi się z wami gadać..."). Najłatwiejsze do wytrzymania i funkcjonowania obok, za wyjątkiem sytuacji, które wymagają komunikacji ("co dalej z tym ciastem?..."). Ma tę wadę, że zapada z nienacka i bez ostrzeżenia, jeśli tylko cokolwiek się nagle nie spodoba;
- jednostajne i niekończące się, obrażone i złośliwe pomruki pod nosem. Właściwie nikomu nie szkodzi, tylko strasznie denerwuje, szczególnie, jak się przysłucha i przyswoi ciąg niezasłużonych jadowitych obelg; najtrudniej zdzierżyć te pod swoim adresem... Nie, te pod adresem domownika, który się bardzo stara, a do tego jest niewinny. Wtedy się próbuje złośliwym pomówieniom przeczyć, z czego powstaje:
- głośna awantura z krzykami. Gdy osoba znieważona próbuje się bronić. Albo gdy ktoś się nagle bardzo zdenerwował i - niestety - wie, kto tu jest winny. Często-gęsto krzyki pojawiają się, gdy winny jest sam autor, bo zapomniał... Więc obwinia wszystkich wokół, bo z poczuciem własnej winy ciężko mu żyć;
- mega awantura z mega głośnymi krzykami - gdy wszystko naraz zbiegnie się ze wszystkim naraz i krzyczą wszyscy naraz. Powód wtedy jest już najczęściej nieistotny i często całkiem zapomniany.
W tym miejscu można by spytać (złośliwie): a ty co wybierzesz dla siebie?...
 
Nie piszę tego wszystkiego ze jakąś dziwną satysfakcją bynajmniej. Albo z wrednym zadowoleniem.
Raczej z zadumą i smutkiem.
Łatwiej żyć w trudnej rzeczywistości, gdy się ją obśmieje, to wszystko.
 
Ale Wam, wszelcy Czytelnicy mojego bloga, przyjaciele, znajomi z "rzeczywistości" i z internetu... Chcę życzyć spokojnych Świąt. Czyli pełnych pokoju. I prawdziwej bożej radości. I akceptacji swojej rzeczywstości, taką, jaka ona jest. Bo zmiany na lepsze następują, owszem, ale powoli. I najpierw trzeba się pogodzić z tym, co jest. Tego Wam życzę.
 

__________________________________________________________________________________________
 
A teraz nota redakcyjna ode mnie dla mnie. Bo zauważyłam niedawno z pewnym zdumieniem, że mój blog skończył 5 lat. Zwykle z tej okazji robiłam oddzielną urodzinową notkę, ale ten ostatni rok był całkiem rozsypany i zdekompletowany, pisałam mało i nieudolnie, i nawet na tę tradycyjną, wyróżnioną notkę się nie zdobyłam. A od 8mego grudnia kawał czasu minął. Mam nadzieję, że w tym roku, który nadchodzi, będzie lepiej. Bardziej twórczo, bardziej ambitnie.
W ramach podsumowania trochę danych liczbowych, bo mnie to bawi... W minionym blogowym roku napisałam: 13 notek (cóż za obraz twórczej pustyni). Komentarzy nie podsumuję, bo mam liczbę dużo mniejszą w notce zeszłorocznej, niż aktualnie na blogu - dużo dobrych znajomych wykasowało swoje blogi, moje wypowiedzi znikły razem z nimi i nie wiadomo już, ile nowego jest w tej biednej liczbie na górze mego bloga. Odsłony bloga wynoszą 71577. Czyli przybyło ich 11397. Odpowiednio mniej do rzadszego pisania. Pretensje mam do siebie samej. I patrzę pozytywnie w przyszłość.
Zbyt lubię pisać, żeby przestać.
 
Linki do notek podsumowujących poprzednie lata... IV, III, II urodziny i początek
Mida
O mnie Mida

30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki. Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru. Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem by Katrine *** My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy Nic nie wiemy, nic nie znamy za to ładnie wyglądamy Kiedy trzeba zrobić dyg My zrobimy go jak nikt Na sukienkach żadnej plamy Przy jedzeniu nie mlaskamy Dama z damą, ty i ja Mama z nas pociechę ma Dama mamie nie nakłamie Wierszyk powie, zna na pamięć Dama grzeczna jest jak nikt No i pięknie robi dyg *** Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną Na klombach mych myśli sadzone za młodu Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną I które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną Wichurą zachwytu i szczęścia poety, Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. (Kazimierz Wierzyński) *** Każdy twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą twoją się ukorzę Ale chroń mnie Panie od pogardy Od nienawiści strzeż mnie Boże Wszak tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz niech się ziści Niechaj się wola twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie (N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca") *** Śnić sen, najpiękniejszy ze snów, Iść w bój, w imię cierpień i krzywd I nieść ciężar swój ponad siły, Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt. To nic, że mocniejszy jest wróg, Że twierdz obległ setki i miast, Lecz bić, bić się aż do mogiły. Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd, Choć tak beznadziejnie daleki ich blask. By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł Pod sztandarem swym iść, Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg! Właśnie to posłannictwa jest sens, Więc ślubuję tu dziś Mężnym być i nie skalać się łzą, Gdy na śmierć przyjdzie iść. I nasz świat lepszy stanie się, niż Dawniej był, nim rycerski swój kask Wdział i ten, co ślubował niezłomnie Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd! The Impossible Dream, Joe Darion THE VERY BEST OF Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie O III urodzinach Salonu24 Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach Bajka wakacyjna - o elfach Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga Niejasne bajdurzenie o dorosłości Matura. Krótkie studium poznawcze Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr O moim pisaniu - właśnie Naiwna. Głupia - o zaufaniu Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa "Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd Oto właśnie ta Noc - o Passze Historia pewnego cudu - o moich narodzinach Okruchy życia - o mnie Starsza Siostra - o siostrze :) Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku Zagiąć psora - o nauczycielach Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości