Jan Mielnicki Jan Mielnicki
1209
BLOG

Bolt skompromitował Jamajkę – Ojciec Święty na bieżni?

Jan Mielnicki Jan Mielnicki Rozmaitości Obserwuj notkę 4



Bieżnia to nie kaplica, a tor to nie ołtarz przed którym należy się modlić na klęczkach przed biegiem na 200m. Lepiej wykonać parę przysiadów na rozgrzewkę dla rozluźnienia mięśni. Tymczasem Usain Bolt przed zwycięskim biegiem na 200m przezegnał się! Ja bym wolał żeby wyniki sportowe zależały wyłącznie od umiejętności ludzkich a nie kaprysu niebios.

Gestem tym Bolt uczciwie zasłużył sobie na dyskwalifikację do końca igrzysk olimpijskich. A nawet do momentu aż zrozumie, że na bieżni nie reprezentuje on siebie samego ze swoim religijnym światopoglądem, a narodową reprezentację Jamajki, czyli również niekatolicką resztę.

Nie bronię Boltowi leżenia godzinami krzyżem w dowolnym kościele, także katolickim, oczywiście po zakończeniu obowiązkowego treningu. Również międlenia różańca w każdej wolnej chwili, nawet w toalecie. Ale na bieżni ma on reprezentować Jamajkę.  Na koszulce ma jamajskie barwy, a nie krzyż.  A to oznacza bezwzględny zakaz epatowania swoją prywatną wiarą czy zabobonami.

Są przecież  na Jamajce biegacze potrafiący biegać bez religijnych praktyk na bieżni. Tych, co chwytają za kamień by we mnie cisnąć, zostawiam z pytaniem – a jakby Jamajka wyglądała, gdyby pomimo modlitwy (na klęczkach, dupą do publiczności), Bolt jednak nie wygrał?

Czego wówczas byłby to dowód? Że Bóg mu źle podpowiedział i poplatał nogi? Że Bóg nie kocha Jamajczyków? A może że go po prostu nie ma?

Czy biegają zawodnicy, czy też „na górze” bożkowie wszelkiej proweniencji, zsyłający na ziemię tylko wyniki?  Czy olimpiada z Jamajczykiem musi być zamieniona w spektakl religijny?

A może wszyscy jamajscy reprezentanci, za wzorowym przykładem Bolta, powinni  paść na kolana i  modlić się,  zamiast bez sensu biegać w pocie czoła po bieżni? Czy każdy ma również prawo demonstrowania swoich sympatii politycznych i przyzwyczajeń kulturowych, na przykład grzebania palcem w nosie lub w pupie?

Pan Bóg od biegania był dzisiaj w formie, ale ten od rekordów świata już nie.  I żeby sprawa była do końca jasna – nie chcę się głupio kopać z katolickim koniem po głowie – ja po prostu nie lubię jak ktoś „drukuje” w sporcie – obojętnie czy robi to „Fryzjer” czy sam Pan Bóg.

 

--------------------------

Powyższy tekst jest parafrazą/przeróbką sławetnych paszkwilanckich idiotyzmów niejakiego Erwina W. i pokazuje wszystkie absurdy myśli zawistnych ateuszy. Niech żyje Jamajka! Niech żyje USain Bolt. Koniec z prześladowaniami chzescijan!

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości