Polskę obiegła informacja, że nowym ministrem sprawiedliwości został Pan Andrzej Czuma. Niby nic nowego, ministrowie przychodzą i odchodzą, ale nie sposób nie zauważyć ogólnonarodowej podniety tymże faktem.
Zastanawia mnie tylko dlaczego? Janusz Korwin-Mikke twierdzi, że to człowiek uczciwy i porządny obojętnie co ma to znaczyć. Na pewno są to cechy których od ministra winno się wymagać, ale przecież nie jedyne! Przede wszystkim warto mieć jakieś doświadczenie prawnicze. Jeżeli Pan Czuma chce ścigać układ to pasowałoby wiedzieć na czym on polega. Zresztą o ściganiu układu nasłuchaliśmy się już wiele od braci Kaczyńskich którzy jak się okazało ścigali jeden układ by stworzyć swój. Co mnie natomiast zmartwiło to kolejny liberalny, antyludzki pomysł aprobowany przez PO o powszechnym dostępie do broni. Mówi się, że to dla obrony człowieka przed bandytami. I tu właśnie mamy do czynienia z liberalnym fałszem i brakiem odpowiedzialności. Liberałowie uważają, że człowiek ma się sam bronić - państwo umywa ręcę, człowiek pracę ma sam znaleźć - co to państwo obchodzi itd. aż do skrajnych przypadków. Wg prawicy jedynym od czego jest państwo to od pobierania podatków na pensje dla polityków i zmuszaniu do wyznawania takich samych (czasem bzdurnych) wartości jak oni. Przy czym proszę tego nie odbierać jako pochwałę tej naszej lewicy - na jej temat trochę się wypowiedziałem w jednym z wcześniejszych artykułów. Wracając jednak do tematu - czym dla Polski i Polaków będzie powszechny dostęp do broni? Wątpie w zwiększenie szans obrony własnej, raczej śmiem twierdzić, że o broń będą się starać tylko bandyci (teraz legalnie) bo uczciwie żyjący Polak raczej nie przewiduje takiej konieczności (posiadania broni). Teraz więc złodziej sterroryzuje go na ulicy pistoletem kupionym legalnie, a nie na bazarze. A zadaniem państwa nie jest depenalizacja patologii tylko zabezpieczenie obywateli przed bandytami! Nie rozumiem tego entuzjazmu dla nowego ministra sprawiedliwości, ale wiem chyba skąd się bierze. Skazany był za "próbę obalenia ustroju socjalistycznego siłą" co dzisiaj jest już bohaterstwem u demoliberałów. Zastanawia mnie tylko kiedy zaczną honorować medalami pospolitych morderców z tamtego okresu za "rozbijanie porządku w Polsce która nie była Polską"... W moim przekonaniu to, że ktoś sprzeciwiał się PRL-owi nie robi z niego żadnego ideału. Dużo wiekszy szacunek mam dla takiego Bolesława Piaseckiego niż Wilidsteinów, Komorowskich i Wałęsów. Oni wysłużyli się na pewno zachodowi (choć trzeba przyznać, że dzięki nim ta tragifarsa Polski Ludowej wreszcie się skończyła), ale Piasecki uratował wielu porządnych ludzi (m.in. żołnierzy NSZ) dzięki współpracy z władzą która istnieć musiała, a innej być niestety nie mogło. Apeluję więc by nie wzniecać się przedwcześnie ministrem Czumą, ale patrzyć mu na ręcę tak jak wcześniejszym.
