Marek Migalski Marek Migalski
5316
BLOG

Czarna niedziela, czyli PO wolno wszystko

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 62

 

Przejrzałem dzisiejsze gazety i nie znalazłem prawie żadnych słów oburzenia nad wczorajszymi wypowiedziami czołowych polityków PO. Żaden z licznych w Polsce autorytetów moralnych nie zabrał głosu, Marcin Król nie chce rozwiązywać Platformy, a dziennikarze milczą jakby nic się nie stało. A jest się nad czym oburzać, bowiem wczorajsze słowa premiera oraz rzecznika rządu są skandaliczne i chamskie. Ten pierwszy podzielił Polaków na lepszych i gorszych (głosujących na PO porównał do mieszkańców dawnego RFN, a pisowców do enerdowców), ten drugi określił wizytę w USA Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza, jako absolutny skandal ocierający się wręcz o zdradę.

Donald Tusk strzelił cynicznie,  świadomie i celnie, Paweł Graś po prostu walnął na odlew, bo mu tak w duszy zagrało.  Premier zrobił to, co robi od zawsze – dostarczył swoim wyznawcom kolejnego dowódu na to, że warto na niego głosować (bo kto by chciał być przaśnym enerdowcem?). Porównanie PiS do byłej komunistycznej republiki spełnia wszelkie warunki czarnego i skutecznego PR – etykietuje partię opozycyjną jako coś obciachowego, a w dodatku groźnego (Stasi i tego typu asocjacje). W tym porównaniu PO jawi się, zupełnie bez powodu, ale za to skutecznie, jako przedstawicielka lepszej i jaśniejszej części świata. Całkowicie to nieprawdziwe, ale spełnia wszelkie warunki dzielenia Polaków na lepszych i gorszych i zapewnia wyborcom partii rządzącej pretekst do dalszego, bezsensownego głosowania na nią.

Paweł Graś walnął po chamsku i chyba swoje wypowiedzi nie przemyślał. Ot, tak przypieprzył, żeby bolało i żeby było mocno. Bez finezji premiera, bez jakiejś głębszej refleksji – jak to w jego stylu. Ale efekt ma być ten sam – delegitymizować opozycję, odbierać jej prawo do istnienia, oskarżać o rzeczy najgorsze. Bez sensu i głupio, ale za to brutalnie. Typowe „grasiowanie”.

Ale to, co mnie dziwi najbardziej, że to, że nikt się tym nie oburza! Premier i rzecznik rządu wypowiadają słowa straszne, naprawdę niesprawiedliwe i chamskie, ale nic się  nie dzieje w mediach. Nie ma wielogodzinnych materiałów o brutalizacji języka, o wojnie polsko – polskiej, o wulgaryzacji debaty publicznej. W słowach polityków PO nie doszukuje się tego, czym są w istocie – świadomym dzieleniem Polaków, szczuciem ich na siebie, kopaniem między nimi rowów, antagonizowaniem. To działania  absolutnie niedemokratyczne, podkopujące poczucie wspólnoty, destruujące nasze społeczeństwo. Ale rządzący robią to z pełną świadomością i całkowicie na zimno (przynajmniej w przypadku premiera). Bo im się to opłaca, bo wiąże z nimi ich dotychczasowych wyborców, bo niszczy opozycję. I wiedzą, że mogą to robić bezkarnie, bo i tak o dzielenie Polaków i wprowadzanie agresji do życia publicznego będzie oskarżane PiS. 

Winą za stan debaty publicznej obciążam obie strony – i PO i PiS, bo Jarosław Kaczyński robi to samo i tak samo świadomie. Ale nie w równym stopniu – uważam, że większą winę za ten stan wścieklizny politycznej bardziej odpowiedzialna  jest Platforma. A że Polacy uważają inaczej? No cóż, przejrzyjcie dzisiejsze gazety i obejrzyjcie dzisiejsze telewizje informacyjne. I wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby podobne słowa powiedział Jarosław Kaczyński…..

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka