Na wstępie, pokrótce, opiszę podstawowe moje działania w PE i w PL odnoszące się do Białorusi. Potem wyjaśnię dlaczego - proszę o cierpliwość.
W grudniu 2010 roku zorganizowałem I Europejski Kongres Praw Człowieka w ramach którego odbyły się trzy panele dyskusyjne dotyczące przestrzegania praw człowieka na obszarze postsowieckim- jeden z paneli był całkowicie poświęcony sytuacji na Białorusi, a udział w nim wzięli Andrzej Poczobut- ZPB oraz Dzmitrij Salauyou z Centrum Praw Człowieka „Viasna”. http://www.migalski.eu/aktualnosci/europejski-kongres-praw-czlowieka-relacja/02-12-2010
W PE jestem współautor 11 rezolucji na temat Białorusi, w tym między innymi tych, dotyczących zatrzymania Alasia Bialeckiego oraz sprawy Alesia Michalewicza i Natalii Radziny,
Do dnia dzisiejszego wystosowałem 40 interpelacji do Komisji i Rady. Najwięcej z nich dotyczyło prześladowania obrońców praw człowieka i niestosowania rządów prawa. Broniłem w nich między innymi Związku Polaków na Białorusi, Andrzeja Sannikaua, Alesia Bialeckiego, Siergieja Kavalenki. Domagałem się uwolnienia więźniów politycznych aresztowanych po wyborach 2010 roku.
Podczas debat na sesji plenarnej 7 razy poruszałem kwestie białoruskie. Podnosiłem przede wszystkim sprawy niedemokratycznego traktowania opozycjonistów.
Na moją prośbę Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Martin Schulz wystosował silny apel domagający się uwolnienia Siergieja Kavalenki.
Po co o tym piszę? Nie po to, żeby się chwalić (w końcu za taką pracę płacą mi europejscy podatnicy). Piszę po to, żeby zobrazować, jak działa się w polskiej polityce. Otóż od kilku dni mamy do czynienia w naszym kraju z objawieniami - objawili się bowiem sami specjaliści od Białorusi. Całe tabuny i stada. Wszyscy mają pełne usta frazesów i banałów, ale jak przez ostatnie lata apelowałem do wielu z nich o pomoc w działaniach na rzecz Białorusinów, to jakoś nie znajdowali czasu na tego typu aktywność. Na przykład, na mój apel o objęcie opieką jakiegoś więzionego opozycjonisty, nie odpowiedział żaden (powtarzam - żaden) z 560 polskich parlamentarzystów. Jakoś nie było chętnych do zajęcia się tą tematyką. Mało była sexy wówczas. Co innego obecnie.
A wczoraj na przykład posłowie Solidarnej Polski "wymyślili", że będą chcieć odebrać Łukaszence mistrzostwa świata w hokeju w 2014 roku. Jakoś zabrakło czasu na powiedzenie, że akcja została zapoczątkowana w USA, a w Europie jest koordynowana przez..."moją osobę". Od prawie miesiąca zbieram wśród europosłów podpisy pod tym apelem i jakoś nie dostrzegłem podpisów 4 kolegów z SP. Może przyszły wczoraj? Jednak nie - zajrzałem i wciąż nic. Więc może, koledzy, trochę mniej hucpy politycznej i mniej podkradania pomysłów - lepiej po prostu przyłączyć się do już istniejących akcji. Pismo Arkadiusza Mularczyka chyba nie rzuci na kolana szefa Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie - pismo eurodeputowanych z różnych krajów i z różnych grup politycznych chyba jednak bardziej. A już najbardziej nacisk społeczny - dlatego zachęcam do klikania
Wczoraj, żartem, napisałem na twitterze, że chodziłem z Arkiem do jednego liceum (co jest prawdą) i teraz dopiero wiem, dlaczego ginęły mi drugie śniadania. Zadałem też pytanie, czy zizole w podstawówce też ściągali od zdolniejszych i bystrzejszych. Co ciekawe, we wczorajszych "Faktach", red. Kolenda - Zaleska inicjatywę bojkotu MŚ na Białorusi przypisała (w Polsce) właśnie ziobrystom. Ciekawy sojusz.
21 godzin upłynęło do czasu mojej prośby o wydanie oświadczenia w sprawie odwołania polskiego ambasadora z Mińska, do zabrania głosu przez szefa Delegacji ds. Białorusi w PE, Jacka Protasiewicza. Dobre i to. 46godzin upłynęło od mojej prośby o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia tej Delegacji do momentu decyzji jej przewodniczącego o tym, że spotykamy się w najbliższy wtorek. Za to też dziękuję - lepiej późno, niż wcale.
A teraz w wnioski. W polskiej polityce:
- należy mało robić, a dużo gadać
- należy unikać pracy i przyłączać się do działań tylko wtedy, kiedy temat jest hot i sexy
- opłaca się kraść czyjeś idee i efekty pracy (i nie przyznawać się do tego)
- TVN wspiera (wbrew powszechnemu mniemaniu) ziobrystów
- nie opłaca się robić czegoś sensownego (media i tak tego nie zauważą)
- trzeba mieć oczy szeroko otwarte i robić tylko to, na co nakierowane są kamery
- ogólnie trzeba mieć wszystko w d...e, a zajmować się bajerowaniem dziennikarzy
- wyborcy wybierają tylko największych krzykaczy, a nie pracusiów
- nikogo nie obchodzi los Białorusinów - ważne są zyski polityczne