Marek Migalski Marek Migalski
1016
BLOG

"Tak sobie myślę..." - lemingowo-salonowe zapiski.

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 18

 

Nic specjalnie ciekawego nie dzieje się dziś w polityce, więc może warto porozmawiać o książkach. Jestem po lekturze "Tak sobie myślę..." Jerzego Stuhra. Książka była pisana w czasie zmagań Autora z rakiem i jest interesującym zapisem tej walki (choć ludzie szukający tam pocieszenie czy wskazówek co do tego, jak radzić sobie z chorobą, będą zawiedzeni). Być może ten fakt przesądził, że książka pełna jest banalnych sformułowań i przemyśleń rażących uproszczeniami. Cały czas się dziwiłem, że dorosły człowiek, gwiazda polskiego i europejskiego kina, ma tak mało do dopowiedzenia. Jego uwagi o młodych ludziach, o pracy, o aktorstwie są zadziwiająco płaskie. Ale może było to właśnie spowodowane tym, że Stuhr w tym czasie był śmiertelnie chory i osłabiony.
 
Jest w "Tak sobie myślę..." jednak kilka anegdot i opowieści godnych polecenia - zwłaszcza te z Rosjanami. Maciejem Stuhrem czy Kaliną Jędrusik w tle. I byłoby fantastycznie, gdyby tego typu historii było w tej książce więcej. Niestety, Autor oszczędza ich nam - w zamian częstując nas swoimi przemyśleniami na temat polskiej polityki i, szerzej, polskiego życia publicznego. I właśnie dla nich warto sięgnąć po te pozycję. Dlaczego? Ponieważ jest genialnym, bo bardzo szczerym, i owej szczerości nieświadomym, świadectwem sposobu myślenia lemingo-salonowca.
 
Stuhr ma bohaterów po jednej stronie, a przeciwników po drugiej - i właściwie nie czuje potrzeby wyjaśniania, dlaczego tak to się mu w głowie poukładało. Politykami godnymi najgłośniejszych zachwytów są Tusk, Zdrojewski, Palikot, Kopacz. Politykami godnymi najgłośniejszych narzekań są Kaczyński, Ziobro itp. Autor czyta Gazetę Wyborczą, ogląda TVN24, słucha Tokfm. Boi się uczestników Marszu Niepodległości. W jego towarzystwie kara niewypowiadania się nałożona na ks. Bonieckiego pcha "Krysię" Jandę do chęci wypisania się z Kościoła. O swoich mniemaniach Autor raczej informuje, niźli je uzasadnia, bowiem uznaje je za oczywiste. Tak się po prostu uważa i już - a kto myśli inaczej, jest albo pociesznym głupcem, albo niebezpiecznym nacjonalistą. Stuhr cały czas widzi naszą prowincjonalność, naszą zaściankowość, naszą wtórność. Rzym, Włochy, Francja - no tak, tam jest prawdziwa kultura i prawdziwa sztuka. Tam jest Europa i realne problemy. Natomiast w "tym kraju" (Stuhr nigdy prawie nie określa Polski jako Polski, ale cały czas używa właśnie tego określenia) wszystko prawie go drażni - zwłaszcza życie publiczne. Lider opozycji "wrzeszczy:, prawica "wściekle atakuje", Kościół "nie rozumie". Na szczęście jest PO i jej liderzy (krytykowani są właściwie tylko raz - przy okazji odbierania artystom przywilejów podatkowych).
 
"Tak sobie myślę.." jest godne przeczytania, bo jest fantastycznym zapisem myślenia pewnej grupy społecznej, która stanowi podstawę panowania w świadomości społecznej obecnej ekipy. To lemingowo-salonowe środowisko legitymizuje Platformę i popiera ją oraz utrwala jej rządy. Dlatego gorąco polecam tę książkę każdemu, kto chce zrozumieć dlaczego władza Donalda Tuska tak długo trwa, pomimo zerowych osiągnięć. Samemu Autorowi życzę zaś jak najwięcej wspaniałych ról i jak najmniej tego typy książek. Przede wszystkim jednak życzę zdrowia i radości z życia. Intelektualistą nie zostanie, ale niech cieszy nas nadal swoimi wspaniałymi rolami i dobrymi filmami. Oraz niech znajduje radość i szczęście w swojej rodzinie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka