Marek Migalski Marek Migalski
2324
BLOG

Zeman prezydentem Czech. 6 powodów do radości.

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 20

Milos Zeman został prezydentem Republiki Czeskiej. Odczuwam z tego powodu radość. I to z kilku względów.

Po pierwsze – bo przewidziałem ten wynik (dowody na twitterze). Co prawda, sądziłem, że spotka się w drugiej turze z Janem Fisherem, ale któż jest nieomylny…. Cieszę się więc swoim prognostycznym nosem.

Po drugie – bo to zwycięstwo ludzi nad elitami. Piwiarni nad kawiarnią. Ulicy nad salonem. Za Schwarzenbergiem opowiedziały się prawie wszystkie media. Popierały go kręgi artystyczne. Sprzyjał Zachód. Celebryci wszelkiej maści prześcigali się w zachwalaniu tego kandydata. A jednak zwykli Czesi woleli przaśnego i swojskiego Zemana. To dobra wiadomość dla tych wszystkich, którzy zwątpili już w to, że można wygrać ze zblatowanym establishmentem. Przynajmniej nad Wełtawą (nad Wisłą czekamy jeszcze na ten cud).

Po trzecie – bo zwyciężył polityk nie bojący się mówić, co myśli. On nie wahał się walić prosto w oczy prawdy – nawet dziennikarzom. I to pocieszające – że można został głową państwa nie wysługując się mediom, nie schlebiając im, nie zabiegając o ich łaskawość. Że można być sobą – ze swymi wadami i przywarami. I że właśnie szczerość i prawdziwość mogą  przebić się przez postpolitykę i infotainment.

Po czwarte – bo zwyciężył polityk nie partyjny. Duże partie także wystawiły swoich kandydatów, ale polegli oni już w pierwszej turze. Co prawda, do drugiej przeszedł lider jednej z czterech największych formacji, ale i on musiał uznać wyższość kandydata pozapartyjnego (Zeman jest  liderem pewnego ugrupowania, ale jest ono mało liczne i nie zasiada w parlamencie). Oznacza to, że można pójść na przekór partyjnemu kartelowi i go rozbić. To bardzo pocieszające (na przykład dla PJN).

Po piąte – ta elekcja nie była, wbrew temu, co niektórzy sugerują, walką kandydata prawicowego z lewicowym. Wszak „lewicowego” Zemana poparł publicznie Vaclav Klaus, a Schwarzenberga wsparła na pewno duża część członków CSSD. To niebyły więc to wybory partyjno – polityczne, ale elekcja, której istotą były charaktery kandydatów. To także miłe – że nie wszystko w polityce musi być polityczne; że jest w niej miejsce również na konfrontację osobowości.  

Po szóste – o ile książę byłby, jak głowa państwa, zwolennikiem płynięcia Czech w głównym nurcie europejskim, o tyle Zeman nie będzie łatwym partnerem dla Brukseli, Berlina i Paryża. Nie ma kompleksów, nie boi się konfrontacji i jest czeskim „miękkim nacjonalistą” (co pokazał na przykład jego stosunek do tzw. dekretów Benesza). Będzie więc mieć w nim Polska partnera do walki o należne nam prawa w UE. Pod warunkiem, że i u nas do władzy dojdą ci, którzy chcieliby trochę powalczyć na europejskich salonach o nasze sprawy. No, ale tego to już za nas Czesi nie załatwią.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka