Marek Migalski Marek Migalski
1932
BLOG

Kilka słów o sytuacji na lewicy

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 23

Dziś kilka słów o sytuacji na lewicy.

Po ponad siedmiu latach od zakończenia prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, okazało się, że – pomimo wszystkich swoich znanych powszechnie wad – jest jedynym politykiem lewicowym, który zachował choć trochę politycznego seksapilu. Wszyscy czekają na niego, jak na księcia na białym koniu, który ma przybyć i wyrwać ich z lochów, w które wpędziła ich wojna PO z PiS-em. I książę wreszcie przybył. Co z tego wynika?

Po pierwsze, że już na chwilę spotka go to, co w 2005 roku spotkało Włodzimierza Cimoszewicza. I przyjdzie z tej samej strony – czyli ze strony PO. Tusk i jego ludzie mają dziś w rękach o wiele więcej narzędzi, niż mieli właśnie w 2005 roku, funkcjonując wszak wówczas jako formacja opozycyjna. Jeśli Kwaśniewski nie zrozumiał, lub się nie przestraszył, dwóch sygnałów przesłanych mu przez obóz rządzący via „Gazeta Wyborcza”, to znaczy, że się naprawdę zawziął. I to nie jest dobra wiadomość dla PO.

Bo, po drugie, wejście byłego prezydenta do gry oznacza, że najbliższe wybory do PE Platforma przegra. Nie ze zjednoczoną lewicą, ale z PiS. Bo głosy, na których Kwaśniewski zbuduje swoje 15-20% będą głosami odebranymi  właśnie PO. Mówiąc zresztą bardziej precyzyjnie, będą to głosy odzyskane.

Po trzecie, oznacza to utrzymanie przywództwa Jarosława Kaczyńskiego w PiS, bowiem sprokurowanie przegranej PO i, tym samym, wygranej PiS uratuje – przynajmniej na chwilę – przywództwo Kaczyńskiego w swoim ugrupowaniu. A więc miły paradoksik – Kwaśniewski, osłabiając Tuska, uratuje Kaczyńskiego.

Po czwarte, żeby nie było tak miło na Nowogrodzkiej, projekt byłego prezydenta jest – na samym końcu – ofertą koalicyjną dla PO. A to oznacza, że jeśli się powiedzie, to PO będzie miała silnego koalicjanta po 2015 roku. Czyli może dojść do sytuacji, że PiS wygra nie tylko wybory do PE, ale także elekcję parlamentarną, jednak – mimo tego – nie będzie rządziło, bo gabinet utworzą partie Tuska i Kwaśniewskiego. W takim rozwiązaniu Kaczyński podzieli los, o czym wielokrotnie pisałem, nie Orbana, ale Meciara, który po 1988 roku wielokrotnie wygrywał wybory, ale nigdy już nie rządził.

Po piąte, w tych rozważaniach nie widać Millera. I rzeczywiście – jest on na dziś pierwszą ofiarą powrotu do polityki Kwaśniewskiego. Albo przyłączy się do jego akcji, albo SLD nie wprowadzi do PE żadnego euro deputowanego. Przyłączenie się będzie interpretowane jako ukorzenie się przed silniejszym. Brak przyłączenia skaże SLD na klęskę, a tego działacze żadnej partii nie lubią, więc pewnie za tę decyzję Miller będzie musiał po 2014 roku zapłacić głową. Nieprzyjemna alternatywa.

Po szóste, na chwilę obecną wygląda na to, że Palikot został uratowany, choć był w najgorszych opałach od ponad roku. i wygląda też na to, że Kwaśniewski podał mu w ostatniej chwili aparat z tlenem. Nie mamy jednak pewności, że to jest tlen. Na pewno jest tam trochę helu, bo szef RP od wczoraj jest tak szczęśliwy, jakby mu podali „głupiego Jasia” – ćwierka, śpiewa, tańczy. Na wczorajszej konferencji siedział obok byłego prezydenta jak uczniak i wciąż powtarzał „my, razem, wspólnie”. To zabawny widok i warto go zapamiętać. Bo obrazuje on prawdziwy układ sił na lewicy – Palikot odda Kwaśniewskiemu wszystko, byleby tylko mógł mówić, że on też jest współautorem sukcesu. A po wyborach, w wyniku których 10 do 12 miejsc w PE zajmą ludzie Kwaśniewskiego, przyjdzie pora na zabranie się i za niego. Miller będzie więc pierwszą lewicową ofiarą aktywności byłego prezydenta, a Palikot może być ostatnią.

Po siódme, wygląda na to, że Kwaśniewskiemu spodobała się perspektywa przewodzenia socjalistom w PE. W istocie, lider S&D w Brukseli  to druga co do ważności postać w PE. Myślę, że podczas spotkań przy okazji misji, którą PE powierzył Kwaśniewskiemu i Coxowi na Ukrainie, były prezydent został zapewniony, że taki scenariusz jest możliwy. A dla niespełna 60-letniego polityka, może to być ładne zwieńczenie kariery. Jeśli Schulz zostanie szefem KE, to Kwaśniewski może spokojnie pomyśleć o szefowaniu socjalistom w PE.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka