Jako, że jeden pajac katolik nie zdzierżył w dyskusji na ten temat u niego i "wygrał" ją przy użyciu przycisku "ban", kontynuuję dyskusję z miłującymi bliźniego jak siebie samego na swoich śmieciach.
Krzyże w urzędach, szkołach, szpitalach i innych obiektach użyteczności publicznej są symbolami poddania naszej suwerenności państwowej obcemu krajowi. Nie ma żadnej różnicy pomiędzy krzyżem a np swastyką lub sierpem i młotem powieszonym obok naszego orła.
Petent, wchodzący do takiego urzędu (jeżeli nie jest katolikiem oczywiście) już na ten widok wie, że jest obywatelem kategorii "B". I wie, że o jego interesach decyduje nie wybrany przez niego sejm i rząd, a siedzący w Rzymie naczelny klecha i jego sługusi w Polsce.