Źle się dzieje w stajni Hajdarowicza. Dwa rącze konie, które z jakimś sukcesem rywalizowały o miejsce na rynku medialnym - powoli wypadają z wyścigu. Ten z nich, który zwał się niezbyt adekwatnie "tygodnikiem niepokornym", zwałaszył się zupełnie - tak twierdzi przynajmniej część komentatorów.
Co z drugim rumakiem, tym historycznym - czy czeka go niezbyt miły los końskiego kastrata?
Wydaje mi się, że umiem liczyć. Mamy poniedziałek 21 stycznia. Od zeszłego czwartku powinienem czytać i analizować artykuły w pewnym periodyku historycznym. Lektura nieprzewidywalna - czasem wnerwiająca, czasem ciekawa, czasem po prostu głupia, ale - lektura, która jest fajnym dopełnieniem, źródłem wiedzy historycznej od osób trochę inaczej myślących.
Tymczasem - siedzę na salonie24 i wylewam na monitor swoje żale. "Uważam Rze Historia" ukazywało się zawsze w czwartek, mniej więcej w połowie miesiąca. Mamy opóźnienie.
Polityka informacyjna "Presspubliki" pierwsza klasa. Na stronie internetowej, na facebooku, w serwisach o mediach - żadnych informacji o tym, kiedy ukaże się nowe wydanie, i/lub jakie są powody obstrukcji. Na maile nie odpisują, telefonów nie odbierają - fantastycznie.
Jest złość, ale też i ekscytacja. Bo - może szykuje się coś nowego? Może podadzą sensację: nowym redaktorem naczelnym zostanie rządowy historyk? Może miesięcznik stanie się dwumiesięcznikiem? Może pismo zniknie w wersji tradycyjnej, a pozostanie tylko na tabletach? Może zmieni oblicze ideowe o 180 stopni? Może będzie ukazywać się pod innym tytułem?
A może... to koniec pisma? Jeśli tak, to trzeba napisać epitafium. Taką dużą notkę-recenzję, poświęconą wszystkim dziewięciu numerom. A potem znajdę sobie inną czytankę historyczną - np. dodatek do poniedziałkowej "Gazety Wyborczej":-)