Oczami wyobraźni widzę radiologa, który redaguje opis raportu/badania radiologicznego nie widząc nigdy pacjenta, nie mając dostępu do historii choroby. Do tego opisuje nigdy przez niego nie oglądane zdjęcia, tylko na podstawie ustnej relacji jego szefa. Zdjęcia których opis ma dotyczyć przyczyn nagłego zgonu pacjenta w trakcie akcji badania radiologicznego wykonywanego przez jego szefa. Pacjent bez sekcji został pochowany w zalutowanej trumnie.
Jeżeli coś takiego jest w Polsce możliwe, to zapewne jest również możliwe sporządzenie raportu w sprawie katastrofy Smoleńskiej bez dowodów rzeczowych, nawet bez zdjęć, bez jakichkolwiek podstaw. We własnej sprawie.
Kto w to uwierzy? Czy raport Millera jest godny jakiejkolwiek dyskusji?
Dla kogo jest pisany raport Millera? Na czyje zlecenie? Na czyje zamówienie?