Młoda Polka Młoda Polka
38
BLOG

Zbliża się 1 listopada...

Młoda Polka Młoda Polka Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tego dnia świeciło słońce. Zawsze jest ta sama pogoda - szare niebo, czasem lekka mżawka, zapach zadymionego powietrza, mokrych liści, czasem przymrozek, i zawsze jest cicho, nie ma wiatru - łatwiej jest zapalać znicze. Co roku jedziemy na nieduży cmentarz w Białowieży, tam mamy większość rodzinnych grobów. Trasa co roku jest ta sama... zawsze jako pierwsza jest moja babcia, której nigdy nie znałam - zmarła, gdy mój tato miał 13 lat. Ponoć jestem bardzo do niej podobna.

Po zapaleniu lampek na wszystkich grobach rodzinnych zawsze jest powrót do grobu babci Wiery - tam często spotykamy rodzinę. Kiedyś z siostrą i bratem ciotecznym bardzo się nudziliśmy na cmentarzu podczas takich rozmów dorosłych - wzięliśmy więc znicze, które nam zostały, i obeszliśmy cały cmentarz dookoła w poszukiwaniu najbardziej zarośniętych i zaniedbanych nagrobków. Na tych, po których było widać, że już dawno nikt ich nie odwiedzał, stawialiśmy po jednej lampce.

Dziwne to jest dla mnie święto. Tego dnia wszyscy raczej mają wymalowaną na twarzy powagę, ale znowu nie są aż tak bardzo smutni. Stawiają na płytach nagrobków chryzantemy, znicze, zmawiają w pośpiechu modlitwę za zmarłego, nieśpiesznie przechodząc od grobu do grobu. A mi zawsze tego dnia w duchu było wesoło.

Tego dnia mała Młoda Polka przyszła na świat. W małym szpitalu, tuż obok cmentarza w Hajnówce. Rodzina po odwiedzeniu grobów (tam też mamy pochowanych kilkoro bliskich) szła do mojej mamy w odwiedziny, trzymając w ręku lizaki ze straganów (ciekawe dla kogo?).

Potem większa Młoda Polka była trochę zadowolona, a trochę niezadowolona ze swojej daty urodzin. Zadowolona, bo zawsze jechaliśmy do babci, był tort, był zjazd rodzinny i było wesoło, i siostra zazdrościła ("Bo ja mam urodziny w jakiś zwykły dzień i nigdy dziadkowie nie przyjeżdżają"). Niezadowolona, bo nigdy nie mogłam dokładnie w dniu urodzin rozdawać w klasie cukierków. I czasem niektórzy mieli jakieś takie dziwnie zakłopotane miny, bo widząc mnie na cmentarzu przypominali sobie, żeby złożyć życzenia - tak jakby było im głupio, że mówią "Sto lat" stojąc pomiędzy grobami...

Bardzo lubię to święto - nie dlatego, że mam wtedy urodziny. Ono, jak żadne inne, sprowadza człowieka na ziemię - patrz, ty też będziesz kiedyś leżał pośród nich. Jest to dokładnie takie samo uczucie, jak uderzenie w twarz wilgotnego, listopadowego dnia. A ta twarz tego samego dnia pochyla się nad światłem zniczy i światłem tortowych świeczek.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości