Sytuacja podobna do latynoskiej telenoweli. Na pierwszym planie jest rozwód którego, tak naprawdę nikt nie chce, a każda ze stron potrzebuje. Pikanterii dodaje fakt, że nawet ci, którzy chcą wskazać patologie w małżeństwie i tak nie zdecydują się na rozstanie. Stary jak świat sojusz tronu z ołtarzem, konstruktywnie potrafią krytykować tylko nieliczni. Głównym powodem tej ubożyzny argumentów znaczących graczy jest nieznajomość tematu. Można oczywiście zarzucić domniemanego przeciwnika, absurdalnymi pomysłami kasy fiskalnej w zachrysti. Tylko to nawet nie ociera się o kwintesencję tematu. Zakładam, że większość osób zarzuci mi skrajną głupotę, bo przecież Lewica wniosła sobie ten postulat na sztandary, Konfederacja ma wizję państwa nieangażującego się w sprawy błahe. No i jeszcze liberalna Platforma. Najłatwiej od niej zacząć, bo symbolem jej wizji rozdziału kościoła od państwa jest kardynał Dziwisz, czyli tradycyjny dla archidiecezji Krakowskiej, rządca z silnymi poglądami politycznymi. Platformiany rozdział to, jak można założyć radykalna zmiana formy, by treść mogła zostać ta sama. Lewica też nie dokona twardego rozstania. Nie będę się nawet powoływał na przykład poprzednich rządów i słynnych haseł typu „Bruksela jest warta mszy”. Skupię się bardziej na mentalność. Czy naprawdę jesteśmy w stanie uwierzyć, że silnie zakorzeniona w tradycji wojskowej partia będzie walczyć z parafiami wojskowymi? Przecież zdążyły się już wpisać w krajobraz i znormalizować. Czy partia która, za punkt honoru stawia odwrócenie ustawy degradacyjne, będzie temperować kapelanów? Raczej byłbym spokojny o biskupa polowego i batalion proboszczów w stopniu kaprala. Konferencja też nie wypali rozżarzonym żelazem państwowo-kościelnego etatyzmu. Dla nich ważne jest wspieranie, sojusznika w wojnie ideologicznej. Zdaje się to potwierdzać ostatnia wypowiedź najbardziej merytorycznego członka tej koalicji, czyli Sławomira Mentzena. Stwierdził on, że jest za wolnością słowa, ale nie zniósłby ustawy o obrazie uczuć religijnych, bo nie chce by obrażano jego religię. Oczywiście cały wywód poprzedził monolog o uprzywilejowanej pozycji mniejszości seksualnych (XD). Podejście Zjednoczonej Prawicy i PSL to jedno wielkie niezrozumienie problemu i konformizm. Szymon Hołownia jeszcze się nie dowiedział, o co dokładnie chodzi. Stwierdził, że jest za rozwodem, ale potem wprowadził do swojego środowiska konserwatystów i aktualnie tkwi w zawieszeniu. Panie premierze jak żyć?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo