fircyk fircyk
401
BLOG

Jak Gronkowiec złocisty zatopił Atlantydę

fircyk fircyk Polityka Obserwuj notkę 2

 To że nie jesteśmy drugą Irlandią czy Japonią jest truizmem. Pojawia się jednak światełko w tunelu, by Polska stała się drugimi Włochami. Złośliwi mogą pomyśleć, że porównanie to determinuje coraz trudniejsza sytuacja ekonomiczna Polski. Tu jednak łatwo odbić te haniebne, „pisowskie” insynuacje jednym zdaniem – PKB, PKB durnie!

Jak jednak wiadomo, nie od razu Rzym zbudowano, dlatego zmiany będą zachodzić stopniowo, poczynając od stolicy, która niebawem ma się stać „Wenecją północy”. Chodzi o budowę drugiej linii metra, dzięki której Warszawa otworzy się na usługi gondolierów, co zminimalizuje bezrobocie, świętokrzyski  most otrzyma przedrostek „westchnień”, ratusz zostanie przemianowany na „Pałac Dorżów”, a zespół HGW – zabójcza „mieszanka” ziarniaka z BSE i PMS – będzie miał wreszcie pretekst do noszenia karnawałowych masek.

Jest jeszcze inna, bardziej pesymistyczna, ale i poetycka możliwość. Oto historia zatacza koło – Warszawa – jak niegdyś Atlantyda – zostaje zatopiona. 

Atlantyda – legendarna wyspa, zniszczona i zatopiona ok. 11 tys. lat temu. „Na wyspie tej miała istnieć wysoko rozwinięta cywilizacja. Według Platona na Atlantydzie kwitła nauka i sztuka, panowała demokracja, a kobiety podobnie jak mężczyźni miały prawo głosu”.  

Paralele są widoczne - wysoka kultura wspomnianych bakterii, rozwinięta demokracja  (z gr. demos – demony i krateos – rządzić), prawa kobiet i mężczyzn, które nie ograniczają się już tylko do prawa głosu, ale przekraczają wszelkie granice – dobrego smaku, zdrowego rozsądku czy absurdu.

Czy jednak możliwe, by prężnie rozwijający się europejski – przez duże EU - kraj,  mógł skończyć tak marnie, by zalała go, jeśli nie krew, to H2O? - wątpliwe. Nawet abstrahując od tego, że Warszawa ma pół metra metra. Skoro woda to źródło życia, to wychodzi na to, że w Warszawie – a kto wie, w przyszłości może i w całej Polsce – ludzie będą nieśmiertelni. Wiedzą to także Donald Tusk czy zespół HGW – dlatego też, nabrali wody w usta.  

Na szczęście, wolne media, o których konieczności istnienia płomiennie mówił ostatnio na „UJ” premier Tusk, ze zrozumieniem traktują chęć odpoczynku „pierwszego” od medialnego zgiełku, wypełniając programy „informacyjne” tak istotnymi „faktami” typu: „Bieber zwymiotował na koncercie”.

Dla „pisuarów” wychowanych (oksymoron) takie zachowania premiery, prezydenty i całej kli, pardon,  elity rządzącej względem narodu to „gest Kozakiewicza”, dla równie złośliwych, lecz mniej wychowanych - „pokazaniem faka Milanowskiego”.

Żeby zamknąć usta załganym, pisowskim malkontentom przytoczę wypowiedź posła-ikony, bezstronnego komentatora, wyważonego czasem opozycjonisty Stefana Niesiołowskiego: „ten rząd, a zwłaszcza najlepszy premier po 1989 roku broni Polskę”.

Pod tymi słowami podpisuję się, równocześnie ubolewając, że kierując się tymi samymi kryteriami co popularny „Niesioł” kiedy tworzył swój ranking „The Best Since 1989”, to trzeba przyznać, że w latach 44-89 było kilku równie dobrych, a nawet lepszych premierów.

Tomasz Lis na swoim blogu pisze: „W następnych tygodniach i miesiącach musi (Tusk – fircyk) stworzyć wrażenie, że ktoś tu naprawdę rządzi, trzyma cugle, jest liderem”.  Myli się Pan, Panie Lis. Wrażenie to On robi od 6 lat, ale - co pokazuje ostatni sondaż - chyba przestaje to robić wrażenie.

Czy Polska idzie na dno? Ciężko powiedzieć ze stu procentową pewnością, ale jeśli futurysta Vincent podniesie vat na kąpielówki, to znaczy, że apokalipsa nieświętego Jana jest już w stadium zaawansowanym.

fircyk
O mnie fircyk

fircyk jaki jest, każdy widzi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka