Babcia Miri wracała z zakupami, niosła kilka siatek i zahaczyła jedną z nich o ogrodzenie.
Zaniepokoiła się nie na żarty gdy spostrzegła, że jest to ogrodzenie synagogi.
Kobieta wiedziała jakie współczucie i delikatność należy się takim miejscom, dlatego oddaliła się od ogrodzenia by nie zostać posądzoną o brak szacunku lub jeszcze coś gorszego.
Zrobiła to tak pośpiesznie, że nie zauważyła pozostawionego mydełka, które kupiła dla swojej wnuczki.
Podczas wieczornej toalety synowa zapytała Miri dlaczego nie kupiła mydła o które prosiła.
Babcia opowiedziała co zaszło i została przez synową zbesztana za swoje dziwaczne zachowanie.
Szczęśliwie, już nazajutrz międzynarodowe media, potwierdziły, że babcia Miri jednak miała rację i synowa jak niepyszna musiała teściową przeprosić:
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14652512,Ktos_zostawil_mydlo_w_wegierskiej_synagodze___Szok.html
By w przyszłości podobne skandale nie miały miejsca należy wprowadzić ścisłą ewidencję sprzedaży mydła w Unii Europejskiej na wzór tej prowadzonej dla broni palnej.
Powyższy tekst dostałem od kolegi, który nie prowadzi bloga i zgodził się bym tekst umieścił tutaj prosząc o nie podawanie swoich personaliów – dziwak.
Ja osobiście jestem przekonany, że mydło zostało podrzucone specjalnie i mam nadzieję, że sprawcy zostaną ujęci.
Zastanawiam się tylko, czy na pewno "10 lat nie wydarzyło się w mieście nic tak szokującego i skandalicznego"?
Czy zaprzęgnięcie do sprawy międzynarodowych mediów nie jest przesadą?
Przecież to głupie: "Jesteś sfrustrowanym gimnazjalistą? Chcesz być sławny? Podrzuć mydło."