Wielokrotnie dziennikarze żartowali i analizowali sposób wypowiedzi różnych polityków. Ja postanowiłem przeanalizować sposób wypowiedzi Donalda Tuska.
„Analiza" to właściwie za duże słowo. Po prostu słuchając dziś rano jak Donald Tusk mówił o wprowadzeniu waluty euro w Polsce zastanowiła mnie pewna „maniera", „charakterystyczna cecha" w wypowiedziach Donalda Tuska, która od słynnej debaty z Kaczyńskim znacznie się nasiliła. Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz przypominając sobie wystąpienia i wywiady Donalda Tuska zauważyłam, że jest to pewna cecha charakterystyczna, „wizytówka" sposobu wyrażania „myśli" przez Donalda Tuska.
Ta maniera to mówienie bardzo wolno, jakby przypominanie sobie przez Tuska co chce powiedzieć i przerywanie zdań w środku a następnie kończenie ich po chwili przerwy (jakby Tusk chciał sobie przypomnieć właściwe słowo, którego powinien użyć). Oczywiście, zwykli ludzie, mówiąc spontanicznie także przerywają zdania w połowie, także zastanawiają się czasem jak zakończyć zdanie. Ale u Donalda Tuska jest to maniera, która „weszła mu w krew" i wyjątkowo rzuca się w oczy. Wielu polityków mówi wolno i dostojnie (lub przynajmniej stara się tak mówić) ale żaden tak często nie przerywa i nie szuka słów równie często jak Donald Tusk.
Przykładem takiej wypowiedzi Tuska jest dzisiejsza/wczorajsza (cytuję z pamięci):
„Wprowadzenie euro w Polsce w 2011r. jest możliwe. Tak każą sądzić opinie ekspertów (....przerwa....Tusk zastanawia się....) a także moja własna intuicja."
Innym przykładem mogą być wypowiedzi Tuska u Moniki Olejnik i w innych wywiadach na temat kastracji pedofilów. Na temat kastracji pedofilów Tusk mówił tak jakby tak naprawdę zmuszał się do powiedzenia tego co ma powiedzieć. Także robił przerwy jakby zastanawiał się co ma powiedzieć i po przerwie kończył zdanie („ta opinia może się niektórym wydać...... kontrowersyjną"; „jestem za .... kastracją" „sprzeciwiam się karze śmierci, ale moja opinia jest każe śmierci ... bliska" itd. - cytaty z pamieci)
Nie wiem czy to tylko moje odczucie, czy także inne osoby słuchające wypowiedzi Donalda Tuska odnoszą takie samo wrażenie. Ale mam wrażenie jakby Donald Tusk w czasie swoich wypowiedzi starał się przypominać sobie wcześniej wyuczone formułki i „słowa-klucze", których kazali mu nauczyć się jego spece od PRu.
Polityk powinien ważyć słowa. Ale inni politycy wydają się być bardziej spontaniczni od Tuska. Nie robią tak wiele przerw, nie zastanawiają się tak dużo nad każdym słowem, nie pozostawiają niedokończonego zdania szukając właściwego wyrazu tak jak Donald Tusk.
Mi wypowiedzi Tuska czasem przypominają wiersz recytowany przez małe dziecko z pamięci. Dziecko wyuczyło się go na pamięć i przerywa, starając się przypomnieć sobie „jak to idzie dalej".
W tym miejscu nasuwa się pytanie:
Na ile wypowiedzi Donalda Tuska są efektem jego własnych przemyśleń i opinii a na ile są wyuczonym powtarzaniem tego co każą mu się nauczyć na pamięć jego doradcy od PRu?
Pamiętamy słynną debatę Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Tam każde pytanie Donalda Tuska było starannie przygotowane przez jego doradców. Każde pytanie było prawie żywcem przeniesione/skopiowane z reklam wyborczych PO. Doradca od PRu Tuska sam w mediach przyznał, że uczył Donalda na pamięć cen najważniejszych artykułów. W programie „Teraz My" zmontowano nawet filmik z Donaldem Tuskiem w debacie jako pacynką sterowaną z góry przez speców od PRu.
Czy Donald Tusk uznał że należy kontynuować metodę, która tak dobrze sprawdziła się w wyborczej debacie?
Czy dalej robi wszystko pod dyktando speców od PR?
Czy dalej uczy się na pamięć swoich wypowiedzi, „słów-kluczy" i odtwarza je z pamięci przed kamerami dokładnie tak jak każą mu jego doradcy od PR?
Moim zdaniem zarówno sposób wypowiedzi Donalda Tuska, jego zmiana z liberała w socjalistę, jak i obecne działania rządu wskazują, że najprawdopodobniej tak właśnie jest.
