Palestrina2005 Palestrina2005
39
BLOG

"To nie jest kryzys kapitalizmu”, czyli o naiwności Balcer

Palestrina2005 Palestrina2005 Polityka Obserwuj notkę 12
 

Leszek Balcerowicz, podczas swojego wczorajszego wykładu na konferencji Eurobuild,  zaprotestował przeciwko nazywaniu obecnej sytuacji kryzysem kapitalizmu. „Istotą tego ustroju jest własność prywatna. A jej nikt dziś przecież nie kwestionuje! Nie można więc mówić o żadnym kryzysie kapitalizmu".

Niestety w wypowiedzi tej jest wiele naiwności. Naiwności naukowca, człowieka wysoko postawionego, który siedzi w wieży z kości słoniowej, patrzy na wskaźniki makroekonomiczne i nie bardzo wie co się na świecie dzieje.

A dzieje się dużo i okazuje się większość „fachowców" i „finansowych guru" nie chce pewnych faktów przyjąć do wiadomości.

Moim zdaniem, mimo iż popieram wolny rynek, obecny kryzys to kryzys kapitalizmu. Nie ma dwóch zdań - nie można o tym kryzysie powiedzieć inaczej.

Nie jest jednak problemem podstawowy element kapitalizmu - własność prywatna. Ten element nie jest wadliwy. Problemem jest to, że kapitalizm samoczynnie ewoluuje w stronę modelu mniej efektywnego. A skoro samoczynnie ewoluuje w stronę takiego modelu, to znaczy, że w sam sobie jest obciążony pewną wadą.

Oczywiście wolny rynek zakłócają interwencje rządów, pomysły na państwa socjalne, janosikowa polityka, coraz więcej powiązań polityki i biznesu oraz zwykła korupcja na szczytach władzy państwowej. Ale także kapitalizm sam w sobie bez „pomocy" demokracji i socjaldemokratycznych rządów także ewoluuje w stronę systemu mniej efektywnego.

 

Podstawową zaletą kapitalizmu jest to, że właściciel prywatny najlepiej pilnuje swojego interesu.

 

Jednak ewolucja kapitalizmu powoduje, że firmy typowo prywatne zaczynają rosnąć i przekształcać się w spółki akcyjne. Wielkie międzynarodowe korporacje notowane na giełdzie są właściwie przez nikogo nie kontrolowane.

Właścicielami są rozdrobnieni akcjonariusze, właścicielami są bezosobowe firmy/fundusze, które także nie mają jasnego właściciela.

W wszystkich tych firmach (spółkach akcyjnych, funduszach będących ich właścicielami) pracują pracownicy, którzy właściwie nie są przez nikogo kontrolowani.

I tak np. pracownicy banków udzielają kredytów nie patrząc na zdolność kredytową, ich szefowie inkasują premie, a prezesi cieszą się z premii za krótkookresowy wzrost cen akcji. Zarządów właściwie też nikt nie kontroluje. Zatrudniają sobie konsultantów, którzy tworzą im „profesjonalne" raporty służące jako „dupokrytki" i mające wprowadzić w błąd inwestorów.

Pracownicy często chcąc uzasadnić swoje istnienie w firmie i wysokie premie, pracują nad bezsensownymi projektami - tworzą „nowy ład korporacyjny", „restrukturyzacje", „modele przywództwa", „politykę odpowiedzialności społecznej", robią niekończące się fuzje, mówią ciągle o synergii zatrudniając rzesze dobrze opłacanych konsultantów - brakuje praktycznego działania, jest filozofowanie i pozorowanie pracy i wyników.

Oczywiście w firmach, gdzie dalej rządzą prywatni właściciele takich bzdur jest mniej (choć duże rozmiary firm powodują, że nawet takie firmy nie są od tego wolne), w spółkach akcyjnych znacznie więcej. Spółki akcyjne upodobniają się więc do nieefektywnych przedsiębiorstw państwowych.

Nie bez winy są sami właściciele. Zamiast analizować swoje inwestycje, zastanawiać się nad kondycją, możliwościami i sposobem zarządzania przedsiębiorstw, których są właścicielami zachowują się jakby nie inwestowali na giełdzie a grali w kasynie. Patrzą na notowania z punktu widzenia trendów, psychologii innych graczy itd. Termin „grać na giełdzie" lepiej opisuje obecną rzeczywistość niż słowo „inwestowanie". Powoduje to, że zarządy firm dostosowują swoje działania do „wymogów" akcjonariuszy i też zależy im tylko na tym aby krótkookresowo podbić cenę akcji, aby „gracze" byli zadowolenie. A „po nas choćby potop" - weźmiemy swoje premie i odejdziemy w chwale do innej firmy albo na emeryturę.

I tak wygląda obecny kapitalizm - o wiele mniej idealistycznie niż myśli przeciętny profesor ekonomii opierając się teoretycznej wiedzy.

Czy więc należy z kapitalizmu zrezygnować?

Ależ nie!!!

 

Z kapitalizmem jest jak z demokracją:
Doskonały nie jest, ale jak dotąd nie wynaleziono niczego lepszego.

 

Jednak to, że kapitalizm jest najlepszym rozwiązaniem, nie oznacza, że jest doskonały i że mamy piać z zachwytu nad wspaniałością naszego ekonomicznego systemu.

Bo oto znaleźliśmy się na rozdrożu. Okazało się, że kapitalizm samoczynnie ewoluuje w stronę nieefektywność.

Czy ludzie nauczeni kryzysem zaczną się zachowywać lepiej, racjonalniej? Czy po kryzysie naucza się nie ufać „renomowanym" analitykom, konsultantom i menedżerom, czy nie będą traktowali giełd jak wielkich kasyn, czy będą zamiast trendów analizować rzeczywistą kondycję firm w które inwestują, czy wreszcie właściciele wezmą się za prawdziwe a nie pozorne kontrolowanie firm? Nie wiem.

Ten kryzys mógłby (choć nie musiałby) być oczyszczający i zmienić sposób myślenia ludzi zwiększając efektywność całego systemu. Jednak nie będzie - z powodu interwencji rządów. Co robią rządy? Niestety poprzez swoje bezsensowne interwencje nagradzają podejmowanie nieusprawiedliwionego ryzyka, krótkookresowy sposób myślenia i nieodpowiedzialność. A więc nieefektywność systemu socjalno-kapitalistycznego (tak go należy nazwać, bo państwa coraz więcej interweniują) będzie się zwiększała.

W tym sensie zgadzam się z Balcerowiczem, że interwencje na masową skalę nie mają sensu. Jednak nie oznacza to wcale, że nie ma kryzysu kapitalizmu. Zresztą sam Balcerowicz jest niekonsekwentny, bo mimo iż mówi o braku interwencji, chwilę później już mówi, że konieczny jest nadzór, który nie będzie dopuszczał do sytuacji, gdy banki udzielają kredytów ludziom, którzy nie potrafią ich spłacić (czyli jednak Balcerowicz uznaje, że Banki same w sobie są nieefektywne i same nie potrafią zadbać o swoje interesy - nie pisze jednak dlaczego tak jest - ja opisałem ten mechanizm dokładnie powyżej).

Jak już pisałem we wcześniejszych wpisach nie mam prostych recept na obecną ewolucję kapitalizmu w stronę coraz mniej efektywnego systemu. Jedno jest pewne - ratowanie upadających firm przez rządy przyspiesza narastanie nieefektywności w gospodarce. Jeśli mamy coś zmieniać to na pewno nie w ten sposób.

 

 

 

 

niepoprawny politycznie, miłosnik prawicy i wolności słowa...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka