Stef 1 Stef 1
494
BLOG

Stoją tam, gdzie stało ZOMO?

Stef 1 Stef 1 Polityka Obserwuj notkę 36

Wyborcy Bronisława Komorowskiego stoją tam, gdzie stoją Jaruzelski z Urbanem, czyli w jednym szeregu ze swoim kandydatem. Ci, którzy do dziś wypominają Jarosławowi Kaczyńskiemu, że postawił ich „tam, gdzie stało ZOMO”, teraz dobrowolnie wybierają miejsce obok zwierzchnika tej niesławnej pamięci paramilitarnej formacji oraz jego rzecznika. Tym sposobem stają tam, gdzie stało ZOMO, bo ZOMO stało właśnie przy Jaruzelskim i Urbanie.

Zapytałem pewnego młodego, wykształconego i z wielkiego miasta, jak się czuje w tym towarzystwie. Odpowiedział standardowo: Bronisław Komorowski nie prosił tych panów o poparcie. Nie wiemy, czy prosił o nie, czy nie prosił. Wiemy natomiast, że je od nich uzyskał. Dlaczego ci panowie publicznie poparli pana marszałka, zamiast skorzystać z okazji do milczenia - jak kiedyś powiedział o naszych przywódcach prezydent Francji Jacques Chirac - i w spokoju zagłosować na swojego kandydata? Bo pytanie, dlaczego w ogóle go popierają jest – rzecz jasna – retoryczne. Prezydentura Jarosława Kaczyńskiego, jego Polska szybkiego i zrównoważonego rozwoju regionalnego, Polska równych szans dla wszystkich, to dla postkomunistycznej formacji śmiertelne zagrożenie.

Pozostaje jednak do rozstrzygnięcia kwestia, dlaczego nie skorzystali z okazji, by milczeć. Otóż jestem przekonany, że oni milczeć nie mogli, mimo że zdawali sobie doskonale sprawę z tego, iż ich publiczna deklaracja może postawić ich kandydata w niezręcznej sytuacji i narazić go na ryzyko utraty części elektoratu solidarnościowego. Z pewnością brali to ryzyko pod uwagę, ale wygląda na to, że bilans zysków i start wyszedł im na plus: Komorowski, jeżeli w ogóle straci, to niewiele, bo ostatnie lata zmasowanej propagandy przeciwko braciom Kaczyńskim i ich politycznym przyjaciołom zrobiły swoje. Propaganda, której autorzy zapewne mogliby zostać laureatami nagrody im. Jerzy Urbana, gdyby taką były rzecznik stanu wojennego ufundował, osiągnęła coś, co wydawałoby się nieosiągalne: Jarosław Kaczyński, jeden z najinteligentniejszych, najuczciwszych, najwrażliwszych i najbardziej kochających wolność polityków, został na wiele lat utrwalony w znacznej części przestrzeni publicznej, jako uosobienie sił zła i ciemności.

Nie wiem, czy zdarzył się w historii większy fałsz. Chyba jedna tak, bo wizerunek publiczny Bł. Księdza Jerzego Popiełuszki, jaki rysował na swoich konferencjach prasowych w stanie wojennym rzecznik Jerzy Urban, jeszcze w większym stopniu odbiegał od rzeczywistości, ale z pewnością nie miał aż takiego zasięgu. Mógł zainfekować serca i umysły zaledwie kilkuset tysięcy odbiorców, którzy jednak mieli ograniczony dostęp do informacji. Ten współczesny fałsz natomiast ogarnął miliony ludzi, którzy mają niemal nieograniczone możliwości, aby ten wykrzywiony obraz Jarosława Kaczyńskiego skonfrontować ze światem realnym.

To oszustwo działa i działać nie przestanie, nawet w sytuacji, gdy my się do gry włączymy – tak zapewne kalkulowali twórcy i wykonawcy stanu wojennego, udzielając poparcia Bronisławowi Komorowskiemu. Jeżeli nawet straci część wyborców z tych, dla których towarzystwo panów Jaruzelskiego i Urbana nie jest powodem do chluby, to niewielu, bo dla większości z nich jeszcze większy problem stanowi Jarosław Kaczyński. Poparcie przez nich pana marszałka może natomiast zmobilizować tych postkomunistów, byłych ZOMO-wców nie wyłączając, którzy na dźwięk słowa „Solidarność” dostają apopleksji i nie byliby zdolni zagłosować na któregokolwiek z kandydatów, wywodzących się z antykomunistycznej opozycji. Poparcie jednego z kandydatów przez komunistyczne autorytety ma właśnie przełamać tę awersję.

Czy wielu z tych, których znam, lubię i szanuję stanie tam, gdzie panowie Urban i Jazruzelski? Mam nadzieję, że nie.

Stef 1
O mnie Stef 1

Autor i promotor projektu e-VAT, upraszczającego i w pełni uszczelniającego system VAT

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka