Ociekający inwektywami tekst popularnej blogerki z Krakowa ( http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/207772,wstyd-zasloncie-swoje-lustra ), zwolenniczki Bronisława Komorowskiego, coś w rodzaju odezwy w imieniu ludzi jedynie słusznie myślących do tych błądzących, nie byłby wart komentarza, gdyby nie zawarta w nim aż nadto czytelna sugestia, która jest niedopuszczalna nie tylko ze względów etycznych, lecz także prawno-karnych. Otóż w podsumowaniu wezwania zwolenników Jarosława Kaczyńskiego o nałożenie worków pokutnych, blogerka z Krakowa pisze:
"Jak dobrze, że stało się tak, jak się stało. Czy wyobrażacie sobie tego chorego z nienawiści, niemoralnego człowieka na szczycie władzy?Jak dobrze, że Kaczyński, żaden Kaczyński nie jest prezydentem mojej Polski. Jak dobrze, że nigdy już nie będzie."
Chyba nie muszę wyjaśniać myślącemu czytelnikowi (wierzący a niemyślący mnie nie interesują), co w tych słowach jest nieetycznego, a nawet ohydnego. Wszystko, każde słowo, a zwłaszcza nieskrywana radość ze śmierci Prezydenta, tak charakterystyczna dla wielu zwolenników PO: „Jak dobrze, że Kaczyński, żaden Kaczyński nie jest prezydentem mojej Polski.”
Przypomina mi się dzień żałoby narodowej nazajutrz po ogłoszeniu, iż miejscem spoczynku Prezydenckiej Pary będzie Wawel. Witając się z moimi kolegami w pracy, rzuciłem lakonicznie:
-
Smutno, Panowie.
-
Smutne jest tylko to, że na Wawelu – usłyszałem w odpowiedzi, po czym rozległ się rechot charakterystyczny dla młodych, (marnie) wykształconych w z (niezbyt) wielkich miast.
- To akurat nie jest smutne – odrzekłem, opuszczając to żałosne towarzystwo.
Co w tekście pani blogerki jest wyjątkowo odrażającego, ze poświęcam mu tę notkę, skoro ludzi uradowanych śmiercią Prezydenta spotykam na co dzień? Które z tych słów ocierają się o prawo karne, skoro za okazywanie satysfakcji ze śmierci niewinnego człowieka prawo karne sankcji nie przewiduje?
Wczytajcie się Państwo uważnie w te słowa: „żaden Kaczyński...prezydentem...Polski...nigdy już nie będzie.”W kontekście tragicznej śmierci śp. Prezydenta Kaczyńskiego w niewyjaśnionych jak dotąd okolicznościach, nie potrafię tej prognozy odczytać inaczej jak sugestii, że drugiego z braci Kaczyńskich powinno spotkać to samo. Nie jestem prawnikiem, więc nie czuję się kompetentny, by ocenić, czy słowa te można uznać w świetle kodeksu karnego za podżeganie do przestępstwa. Mam nadzieję jednak, że czytający tę notkę prawnicy, przeanalizują tekst blogerki z Krakowa w aspekcie prawno-karnym i wyciągną stosowne wnioski.
Liczę także na właściwą reakcję administracji. Nie interesuje mnie jakikolwiek kontakt z mediami, publikującymi tego typu teksty. Obecność w S24 takich blogerów jak osoba z Krakowa sprawia, iż portal pana red. Jankego przestaje być nie tylko salonem, lecz nawet przedpokojem. Może się kojarzyć jedynie z pomieszczeniami, gdzie w ogóle nie wypada się odzywać. Zatem, Szanowna Administracjo, jeżeli blogerka z Krakowa nie przestanie tu pisać, to zamilknę ja. Czytelnicy znajdą mnie wtedy na innych portalach, których – szanując zasady konkurencji – w tym miejscu nie wymienię.