Stef 1 Stef 1
85
BLOG

Gdziekolwiek Pan jest, Panie Pośle Palikot...

Stef 1 Stef 1 Polityka Obserwuj notkę 16

Gdziekolwiek Pan jest, Panie Pośle Palikot, Pana miejsce jest przy panu prezydencie Komorowskim. A jednak Pana przy nim zabrakło i to w miejscu i chwili, w których Pana obecności i wsparcia oczekiwali nie tylko sam prezydent z garstką współpracowników, ale również w zaskakująco skromnej liczbie zgromadzeni jego zwolennicy, nie wspominając już o przeciwnikach, w tym niżej podpisanego.

Mam na myśli wczorajszą uroczystą Mszę Św. z okazji 90 rocznicy Bitwy Warszawskiej, którą odprawił w Ossowie pod Warszawą Prymas August Kowalczyk z koncelebrą Prymasa Seniora Józefa Glempa i Biskupa Warszawsko-Praskiego Abp-a Henryka Hosera. Jak Pan widzi, Panie Pośle, strona kościelna wystawiła reprezentację najwyższego szczebla, której powinna towarzyszyć ekipa państwowa odpowiedniej rangi z prezydentem, premierem, ministrami i wojewodą warszawskim na czele. Tak się jednak nie stało. Uświetniającemu uroczystość prezydentowi Komorowskiemu towarzyszył jedynie szef BBN-u gen. Koziej i Dyrektor Departamentu Kadr i Odznaczeń Kancelarii. Z polityków rozpoznałem jedynie Marka Jurka i Janusza Piechocińskiego, a wgląd w obsadę uroczystości miałem bardzo dobry, bo stałem na podium dla chóru przy ołtarzu polowym, wyznaczony wespół z innymi chórzystami z Wołomina oraz męskim chórem wojskowym do muzycznej oprawy uroczystości.

Jeszcze gorzej, Panie Pośle, było z wiernymi spoza strefy zero, w której raziły puste fotele, a była ich co najwyżej setka. Publiczność postronna stała bądź siedziała w na przyniesionych z domu krzesełkach jednym rzędzie, okalającym barierkę, która ochraniała strefę 0. Trudno było doliczyć się setki wiernych. Jak wytłumaczyć tak żenująco niską frekwencję? Bardzo prosto. Wielu wiernych corocznie tysiącami nawiedzających to Sanktuarium, tym razem nie przyszło ze względu na obecność pana prezydenta, któremu nie może wybaczyć traktowania przez niego Śp. Prezydenta Kaczyńskiego, zarówno za Jego życia, jak i po śmierci. Ci natomiast, którym to nie przeszkadzało, a nawet aprobowali takie zachowanie byłego marszałka Sejmu, a zarazem obecnego prezydenta, mają – przypuszczam, że podobnie jak Pan Poseł – nieco inny system wartości, a mianowicie przedkładają grilla i inne weekendowe atrakcje nad powinności obywatelskie, w tym solidarność ze swoim prezydentem. Oni zrobili swoje, pomagając Bronisławowi Komorowskiemu zwyciężyć znienawidzonego Jarosława Kaczyńskiego, a teraz niech nasz prezydent radzi sobie sam. Nie bez znaczenia, Panie Pośle, jest również fakt, że w wyborach prezydenckich okoliczne gminy z wyjątkiem Ząbek, zdecydowanie wybrały Jarosława Kaczyńskiego, który w sąsiadującej z Wołominem gminie Poświętne zdobył w II turze aż 86% głosów.

Przygnębiająca atmosfera tej uroczystości, którą dobiła mało porywająca – mówiąc delikatnie – homilia prymasa, nie mogła pozostać bez wpływu na samopoczucie prezydenta, najgorzej ze wszystkich uczestników, obok kilku mdlejących żołnierzy kompanii honorowej, znoszącego prawie 30-stopniowy upał. Obserwując jego bladą spoconą twarz, rażąco kontrastującą z czerwonym nosem, nie mogłem sobie nie zadać pytania: gdzie pan poseł Palikot, który tak bardzo troszczył się o zdrowie Prezydenta Kaczyńskiego, nie tylko za Jego życia, lecz także po śmierci, zabiegając o przeprowadzenie szczegółowych badań. Dlaczego nie wspiera swojego przyjaciela, prezydenta Komorowskiego, słabnącego na oczach garstki wiernych i zapewne równie skromnej widowni TV.

Finał uroczystości był jeszcze bardziej smutny niż jej przebieg. Tuż przed błogosławieństwem głos zabrał pan prezydent. Ze względów PR, przemawiał nie przy ambonie, ustawionej na podium przed ołtarzem, frontem do wiernych, lecz przy mównicy, która stała na bruku z prawej strony ołtarza na wprost podium dla kamerzystów i fotoreporterów. Tym sposobem prezydent ustawił się frontem do telewidzów, zaś prawym przednim półprofilem do wiernych, a lewym tylnym do prymasów i innych celebransów oraz prawym tylnym do żołnierzy i chórzystów. Mogłem więc z kilku metrów obserwować plecy przemawiającego prezydenta, którego marynarka była cała mokra. W pewnym momencie prezydent niespodziewanie zakończył przemówienie zdaniem, które trudno była uznać za puentę i wraz z kilkoma osobami towarzyszącymi udał się szybkim krokiem w stronę samochodu, zdejmując w biegu marynarkę. Po chwili zobaczyłem ruszającą karetkę i usłyszałem dźwięk syren samochodów prezydenckiej kolumny.

Gdzie Pan wtedy był i dlaczego Pan milczy? Czy naprawdę zdrowie obecnego prezydenta RP, a osobiście Pana przyjaciela, jest dla Pana mniej ważne niż zdrowie jego poprzednika, o które się Pan nieustannie troszczył?


 

Stef 1
O mnie Stef 1

Autor i promotor projektu e-VAT, upraszczającego i w pełni uszczelniającego system VAT

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka