kindzie kindzie
131
BLOG

Znowu Gross i znowu "Strach" - tym razem o Sendlerowej

kindzie kindzie Polityka Obserwuj notkę 13

Już kilka razy od ukazania się "Strachu" widziałam w różnych miejscach wzmianki przytaczane za Grossem, że córkę Ireny Sendlerowej nie przyjęto na studia, bo jej matka ratowała Żydów podczas II wojny. Ponieważ wszystko wskazuje na to, że to twierdzenie ma sporą szansę urosnąć do rangi powszechnie znanego dowodu na polski antysemityzm, to może warto przyjrzeć mu się trochę bliżej.
Opis tego zdarzenia u Grossa sprawdza się głównie do cytatu z artykułu Magdaleny Grochowskiej, który został opublikowany przez Wyborczą w 2001. Fragment zacytowany przez Grossa brzmi tak:
"W 1967 r. córka Ireny zdaje egzamin na polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Jest na liście przyjętych. Nagle znika z listy. Irena interweniuje u zastępczyni dziekana. Przyjmuje Irenę serdecznie: - To jakieś nieporozumienie - mówi ciepło. Trzy dni później rozmawia z Ireną na stojąco: - Sprawa bardzo skomplikowana.
Irena mdleje pod jej gabinetem. - Na Pawiaku nie byłam tak załamana jak po tej rozmowie - wspomina dziś. W domu Janka pyta z wyrzutem: - Mamo, jakie ty grzechy masz na sumieniu, że mnie skreślili? Skończyła studia zaocznie.
- Całe życie ciągnęły się za mną szepty: 'to Żydówka, sprzyja Żydom' - mówi Irena Sendlerowa. - Miałam etykietkę 'żydowskiej matki'"

Zajrzałam do artykułu Grochowskiej, no i na własne oczy mogłam się przekonać o tym, że zarzuty o przycinaniu przez Grossa cytatów pod założoną tezę nie są bezpodstawne. Gross cytując tekst Grochowskiej pominął fragment bezpośrednio poprzedzający przytoczone przez niego zdania. A ów fragment brzmiał tak:
"'Tuż po wojnie pisano na mnie donosy, że ukrywam wśród pracowników ludzi z AK, wzywano mnie na UB. Byłam w ciąży, dziecko urodziło się przedwcześnie'.
Koniec lat 40. Żoliborz, mieszkanie pułkownika Zbigniewa Paszkowskiego i jego żony Ireny Majewskiej. Paszkowski choruje, przynieśli mu z pracy pilny dokument do podpisu. Od 1945 r. jest szefem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego na terenie Warszawy. Jego żona jest Żydówką; życie zawdzięcza Irenie, która w czasie wojny ukryła ją w podwarszawskich Włochach. Teraz Majewska podaje kawę i chwyta strzęp rozmowy: 'aresztować tę Sendler'. Wywołuje z pokoju męża, błaga o ratunek dla Sendlerowej. Paszkowski nie podpisze dokumentu".

Jak pisze Grochowska, córka Sendlerowej zdawała na studia w 1967. W sumie było już prawdopodobne, że w dziekanacie zjawił się smutny pan i powiedział, żeby dziecka tej Sendlerowej na studia nie przyjmować, bo ona, wicie-rozumicie, syjonistów popierała. Ale jest co najmniej w równym stopniu możliwe, że smutny pan miał raczej to Sendlerowej do zarzucenia, że wspomagała tych wrogów ludu i faszystów z AK.

A skoro jesteśmy przez Sendlerowej i jej prześladowaniach przez UB tuż po wojnie, to może pociągnijmy temat dalej. Równie uprawnione jak rozważanie, co spowodowało prześladowania i mordy dokonywane na Żydach przez Polaków tuż po Holokauście, jest roztrząsanie, dlaczego kobieta, która uratowała tysiące Żydów
i musiała z tego powodu znosić tortury na Gestapo, była po wojnie męczona przez UB, w którym Żydzi stanowili przecież wtedy liczną i wpływową grupę. I tak jak Gross snuje tezy, że mordy na Żydach były skutkiem wyrzutów sumienia u Polaków - współsprawców i skwapliwych beneficjentów Holocaustu, chcących się pozbyć ostatnich świadków, tak i ja mogłabym stawiać hipotezę, że za prześladowaniem działaczy podziemia zaangażowanych podczas wojny w pomoc Żydom stali żydowscy członkowie komunistycznego aparatu, których męczyły wyrzuty sumienia z powodu ich zdrady i niewdzięczności. Mogłabym, ale jednak nie stawiam, i to nie tylko dlatego, że wydaje mi się dość bzdurna (choć pewnie na jej obronę znalazłabym tyle samo przykładów, co Gross dla swojej), ale przede wszystkim dlatego, że istnieje znacznie prostsze wyjaśnienie zarówno mordów na Żydach, jak i prześladowania akowców. Marek Edelman, którego lubię i podziwiam (chociaż często się z nim nie zgadzam), powiedział przy okazji dyskusji nad "Strachem", że człowiek to zła bestia. To nie do końca racja. Ludzie są zdolni do nieprawdopodobnych bestialstw, ale także do niespodziewanego dobra. A najstraszniejsze jest, że w olbrzymim stopniu zależy to od okoliczności (warto o tym ciągle pamiętać, jeśli samemu chce się pozostać porządnym człowiekiem). Ludzie nie dokonują bestialstw ani podłości ze względu na wyrzuty sumienia (wyrzuty sumienia raczej skłaniają do opamiętania) - dokonują ich dlatego, bo okoliczności ku temu sprzyjają. A powojenna anarchia, zamęt, demoralizacja i zobojętnienie na śmierć i przemoc tworzyły wybitnie sprzyjające okoliczności.

Wracając do "Strachu" Grossa: nie czytałam go (poza sprawdzeniem tego cytatu o Sendlerowej ) i raczej nie przeczytam. Z podobnych względów, dla którego nie zamierzam czytać "Michnikowszczyzny" Ziemkiewicza. Nie chce mi się marnować czasu na książkę, której autorowi udowodniono manipulowanie źródłami, tworzenie z cytatów takich wycinanek, żeby pasowały pod tezę i którego twierdzenia wydają mi się groteskowe - jak na przykład to, że polska klasa średnia powstała na majątku pomordowanych Żydów (jaka klasa średnia? W komunizmie? I co się z nią stało, że teraz musismy ją budować od nowa?). Nie zamierzam jednak przeczyć powojennym grabieżom i przywłaszczeniom - ale nie dokonywała ich żadna klasa średnia, tylko nędzarze sami ograbieni z własnego dobytku i zdemoralizowani przez wojnę. Nie da się też zanegować, że Żydzi po wojnie stanowili ofiary licznych mordów. Tyle, że wtedy byli mordowani nie tylko Żydzi. W drugiej połowie lat czterdziestych w Polsce trwała regularna wojna domowa, wskutek której zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Żydzi stanowili wśród nich najwyżej kilka procent. Można odpowiedzieć, że to żaden argument, bo i tak, nawet według oszacowań najbardziej zaniżających liczbę żydowskich ofiar, Żydzi ginęli statystycznie częściej niż cała reszta. Zgoda. Jeśli jednak nie porównywać z całą resztą, tylko na przykład z Ukraińcami? Czy nadal Żydzi wyglądaliby na najbardziej prześladowaną narodowość? Nie wiem, bo nie znam takich statystyk.

Tydzień czy też dwa temu Wyborcza zamieściła artykuł, gdzie wspomniano o bestialskim mordzie na bezbronnej ukraińskiej ludności, dokonanym w kwietniu czterdziestego piątego roku w podkarpackiej wsi Piskorowice . Wymordowano tam co najmniej dwa razy więcej ludzi niż podczas pogromu w Kielcach. Czemu więc jest tak, że o pogromie w Kielcach wszyscy słyszeli i istnieje na jego temat setki (jeśli nie tysiące) opracowań, natomiast o mordzie w Piskorowicach słyszał mało kto, a opracowań na jego temat będzie pewnie w porywach do dwóch czy trzech? Notabene, ten sam bandzior i morderca o pseudonimie "Wołyniak" (przez niektórych dowcipnie zwany partyzantem, żołnierzem, a nawet - to dopiero dobre! - bohaterem), którego zgraja wymordowała Ukraińców w Piskorowicach, parę miesięcy wcześniej, w lutym, w pobliskim Leżajsku, poprowadził napad, podczas którego zabito kilkanaścioro Żydów. Wszystkie ofiary, poza bodajże dwoma wyjątkami, stanowili bezbronnymi cywile. Były wśród nich kobiety i dzieci. Marek Chodakiewicz w swojej książce "Po zagładzie" pisze coś mętnie o antysowieckim powodzie tego mordu. To, moim zdaniem, taka sama bzdura, jak niektóre tezy Grossa. Powodem mordu było to, że "Wołyniak" był zdeprawowaną, pozbawioną hamulców bestią (i nieważne, czy taki się urodził, czy to wojna go takim zrobiła), który najwyraźniej uważał zabijanie bezbronnych ludzi o innej niż własna narodowości za rzecz przyjemną i pożyteczną.

I już na koniec: dyskusja w polskich mediach i na polskich forach internetowych o "Strachu" Grossa jest prowadzona w taki sposób, jakby powszechnie przyjmowano za oczywiste, że Żydzi byli jedynymi albo najliczniejszymi ofiarami powojennej zawieruchy. Stanowi to smutny dowód, jak kiepskie mamy szkolnictwo, z którego nie wynosimy nawet podstawowej wiedzy o naszej własnej historii. A już przyjmowanie, że stosunek do Żydów był głównym, jeśli nie jedynym, kryterium podziału pomiędzy Polakami w całej powojennej historii, świadczy o jakimś absurdalnym skrzywieniu umysłowym, które jeszcze od biedy wytłumaczyć można u ludzi żydowskiego pochodzenia - wszyscy lubimy się uważać za pępek świata - ale jest kompletnie niezrozumiałe u wszystkich innych.

kindzie
O mnie kindzie

Lubię jałowe dyskusje, które donikąd nie prowadzą

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka