mona mona
515
BLOG

Bolek - co z tego mamy?

mona mona Polityka Obserwuj notkę 17

Bardzo jestem ciekawa, co nam dał ten "trup" z sekretarzyka Kiszczakowej. Albo - co  nam da w odpowiednim czasie. Na razie jest to satysfakcja dla ludzi z Wolnych Zwiążków, oraz  dla tych, których autentycznie skrzywdził donosami. Choć czasu już się nie cofnie,  sama prawda ma jakiś uzdrawiający wymiar.
Co do reszty... Oczywiście lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć, ale nie widzę wymiernych korzyści. Już tłumaczę: wszyscy mówią - "gdybyśmy wiedzieli...".
 To co?
Mogliśmy głosować albo na cholernego Lecha, albo na Tymińskiego, z późniejszą podmianą na Kwaśniewskiego. Czyli gdybym wiedziała, zagłosowałabym tak samo. Jak większość z nas. Bo to nie my decydowaliśmy o nazwiskach kandydatów, za to za niejednym z nas kiedyś zatrzasnęła się krata na dzrzwiach komendy, wiedzieliśmy jakie to uczucie i byliśmy znacznie bardziej skłonni do refleksji, niż dziś.


Po prostu - nie dotknęliśmy losu tych skrzywdzonych: prasa pisała, co jej kazali, komórek nie było, nawet zwykły telefon był dobrem deficytowym - więc skąd mieliśmy znać prawdę?
 A wyboru trzeba było dokonać. Prawda o Wałęsie wałęsała się w wąskim gronie osób, które nie miały szans się z nią przebić. Właściwie - do dziś nie mogą: obrońców "jak mrówków"...


Natomiast w materiałach video są, przynajmniej dla mnie, rzeczy wstrząsające. I  ta własnie wiedza jest cennna.

Widzieliśmy już fragmenty tych "magdalenek" i niby nie powinno to dawać takiego kopa, jakiego ja dostałam wczoraj - na widok Michnika, bezwstydnie a natrętnie łaszącego się do Kiszczaka.  Czegoś tak ohydnego dawno nie widziałam.

Już nie chcę wiedzieć, co sobie musiał myśleć Kiszczak... Bez myślenia też wiem: Kiszczak myślał sobie - "za ile?".
 I słowo ciałem się stało.
„Tak. Jest człowiekiem honoru. Gen. Kiszczak dotrzymał wszystkich zobowiązań, jakie podjął przy Okrągłym Stole. To były najważniejsze dni w jego życiu. Szef bezpieki negocjował ze swoimi więźniami. Przyjął zobowiązania i dotrzymał słowa aż do bólu. Po 1989 nigdy nie zawiódł zaufania”.

Deklamacja brzmi tak więcej przepięknie, ale to tylko deklamacja.


 Jedno jest pewne: merdający ogonkiem Michnik WTEDY  nie wiedział, że Kiszczak zaufania nie zawiedzie. No, chyba, że był u wróżki... Czyli to  łaszenie się było... no, własnie - czym było?


Michnikowi Kiszczak dotrzymał z całą pewnością. Gazatę dał mu wprawdzie Wałęsa , ale merdanie  sowicie mu się opłaciło. Ani stara władza, ani nowa, starą podszyta, nigdy go nie spytały: ani skąd wziął kapitał, potrzebny na założenie zupełnie nowego pisma, potrzebującego wszystkiego - od deficytowego papieru, po maszyny, etc. aż do tego, w jaki sposób w jaki sposób uwłaszczono się na tym majątku. Pominąwszy już, że Gazeta miała być głosem całej opozycji. Była?
Uwłaszczono się już w kwietniu tego samego, 89 roku... Kapitał założycielski wniosło trzech udziałowców: Andrzej Wajda, Aleksander Paszyński i Zbigniew Bujak, a wynosił on po 50 000 starych złociszy.
Mimo mojej niechęci do liczb wpisałam to, gdzie należy - i wyszło mi, że dziś byłoby to
 1 749,08 zł.
No i taki to jest urok Michnika...
W każdym razie to, co zobaczyłam, na długo pozostanie w mojej pamięci, razem z poczuciem wstrętu.

http://rebelya.pl/post/1461/kulisy-powstania-i-potegi-gazety-wyborczej-i-ag
Read more: http://www.pch24.pl/michnik--kiszczak-juz-nie-jest-czlowiekiem-honoru--ale-i-tak-jest-ok--bo--dotrzymal-slowa-,19137,i.html#ixzz40dfz4nDJ
 

 


 

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka