Drodzy dziennikarze,
Wierzymy w wolność słowa, wierzymy w wartość starcia argumentów, wierzymy w wolne media. Ale nie wierzymy, że musi to się odbywać tak brutalnie, przez groźbę i szantaż, które pracownicy "Dziennika" zastosowali wobec jednej z blogerek Salonu24. Nie ma naszej zgody na takie "prawdziwe dziennikarstwo", jak ujął to redaktor Robert Krasowski.
Zasada sieciowego incognito jest jednym z filarów wolności słowa w Internecie. Nie jest to wcale absolutna anonimowość - istnieją proste sposoby, by pociągnąć do odpowiedzialności osoby łamiące w Internecie prawo. Od dawna funkcjonuje również w sieci Netykieta - zbiór zasad, które internauci już dawno sami sobie narzucili, bez czekania na apele "Dziennika". Na każdym poważnym internetowym forum dyskusyjnym funkcjonuje sprawna moderacja, która szybko reaguje na niewłaściwe zachowania dyskutantów - nie można tego powiedzieć o gazetach wydawanych na niezwykle cierpliwym papierze.
Dlatego apelujemy do dziennikarzy i redaktorów gazet: spróbujmy wpłynąć na jakość medialnej debaty publicznej. Słuchajmy blogerów, zamiast się na nich wściekać, bo blogosfera jest dla tradycyjnych dziennikarzy tym, czym oni sami dla polityków - niezależnym, choć często ostrym i czasem niesprawiedliwym, kontrolerem i sędzią. Nie werbujmy publicystów grożąc im kompromitacją, nie nazywajmy trollami zwyczajnych internautów i blogerów tylko dlatego, że nie widzą interesu publicznego w Waszych działaniach. Obiecujemy, że będziemy nadal pisać o przypadkach łamania prawa i dobrego obyczaju w mediach.
W ten sposób mamy szansę wspólnie postawić tamę brutalizacji mediów.
