Wszyscy pamiętamy reakcję prezydenta Lecha Kaczyńskiego na artykuł w niemieckim brukowcu "Tageszeitung", w którym polską głowę państwa określono mianem "kartofla" i opisano w dalece niepochlebny sposób. Niektórzy z nas pamiętają także burzę, która rozpętała się w MSZ po opublikowaniu przedruku wspomnianego artykułu na stronach resortu. Minister Anna Fotyga "zdegradowała" wówczas Bogu ducha winne osoby, do których obowiązków należało właśnie zbieranie materiałów z zagranicznej prasy.
Dzisiaj polskie media odnotowały aferę zza oceanu - tabloid "New York Post" opublikował karykaturę, na której są dwaj policjanci pochyleni nad zastrzelonym szympansem. Jeden z nich mówi: "Będą teraz musieli znaleźć kogoś innego do napisania kolejnego pakietu stymulacyjnego".
Nawiązanie oczywiste, żart niesmaczny, rasizm dość widoczny. Warto jednak zwrócić uwagę na reakcję Białego Domu, którą jest... brak reakcji:
Co na to wszystko Biały Dom? Rzecznik Robert Gibbs nie chciał komentować obrazka. - Nie sądzę, aby "New York Post" w ogóle wart był czytania - skwitował krótko Gibbs.
Czy Barack Obama ma mniejsze poczucie godności własnej, niż Lech Kaczyński? Nie sądzę. Niewykluczone, że w zaciszu swojego gabinetu potraktował redaktorów "New York Post" paroma soczystymi stwierdzeniami, niczym Kamil Durczok komentujący czystość studia "Faktów". Jednak oficjalnie administracja prezydenta USA zachowuje lodowate milczenie sugerując, że brukowiec pokroju "Post" nie jest w stanie urazić prezydenta. Wydaje się, że w ten sposób godność amerykańskiej głowy państwa oraz powaga urzędu są chronione mocniej, niż przez rozpętanie skandalu (międzynarodowego w przypadku Polski) i demonstrowanie głębokiej obrazy.
